21 marca 2024 r.

Panie Jezu, Chryste! Witamy Cię i pozdrawiamy obecnego w Najświętszym Sakramencie. Z Twojej woli i z Twojej łaski dane jest nam uczestniczyć w tej godzinie, otwierać przed Tobą serca i umysły, abyś Ty sam mógł nas prowadzić, przemieniać i kształtować. Tobie całkowicie się oddajemy. Niech czas czuwania w tej godzinie będzie ku Twojej chwale, tak, aby wszystkie nasze myśli, pragnienia i czyny skierowane były ku Twojej służbie i ku Twojej miłości. Jak wielka jest nasza radość, o Jezu. Jesteśmy tu z Tobą, Chlebem, który zstąpił z nieba. Przedwieczny Boże, chwalebny Panie, prawdziwy Zbawicielu. O Jezu, niech niebo i ziemia nieustannie oddają Ci cześć. Niech wychwalają Cię aniołowie i święci. Niech wszyscy ludzie wielbią Ciebie, nasz Panie i Zbawicielu. Bądź uwielbiony Jezu Chryste! Przyzywamy Twojego Ducha Świętego, abyśmy gromadząc się przed Twoim Najświętszym Obliczem, jednoczyli się z Tobą, abyśmy zostali oczyszczeni i przeżywali razem trwogę konania w opuszczeniu w Ogrodzie Getsemani, gdzie pociłeś się krwawym potem, cierpiałeś i przeżywałeś potworną agonię. W Getsemani doświadczyłeś wielkiego bólu, który przeszył Twoją Duszę i goryczy, jaką wzbudziły w Tobie grzechy zaciemniające umysł człowieka i sprowadzające go na manowce. Ty, Panie widziałeś wielu dziś żyjących w grzechach ciężkich, obwiniających o to innych lub swój los, nie mogąc się od tych grzechów uwolnić. Wchodzimy niejako w przeżycia tej owej nocy, chcąc się skupić na Twojej modlitwie i powierzeniu się woli Ojca. Bo tu już w Ogrodzie Oliwnym przeżywałeś Mękę. Gdy modliłeś się do Ojca i prosiłeś o pomoc, Twoja smutna i opuszczona dusza doświadczyła trwogi śmierci. Czułeś się przytłoczony ciężarem niewdzięczności. Krew sączyła się ze wszystkich porów Twego Ciała. Oto kielich, który przyjąłeś i wychyliłeś aż do ostatniej kropli. Wszystko to uczyniłeś dla nas, aby nauczyć nas, że nie powinniśmy wątpić w sens cierpienia i abyśmy pozwolili, by Wola Boga spełniała się w nas.

Jezu, ukryty w Najświętszym Sakramencie, wierzymy, że tu i teraz jesteś z nami. Oto klękamy przed Twoim Majestatem i składamy Tobie należny hołd. Ufamy Twej dobroci i Tobie oddajemy ciężar naszych trosk, kłopotów i spraw. Bardzo pragniemy adorować Ciebie i wynagradzać za nasze grzechy. Wejrzyj na nas, zgromadzonych tu w imię Twoje i napełnij swoją łaską nasze życie, abyśmy mogli coraz bardziej jednoczyć się z Tobą w miłości i w prawdzie. Pomóż nam żyć tylko dla Ciebie, iść drogą, którą nam przeznaczyłeś. Panie Jezu, wpatrując się z miłością w postać białej Hostii, uświadamiamy sobie, że ona jest znakiem Twojego cierpienia za nas, a także całkowitego wyniszczenia, które bezinteresownie podjąłeś. Panie Jezu, mimo iż jesteś Synem Bożym, z miłości do człowieka cierpiałeś okrutne męki i wybrałeś krzyż na narzędzie odkupienia. Sam powiedziałeś, że „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15J 3). Wielbimy Cię, Chryste, za dar z siebie dla odkupienia grzeszników, których nazywasz przyjaciółmi. To miłość stała się motywem Twej bezgranicznej ofiary. Stanowi to przykład dla nas, którym ciągle brakuje dostatecznej miłości do Ciebie i do drugiego człowieka. Jeśli Ty, będąc Bogiem Żywym, nie oszczędziłeś swojego życia i zawisłeś na drzewie krzyża dla grzesznego człowieka, to o ileż bardziej my powinniśmy kochać ludzi, których mamy wokół siebie. Ofiara złożona przez Ciebie na Kalwarii była najwyższym wyrazem miłości i ciągle w sposób bezkrwawy uobecnia się na naszych ołtarzach w czasie Mszy Świętej. Panie Jezu, Ty powiedziałeś: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa. Bo cóż za korzyść dla człowieka, jeśli cały świat zyska, a siebie zatraci lub szkodę poniesie? Panie Jezu! Ilu ludzi te właśnie słowa odstraszyły od Ciebie i Twego Kościoła? I ile razy nas samych zniechęciły, gdy krzyż wydawał się nam zbyt dotkliwy? Czy naprawdę nie ma innej możliwości, by nazywać się Twoim uczniem i zachować swoje życie na wieczność?

Ty, nie tylko uczyłeś, że trzeba każdego dnia brać swój krzyż, ale także pierwszy wziąłeś go na swoje ramiona. Wziąłeś to, co jest najtrudniejsze w życiu każdego człowieka, aby nadać ludzkiemu cierpieniu sens: wartość zbawczą. Dlatego mówisz, że Twoim uczniem może być tylko ten, kto przyjmuje i dźwiga swój codzienny krzyż: krzyż pracy, życia wspólnotowego, krzyż choroby, krzywdy, opuszczenia, odrzucenia, krzyż wszelkiego trudu i cierpienia. Panie Jezu, święty Jan Paweł II uczył nas, że:

  • Krzyż – to znaczy: oddać swoje życie za brata, aby wraz z jego życiem ocalić własne.
  • Krzyż – znaczy: miłość silniejsza jest od nienawiści i od zemsty – lepiej jest dawać, aniżeli brać – angażowanie się skuteczniejsze jest od czczego stawiania żądań.
  • Krzyż – znaczy: nie ma rozbicia się bez nadziei – ciemności bez gwiazdy – burzy bez bezpiecznej przystani.
  • Krzyż – znaczy: miłość nie zna granic; rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie, i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej.
  • Krzyż – znaczy: Bóg jest większy od nas, ludzi; większy, niż nasza zawodność, jest ratunkiem nawet w największej klęsce, życie jest silniejsze niż śmierć”

Krzyżem są też dla nas skutki grzechu, które na siebie sprowadzamy przez źle pojmowaną wolność. Niekiedy sami też, przez brak cierpliwości i różne słabości, przyczyniamy się do cierpienia innych osób, które są wokół nas. O Boski Zbawicielu, miłość Twoja, którą obejmujesz każdego człowieka, nie pozwoliła Ci nigdy przejść obojętnie wobec cierpiących, smutnych, zawstydzonych, osamotnionych. Zatrzymywałeś się przy opętanych, aby ich uwolnić; przy trędowatych i sparaliżowanych, aby ich przywrócić do pełni zdrowia; przy niewidomych, aby im przywrócić wzrok. Innym razem zatrzymałeś się przy kondukcie żałobnym i wskrzesiłeś syna samotnej matki. Ty z miłością zwracałeś się do każdego człowieka, nie odrzucałeś nigdy od siebie skruszonych grzeszników i przywracałeś im radość i pokój, płynący z przebaczenia i rozpoczęcia nowego życia. Panie Jezu, jakże wielka była Twoja miłość do człowieka, że przyjąłeś ludzkie ciało, podatne na ból i cierpienie. Ty znasz człowieczą słabość, dlatego śpieszyłeś z pomocą potrzebującym, uzdrawiając ich z dolegliwości zarówno cielesnych, jak i duchowych.

Panie Jezu! Ty jesteś zawsze z nami i nigdy nas nie opuścisz. Wiemy, że jedna kropla Twojej krwi spadająca na pustkę naszych serc jest w stanie zrodzić ogromną miłość, która zwycięży grzech. Dlatego pragniemy złożyć Ci dziękczynienie wołając: Dziękujemy Ci,  Panie:

  • Za to, że przychodząc do każdego człowieka leczysz jego zranioną duszę…
  • Za to, że obdarzasz mocą do walki ze złem tkwiącym w człowieku…
  • Za to, że nie potępiasz za upadki, ale z nich podnosisz…
  • Za to, że Twoja doskonałość pochyla się z miłosierdziem nad każdym grzesznikiem szukającym u Ciebie ratunku…
  • Za to, że na przekór wszystkim mocom zła wytrzymywałeś ból i upokorzenie…
  • Za to, że chociaż kolce przebijały Ci skronie, a strugi krwi przesłaniały oczy, widziałeś nawet w oprawcach człowieka i tym bardziej modliłeś się o       przebaczenie i nawrócenie dla nich..

Jezu, człowiek jest wezwany do nieustannego wielbienia Ciebie. Także my, mamy Ci za co dziękować i wielbić. Dlatego, otwierając z wiarą nasze serca, chcemy wznieść do Ciebie nasz hymn uwielbienia, podobnie jak Maryja, która wielbiła Boga za wielkie Jego dzieła. Będziemy powtarzać: Bądź uwielbiony, Panie

  • Za Twoją bezgraniczną miłość do każdego człowieka…
  • Za Twoją nieustanną obecność wśród nas w Najświętszym Sakramencie…
  • Za Twoją obecność w każdym człowieku, zwłaszcza chorym i cierpiącym…
  • Za to, że pozwalasz nam przychodzić do Ciebie i odkrywać przed Tobą nasze  słabości…
  • Za to, że uzdrawiasz nasze chore ciała i zranione grzechem dusze…
  • Za to, że uczysz nas pokornego wypełniania Twojej woli i mężnego dźwigania krzyża…
  • Za wszystko, co otrzymujemy od Ciebie każdego dnia, za radości i smutki…

Panie Jezu! Wziąłeś na siebie krzyż i dźwigałeś go bez jakichkolwiek narzekań i sprzeciwu. Wezwałeś nas, abyśmy wzięli na siebie swój krzyż i szli za Tobą, najbardziej skrzywdzonym i cierpiącym. Krzyż jest symbolem zjednoczenia się z Tobą. Jako chrześcijanie powinniśmy mieć zawsze przy sobie krzyż. Winniśmy nie tylko wpatrywać się w niego, lecz także całować go, zwłaszcza gdy udajemy się na spoczynek i gdy się budzimy. Jednak nie zawsze tak jest. Za wszystkie nasze braki i słabości w niesieniu codziennego krzyża z całego serca wołamy: Będziemy powtarzać: Przebacz nam Panie

  • Za to, że niechętnie bierzemy na siebie krzyż cierpienia…
  • Za to, że bronimy się przed pomocą ofiarowaną przez innych…
  • Za to, że nie umiemy przejąć się nad czyimś nieszczęściem…
  • Za to, że wciąż nie jesteśmy gotowi do zjednoczenia się z Tobą…
  • Za brak wrażliwości wobec cierpiącego człowieka…
  • Za brak umiaru w ocenie upadków innych ludzi…
  • Za wszelkie zaniedbania w pielęgnowaniu cnoty nadziei…
  • Za to, że potępiamy innych, choć sami nie jesteśmy bezgrzeszni…
  • Za każdy grzech, za krzywdę wyrządzoną drugiemu człowiekowi

W wielu objawieniach naszych ostatnich stuleci coraz bardziej naglące jest  wołanie o przebłaganie za zło przez modlitwę i ofiarę w duchu ekspiacji. Źródłem przebłagania jest miłość, jedynie miłość gromadzi dusze. Świat tonie w grzechach, Zbrodnie osiągnęły szczyt. Sprawiedliwość Boża gotowa jest spuścić karę na ludzkość, bo przebrała się miara nieprawości, bo ludzie naszych czasów odmawiają istnienia majestatowi Bożemu, bo Go obrażają, nienawidzą, prześladują, znieważają. Kościół jest prześladowany, Eucharystia profanowana, Matka Boża lżona, wierni męczeni, pozbawiani wolności.

Dar i ofiara z życia dla miłości Bożej ma moc przebłagania wiecznej sprawiedliwości Ojca, a jednocześnie daje życie wieczne. Kim jest ten, który zadośćuczyni za grzechy i nieprawości wszystkich ludzi? Kto składa Ojcu ofiarę przebłagalną, należną za tyle nieprawości?  Jedynie Ty, Panie, niewinny Baranku Boży, Zbawco i Odkupicielu, Baranku, który gładzisz grzechy świata. Ty, który przelewasz Krew na nowej Kalwarii – w Eucharystii. Ofiarowujesz się Ojcu w każdej Mszy świętej i w każdej chwili w tabernakulum na wszystkich ołtarzach świata. Oddajesz się jako najwyższa  ofiara przebłagalna, nieskończenie zadośćuczyniąca.

Panie Jezu, Ty pragniesz ofiar eucharystycznych, ofiar adorujących. Dlatego chcesz, żeby towarzyszyć Tobie na Twojej nowej Kalwarii. Pragniesz łączności przez bolesne Serce Twojej Matki, łączności z ukrzyżowanym i umęczonym Kościołem, łączności z Tobą w jednej i tej samej ofierze przebłagalnej, którą nieustannie składasz Ojcu. Ty, Panie nadajesz wartość wszystkim ofiarom dusz, które łączą się z Tobą. Wzywasz nas Panie, abyśmy szli za Tobą drogą przebłagania przez miłość w łączności z Matką Bożą i z całym  Kościołem. Abyśmy z ufnością spełniali to powołanie wielkodusznie, z miłością i radością.

Z Eucharystii, czyli Ofiary Twojego Krzyża Panie, płynie dla nas moc, abyśmy nie ugięli się i nie załamali w codziennych zmaganiach, w drodze do Ciebie. Pozwoliłeś Panie otworzyć włócznią swoje Serce, abyśmy doznali ukojenia. Dla nas wciąż je otwierasz, gdy trwamy przed Tobą, wpatrując się w Ciebie. Obecny w Hostii, którą adorujemy, wzmacniasz nasze siły, nawracasz i ukazujesz wyjście z każdej sytuacji. Rozpalasz w nas miłość zdolną rozumieć i przyjmować bliźniego; miłość mocną, aby przezwyciężać każde zło. Usuwasz z naszych serc niechęć do codziennego krzyża, dając pragnienie naśladowania Ciebie na drodze, która prowadzi do życia. Cichy i pokorny dajesz nam słodkie jarzmo cichości i pokory, To cisi i pokorni doznają ukojenia  i wchodzą do Twego królestwa. To ci, którzy nie odpłacają złem za zło, Na niechęć, złość okazywaną im przez innych odpowiadają błogosławieństwem. Sercem trwając przy Tobie, pozwalasz, abyśmy upodabniali się do Ciebie, Jezu. Dlatego nie żałujemy czasu na spotkania z Tobą obecnym w Chlebie Życia, przy Tobie Jezu doznajemy pociechy. Jezu dziękujemy, że jesteś tu prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie.

O Jezu, Mistrzu, zraniony Pasterzu ojcowskiej owczarni, Twoja miłość bez granic ku Ojcu i ku nam, ludziom, sprawiła, że stałeś się na krzyżu najdoskonalszą ofiarą, trwasz na wieki w ofierze i w tajemnicy Eucharystii. Ty jesteś nieskończoną, powszechną i wieczną ofiarą przebłagalną przedstawioną sprawiedliwości Bożej za grzechy ludzi wszystkich czasów. Bez Ciebie nie ma żadnego odkupienia, żadnego zbawienia, żadnej nadziei na ocalenie. Ludzkość skazana jest na zagładę i na potępienie za swe zbrodnie i nieprawości wołające o pomstę do nieba. O Jezu, bądź pośrednikiem i ofiarą przebłagalną również za ten nasz wiek negacji i zaparcia się Boga. Przed nami Wielki Tydzień, w Wielki Czwartek będziemy obchodzić pamiątkę ustanowienia Sakramentu Eucharystii i Sakramentu Kapłaństwa. Otoczmy naszych kapłanów modlitwą i dziękujmy za ich trudną posługę i powołanie. Ks. Dolindo Ruotolo mówił: Bez przylgnięcia do Krzyża Chrystusa kapłan nie może nic. W swoich zapiskach pozostawił przesłania od Ciebie, Jezu, skierowane do kapłanów. W jednym z nich zapisał: Patrz na Mnie, ukrzyżowanego z miłości do ciebie i do ludzi, i tak nabieraj odwagi w swoim trudzie, bólu, cierpiąc dla powierzonych w twoje ręce dusz. Synu Mój, Kapłan jest też ukrzyżowany. Krzyż to jego odzienie, jego królewski mundur. Kapłan nosi mundur Zbawiciela dla Krzyża. Z Krzyża zobaczyłem dusze z wszystkich wieków, widziałem zasadzki demona przeciwko nim, błędy jakie popełniły i pokusy grzechu, (…) W Mojej nieskończonej miłości powierzyłem je Maryi, ogłaszając pilną potrzebę oddania się Jej, by ocaleć. (…) A Maryja, drżąc w ogromnym bólu, przyjęła do swojego Serca wszystkie te dusze i przyjmuje je za każdym razem, kiedy ty, Kapłanie Mój, sam Jej je powierzasz. Ty zaś patrz na św. Jana. Jego jako pierwszego powierzyłem Maryi. Bo tym samym oddałem Jej wszystkich Kapłanów, którzy mieli zastąpić Mnie w świecie po Mojej śmierci i którzy mieli zastąpić moją miłość do Niej, Matki, która patrzyła na moją śmierć. Kapłan, który w pełni i jak syn nie czci Najświętszej Mojej Matki, nie wypełnia Mojego testamentu miłości. Ukrzyżowany niczego po sobie nie zostawiłem. (…) Duszom zrozpaczonym w bólu dałem to, co miałem najcenniejszego, najpiękniejszego i co najbardziej kochałem: dałem im Maryję. Dałem Ją przede wszystkim i najpierw Kapłanom, by przez następne wieki przekazywali Mój testament.