Witamy Cię Jezu, nasza miłości i najgłębszą cześć Ci oddajemy, o Chlebie żywy z nieba zstępujący, utajony Boże i Zbawicielu świata. Kłaniamy się i największą cześć Ci oddajemy, Słowo, które stało się Ciałem i zamieszkało między nami. Dziękujemy, że urodziłeś się i stałeś prawdziwym człowiekiem, mającym zarówno boskość, jak i człowieczeństwo, że przyszedłeś do ludzkości ze swoją wielką miłością i miłosierdziem. Dziękujemy za wszystkie Twoje słowa sprawiedliwości i prawdy, aby nas wyprowadzić z ciemności i wprowadzić do światła. Dziękujemy za Twoją mękę i śmierć na krzyżu dla naszego odkupienia i wybawienia od wiecznej kary. Uwielbiamy Cię Jezu za to, że Ty-Bóg przyszedłeś z nieba na ziemię, aby nas wyzwolić człowieka z niewoli grzechu i śmierci i przygotować do pójścia za Tobą do nieba.

Panie Jezu, z miłością odpowiadamy na Twoje słowa „Czuwajcie i módlcie się”,  jak i słowa  skierowane do nas poprzez św. Małgorzatę Marię Alacoque, abyśmy podczas tej jednej godziny w tygodniu trwali przy Tobie i koili Twój ból opuszczenia przez apostołów. Dlatego udajemy się teraz do Ogrójca i poświęcamy ten czas wyłącznie Tobie, Nasz Panie. Jedyne czego teraz  pragniemy to oddawać Ci hołd z uwielbieniem, pocieszać Cię, wynagradzać i zadośćuczynić za naszą niewdzięczność, wszelkie zniewagi, grzechy własne, naszych rodzin, naszego narodu  i całego świata.

Maryjo, klęcząc tutaj w obecności Twojego Syna Jezusa, zwracamy się do Ciebie, abyś nam pomogła Go uwielbić i zadośćuczynić za wszelkie zło, jakim jest nieustannie obrażany. Gdziekolwiek jest Jezus, Ty jesteś z Nim, bo dzięki Twojemu „fiat”, dzięki Twojemu ofiarowaniu własnego ciała  w czystym oddaniu się Bogu, Słowo stało się ciałem w Twym łonie. Prowadź nas Matko Przenajświętsza! Duchu Święty, prosimy o szczególną łaskę wytrwałości w Tobie i gotowości usłyszenia tego, co chcesz nam  przekazać. Pozwól nam, abyśmy przestawili się na odbiór Twojego głosu, daj nam poznać, jak najlepiej usłyszeć Ciebie i jak rozpoznać czas Twojego przemawiania do nas i doświadczania Twojej miłości.

Umiłowany Jezu, jakże trudno nam uwierzyć patrząc na Ciebie w postaci słabej Dzieciny położonej w żłóbku, że nie spotkasz się wśród ludzi z życzliwym przyjęciem, lecz ze sprzeciwem i poniesiesz straszliwą ofiarę na krzyżu za grzechy wszystkich ludzi dla ich zbawienia. Św. siostra Faustyna powiedziała; „Jak wielkie miłosierdzie Boże zawiera się w tajemnicy wcielenia Syna Bożego” Fakt, że Panie Jezu, stałeś się człowiekiem wprawia nas w zadumę i zachwyt nad tajemnicą Miłości, wielkiej, nieogarnionej Miłości i dowodzi Twego wielkiego miłosierdzia względem nas, które nie zna granic. Mogłeś przecież przyjść w pełni mocy i chwały, jednak nie chciałeś, żebyśmy drżeli ze strachu przed obliczem Boga Wszechmogącego. Przyszedłeś zatem jako niewinne i bezbronne Dzieciątko, a przez człowiecze życie pełne ubóstwa i prostoty, nędzy i bólu, stałeś się jednym z nas. Poddałeś się słabości natury ludzkiej, pozwoliłeś cierpieć tej naturze to wszystko, co znoszą ludzie: strach, tęsknotę, niepokój, smutek, upokorzenie i  byłeś nam podobny we wszystkim, z wyjątkiem grzechu. W Ogrodzie Oliwnym uniżyłeś się, nasz Odkupicielu, do tego stopnia, że pozwoliłeś znosić swej duszy wszystkie straszne boleści, aby wyzwolić nas z wszystkiego co nas zniewala, by rodzaj ludzki mógł wznieść się ku swemu Stwórcy. Panie Jezu, jakże często zapominamy, że jesteś Bogiem, który nieustannie przychodzi do każdego z nas, by nas wspierać. Nigdy nas nie opuszczasz  towarzysząc nam w każdej sytuacji, by pomóc nam odkryć sens pielgrzymowania, sens powszedniego życia, by zaszczepić odwagę w próbach i cierpieniu.  Przepraszamy, że nie dostrzegamy Twojej bliskiej obecności, że nie potrafimy Ci zaufać, wierzymy, że sami sobie poradzimy, co w konsekwencji prowadzi do rozczarowania, zwątpienia, ulegania złym manipulacjom.  A przecież największą nadzieją możesz być jedynie Ty, Panie Jezu – Bóg, który ogarnia wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć, a tym bardziej nie zaoferuje nam tego ten świat.

Przyszedłeś Panie Jezu w konkretnym momencie dziejów i stałeś się człowiekiem, aby wziąć na siebie nasze grzechy. Święta Bożego Narodzenia upamiętniają to pierwsze przyjście w momencie historycznym, ale wiemy, że przyjdziesz też na koniec czasu jako Sędzia wszystkiego. Przychodzisz także codziennie, aby nawiedzić każdego z nas przyjmującego Cię w słowie Bożym, w sakramentach, w braciach i siostrach. Każdego dnia Jesteś u drzwi naszych serc i kołaczesz. O Panie, wybacz nam, że nie czujemy w sercu, kiedy delikatnie pukasz, aby nas nawiedzić, że nie potrafimy odwzajemnić Twojej miłości i odpowiedzieć miłością na Miłość. Panie Jezu, przepraszamy, że w czasie minionych świąt nie oczekiwaliśmy Twego przyjścia z głęboką nadzieją, radością, ufnością, z czystymi sercami, a ulegaliśmy ferworowi przygotowań, gonitwą za prezentami, dekoracjami, kolorowymi światełkami, blichtrem i kiczem. Przepraszamy za brak wzajemnego dialogu, budowanie murów niezrozumienia, kłótnie, rodzinne sprzeczki, przepych, nie umiarkowanie w jedzeniu i piciu, wiarę w przesądy wigilijne. Przepraszamy za składanie sobie pustych, bezmyślnych życzeń świątecznych, w których nie było wiary i odniesienia do Ciebie. Przepraszamy, że nie byłeś Panie Jezu w centrum naszej uwagi i nie potrafiliśmy zatrzymać się w poszukaniu drogi do Ciebie.

Panie Jezu, przedwczoraj pożegnaliśmy stary rok, a teraz chcemy chwilkę zastanowić się jaki on był… Czy należeć będzie tylko do nieodwracalnej przeszłości, czy też będzie rzutować na naszą przyszłość? Czy czas, który jest dla nas Twoim największym darem dostatecznie cenimy? Czy pamiętamy o tym, że kto ma czas dla Ciebie, Panie Boże, ma go dla siebie i innych, a kto nie ma czasu dla Ciebie, Jezu, nie ma go również dla innych… Panie Czasu i Wieczności, pragniemy podziękować Ci, uwielbić Cię i przeprosić za 2024 rok. Z pewnością niektóre dni chcielibyśmy przeżyć ponownie, gdyż były dla nas pomyślne i dobre, a o innych chcielibyśmy zapomnieć i najlepiej wymazać je z pamięci. Wszystko to jest jednak naszym plonem, który przynosimy do Ciebie, Panie, składając przed ołtarzem. I choć niektórym z nas pewnie będzie trudno podziękować za ten czas, to uczyńmy to, bo wierzymy, że nic nie dzieje się bez przypadku. Całym sercem dziękujemy za wszystko, co od Ciebie dostaliśmy. Dziękujemy za życie i za miłość, którą otrzymaliśmy i którą dajemy, za kwiaty, powietrze i słońce, za szczęście i za troski, za to, co było możliwe i za to, co nie było możliwe. Oddajemy Ci wszystko, co w minionym roku zrobiliśmy: wykonaną pracę, rzeczy, które wyszły spod naszych rąk i to wszystko, co zdołaliśmy naszymi rękami zbudować. Powierzamy Ci ludzi, którzy nas kochają, i których my kochamy, naszych nowych przyjaciół, tych, którzy są blisko, tych, którzy się oddalili, tych, którzy zakończyli swoje życie, tych, którzy prosili nas o pomoc i tych, którym zdołaliśmy pomóc, tych, z którymi dzielimy życie, obowiązki, smutki i radości. Jezu Chryste, Ty przecież chcesz nas wyprowadzić z ciemności egipskich i zaprowadzić do światła domu nazaretańskiego. Wyszliśmy z ręki Boga i do Niego zdążamy każdym dniem naszego życia. Często jednak o tym zapominamy, przygnieceni nawałem codziennych spraw i zajęć. Chcemy Cię teraz, umiłowany Panie, przeprosić za popełnione w poprzednim roku grzechy. Dlatego w poczuciu winy i z głębokim żalem pokornie prosimy o Twoje przebaczenie wypowiadając słowa: przepraszamy Cię, Panie!

  • za wszelką niesprawiedliwość, niestabilność polityczną, konflikty zbrojne, wojny na Ukrainie, Bliskim Wschodzie i wszystkie wojny, jakie w tym roku toczyły się na świecie,
  • za zamachy terrorystyczne i bestialskie zbrodnie przeciw ludzkości, przemoc, agresję, nienawiść i krzywdy, za obojętność bogatych na los biednych,
  • za zło popełnione w naszym narodzie, zgorszenia i korupcję w życiu publicznym, pijaństwo i kradzieże, zaniedbywanie obowiązków wobec swego narodu, za odchodzenie od wartości, złe decyzje polityków i rządzących,
  • za zło popełnione w życiu społecznym, niesolidność i nieuczciwość w pracy, niesprawiedliwość i wykorzystywanie innych, brak pomocy wobec potrzebujących i bezrobotnych,
  • za zabójstwa, akty aborcji i eutanazji, eksperymenty prowadzone na dzieciach nienarodzonych, za grzechy wrogów życia i za to, że człowiek czyni się panem życia,
  • za brak naszej modlitwy i dostatecznej wrażliwości na cierpienie naszych braci chrześcijan prześladowanych za wiarę,
  • za zgorszenia, nieobyczajność, rozwiązłość, pornografię, uzależnienia, za publiczną obrazę wiary, moralności chrześcijańskiej i lekceważenie krzyża Chrystusowego,
  • za grzechy popełnione w pracy, wobec sąsiadów, brak miłości i życzliwości, brak poszanowania własności społecznej, nieuczciwość w pracy, nieżyczliwość i obojętność na ludzkie potrzeby, za wszelkie działania i inicjatywy, które niszczą kobiecość i męskość, za zaniedbywanie osób starszych i samotnych,
  • za grzechy popełniane we wspólnocie wierzących, poświęcanie zbyt krótkiego czasu na modlitwę, lekceważenie przykazań Bożych i kościelnych, szczególnie za opuszczanie Mszy Św. w niedzielę i święta, za zaniedbywanie sakramentu pokuty, niegodne przyjmowanie sakramentów św., a zwłaszcza Komunii Świętej,
  • za to, że wstydziliśmy się naszej wiary i nie broniliśmy Kościoła, za obojętność rodziców i dorosłych wobec wychowania dzieci i młodzieży, za krzywdy wyrządzone przez ludzi Kościoła innym, a także nasze grzechy wobec kapłanów,
  • za nieprawości popełnione w naszych rodzinach, rozwody i zaniedbywanie obowiązków rodzicielskich i brak poświęcania dostatecznej uwagi dzieciom, niewierności i kłótnie w życiu małżeńskim, zaniedbywanie modlitwy osobistej i rodzinnej, za niszczenie małżeństwa jako związku męża i żony, a promowanie związków partnerskich,
  • za źle wykorzystany czas, niemądrze wydane pieniądze, wypowiadanie bezużytecznych słów, gniew i złość, lekceważenie miłości, puste działania, źle wykonane prace, życie bez entuzjazmu, nasze zapominalstwo, narzekanie i to, że milczeliśmy, kiedy należało mówić.

Panie, Ty nam dajesz ten nowy rok, który jest jak witraż, na który składa się z 365 wielobarwnych szkiełek, wyrażających kolejne dni naszego życia. Użyjemy do niego czerwieni naszej miłości i naszego entuzjazmu, purpury naszego żalu i bólu, zieleni naszej nadziei i różu marzeń, błękitu i szarości naszego zaangażowania i naszej walki, żółci i złota naszych żniw… Biel zachowamy na zwyczajne dni a czerń – na te, gdy zabraknie Twojej obecności. A wszystko to spoi nasza modlitwa pełna wiary i niewzruszone zaufanie Tobie. Panie, prosimy Cię, abyś po prostu rozświetlał od wewnątrz ten witraż naszego życia, światłem Twojej obecności i ogniem Twojego Ducha, który daje życie. I tak dzięki jego przejrzystości, ci, których postawisz w tym roku na naszej drodze, będą mogli w nim odkryć oblicze Twojego umiłowanego Syna i naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Amen.

Witamy Cię Jezu, ukryty w Najświętszym Sakramencie Ołtarza! Klękamy przed Tobą w postawie pokornej adoracji. W tej Hostii białej, w którą się wpatrujemy, ukryte jest Twoje Najświętsze Serce, Serce kochające każdego człowieka. Serce, które pragnie, aby nasze serca były podobne do Twego Serca; wiernego, pełnego oddania, cichego, pokornego, zaangażowanego w służbę tym, którzy potrzebują pomocy, Serca zatroskanego o naszą teraźniejszość zgodną z wolą Boga i o szczęśliwą wieczność. Przysłał Cię Ojciec, byś uratował świat pogrążony w złu. Uczyniłeś to, płacąc najwyższą cenę – swoje własne życie. Dzięki Twej decyzji, dzięki Twej ofierze, dziś możemy być ludźmi wolnymi, szczęśliwymi i w pokoju serc iść przez życie na spotkanie z Tobą, naszym Panem, Przyjacielem, Zbawcą.

Dzisiaj, podczas tej adoracji, chcemy, byś wiedział, jakie to dla nas ważne, jak jesteśmy Ci wdzięczni. Pragniemy też w ten sposób spełnić Twoją prośbę o nasze czuwanie przy Twoim udręczonym Sercu, którą skierowałeś do nas, przez św. Małgorzatę Marię Alacoque.
Trwamy w Adwencie, jest to czas wyjątkowego czuwania. Czuwania na modlitwie, wejścia w ciszę, kontemplację, zakorzenienia się w Słowie Bożym i w spełnianiu dobrych czynów, aby przygotować się do godnego przeżycia tajemnicy Wcielenia, czyli do Świąt Bożego Narodzenia.

To nasze dzisiejsze czuwanie podczas tej Godziny Świętej jest także sposobem wynagradzania Tobie za cierpienia, które zniosłeś dla nas w Twoim ziemskim życiu i za te, które są zadawane dzisiaj Twemu Sercu, wynagradzania za nasze grzechy, a szczególnie za grzechy przeciwko życiu. Panie Jezu, w duchu wdzięczności, miłości i wynagrodzenia Twemu Sercu chcemy przeżyć chwile Twojej ogrójcowej agonii. Wrażliwość naszych dusz pragnie wejść do Ogrodu Getsemani i przyjść Tobie z pomocą. Jednak to nie my pomagamy Tobie, ale to Ty pomagasz nam. Obyśmy szczęśliwie przeżyli nasz osobisty adwent i nie przespali go jak uczniowie w Ogrodzie Getsemani. Dlatego prosimy Ciebie Duchu Święty, przyjdź nam z pomocą. Bądź uwielbiony Boże Duchu Święty i przyjdź do nas w darze Mądrości, Rozumu, Rady, Męstwa, Umiejętności, Pobożności i Bojaźni Bożej. Duchu Święty przyjdź! Pomóż nam, otwórz nasze serca na Twoje zbawcze słowo, abyśmy usłyszeli to co chcesz nam dziś powiedzieć.

Z Ewangelii św. Mateusza (Mt 11,11-15): W owym czasie rzekł Jezus do tłumów: «Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha!».

Dzisiaj mówisz nam Panie o Janie Chrzcicielu, tym, który przybył, by przygotować nam drogę. Przychodzisz z nim do nas, aby uczyć się od niego przeżywania adwentu, uczyć się czuwania, aby zwrócić uwagę na jego skromność i pokorę. Jan był człowiekiem niezłomnym, wiedział z jakim trudem wszystko przychodzi, ile trzeba walki, aby być lepszym, aby być świętym. Dlatego mówisz nam „A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je”. „Gwałtowni” to ci, którzy zadają gwałt samym sobie. Gwałtowność Jana Chrzciciela nie wyrażała się  w przemocy wobec grzeszników, w wyzwiskach czy obrażaniu kogokolwiek. Jan był gwałtowny swoją gorliwością o sprawy Boże, wzywaniem do nawrócenia, nakłanianiem do wypełnienia obowiązków stanu. Miał w sobie „ogień” Eliasza. Nie oglądał się na godności i pozycję społeczną, ale domagał się prawości serc. Wytykał grzech, który niszczy w człowieku piękno, jakim został obdarowany w chwili chrztu. Jan Chrzciciel stał się dla nas żywym znakiem, który wzywa do troski o swoje życie wieczne. Dziś brakuje nam takiej gwałtowności, takiego bezkompromisowego trwania przy Prawdzie, często wolimy się nie wychylać. I za to chcemy Cię, Panie przeprosić. Przepraszamy Cię Panie za to, że nie ma w nas takiego ognia Jana Chrzciciela.

Przepraszamy Cię Panie, że nie troszczymy się o swoje zbawienie tu i teraz, że odwlekamy te sprawy na później. A czas szybko biegnie, dlatego w czasie tego Adwentu warto zadać sobie pytanie: czy moja troska o zbawienie w tym czasie wzrosła? Czy jestem w gotowości na przyjście Pana? Wszystko co po ludzku możemy osiągnąć, opierając się jedynie na naszej ludzkiej sile, na naszych ludzkich zdolnościach,  nawet jeśli wielkie jest to w oczach ludzi, będzie zawsze niewystarczające. Potrzebujemy doświadczenia żywego Boga, Twojej Miłości, Panie. Potrzebujemy doświadczać królestwa  niebieskiego, bo najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż największy narodzony z niewiast.

Mamy bronić tych najmniejszych nienarodzonych. Dziś jest wspomnienie Matki Bożej Gwadelupe,  w cudownym wizerunku nienamalowanym ludzką ręką, patronki życia poczętego. Ten wizerunek niesie nadzieję i radość. Matka Boża również dziś przychodzi bronić tych najbardziej wykluczonych i bezbronnych – nienarodzonych. Maryja prosi nas o poszanowanie każdego ludzkiego życia, które jest najcenniejszym darem Boga- jest ono święte i nienaruszalne. Matka Boża podobnie jak wzięła w obronę tych, którzy nie znając Ciebie, Boże oddawali cześć bożkom, tak i dziś chce brać w obronę tych wszystkich, którzy zagubili drogę do Ciebie i giną w ciemnościach oddalenia od Ciebie. Ona ma moc wyrwać z ciemności każdego, kto porzucił Ciebie i Twoje drogi.

Panie Jezu wraz z Niepokalaną Matką chcemy przebłagać za wszystkich obciążonych grzechem przeciwko życiu poczętemu. Będziemy powtarzać:  wynagradzamy Ci, Panie Jezu!

  • za wszystkie dzieci, które umierają w strasznych mękach, niszczone różnymi metodami w łonach matek;
  • za eksperymenty przeprowadzane na płodach ludzkich;
  • za niezachowanie czystości przedmałżeńskiej, która często jest przyczyną dziecka niechcianego;
  • za brak poszanowania dla swego ciała, które ma być świątynią Ducha Świętego;
  • za sztuczne niszczenie zdolności przekazywania życia przez stosowanie środków antykoncepcyjnych;
  • za lekarzy, którzy zamiast chronić życie niszczą je;
  • za tych, którzy handlują embrionami, dla osiągnięcia zysku;
  • za tych, którzy atakują prawo chroniące życie dziecka poczętego;
  • za tych, którzy ukrywają całą prawdę o tzw. sztucznym poronieniu albo kłamliwie ją przedstawiają, narażając kobietę na trwałe schorzenia fizyczne i psychiczne.

Panie Jezu ogarnij swym miłosierdziem wszystkich, którzy odrzucili dar życia i przeżywają bolesne poczucie straty i dręczące wyrzuty sumienia, mimo odbytej spowiedzi. Ulecz rany serca, obmyj łzy wylewane w samotności. Spraw, aby matki i ojcowie obciążeni poczuciem winy zaczęli żyć nowym życiem. Wlej w ich serca ufność, że nie ma takiego grzechu, który zamykałby drogę do Ciebie. Panie Jezu, Ty dajesz czas łaski, czas zerwania z najmniejszym złem, po to, abyśmy ukierunkowali swoje życie na cel ostateczny. Tym celem jesteś Ty, Jezu i wieczne zjednoczenie z Tobą.

Powoli kończy się czas dzisiejszej adoracji, trwania przed Tobą, Eucharystyczny Jezu, przyjmij ten czas jako nasze zadośćuczynienie za nasze grzechy i grzechy naszych bliźnich. Dziękujemy Ci Jezu, że jesteś z nami. Bądź uwielbiony na wieki. Bądź pochwalony! A Ty, Święty Janie Chrzcicielu, ucz nas radykalnie wybierać Jezusa, odważnie opowiadać się za Nim i wołać: „Jezu, Ty jesteś naszym  jedynym Zbawicielem. Kochamy Cię. Czekamy na Ciebie. Amen”.

 

Witaj umiłowany Jezu w Najświętszym Sakramencie Ołtarza.!  Bądź pochwalone Najświętsze Oblicze pełne blasku w tej białej Hostii ukryte. Weszliśmy w nowy rok liturgiczny, pierwszy tydzień Adwentu, czas oczekiwania i przygotowania na Twoje powtórne przyjście. W kościołach odprawiane są Roraty, pali się świeca symbolizująca Twoją Matkę. Prosimy za Jej wstawiennictwem, by zamieszkała w nas prawda, życzliwość, serdeczność, dobroć – by w nas zamieszkała miłość. Potrzebujemy Ciebie Panie, bo wokół nas i w nas tyle zakłamania, fałszu, obłudy, że już  prawie zapomnieliśmy, czym jest prawda, czym jest światłość, czym jest dobroć. Wokół nas tyle chciwości, zazdrości, że zapomnieliśmy już prawie, czym jest bezinteresowność.

Wraz z Maryją chcemy wejść w czas radosnego przygotowania na spotkanie z Tobą, Panie Jezu. Czuwamy i trwamy na modlitwie w tej godzinie Ogrójca. Gdy ludzie zapominają o Tobie, znieważają Ciebie, czy my możemy zostawić Ciebie samego w boleściach, jeśli płoniemy miłością ku Tobie. Nie możemy przynieść Ci pomocy, ale przynajmniej weźmiemy udział w Twoim opuszczeniu, osamotnieniu, czuwając i trwając na modlitwie.

Panie Jezu! Jedyną sytuacją, w której poprosiłeś o cokolwiek swych apostołów była noc Twojej agonii. Poprosiłeś trzech z nich, bo oczekiwałeś, że przynajmniej oni pozostaną Ci wierni. Poprosiłeś o godzinę wynagrodzenia, aby pokonać godzinę zła, godzinę ofiarnej łączności z Krzyżem, aby pokonać antymiłość grzechu. Uczniowie posnęli i to dlatego z Twojego udręczonego samotnego Serca wydobyło się westchnienie: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” Nie prosiłeś o godzinę aktywności, lecz o godzinę towarzystwa.

Spoglądając przez tę godzinę na Ciebie, Eucharystyczny Panie, chcemy Ci towarzyszyć bo w tajemniczy sposób przemieniasz nasze serca. Możemy upodobnić się do Ciebie. Ty, Panie sam nas zapraszasz do głębokiego osobistego spotkania. Miłość ludzka, zmysłowa maleje z czasem, lecz Twoja Boska miłość nie maleje. Przebywanie przed Tobą, Realną Obecnością przypomina wystawianie się na słońce, aby chłonąć jego promienie. Milczenie w trakcie tej godziny jest spotkaniem sam na sam z Tobą. W tej chwili nie mówimy: „Słuchaj, Panie, bo sługa Twój mówi” ale  „Mów, Panie , bo sługa Twój słucha”. Otwórzmy nasze serca na słowo Pana. Z Ewangelii św. Mateusza (Mt 7,21.24-27): W owym czasie Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!”, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki».
Panie Jezu, my nic nie możemy Ci dać, czego byś nie miał, prócz nas samych. Ale kiedy Cię naprawdę miłujemy, wtedy nasze miłowanie obejmuje wszystko, co potrzebuje pomocy lub ratunku. Wiemy też, że nasze sumienia mogą stać się obiektem manipulacji lub przez wychowanie otrzymać fałszywe normy moralne. Jednakże kto Ciebie wybiera – wie, że wybrał Miłość i w Jej blasku będzie budował swoje  życie.

Mówisz nam: „Nie ten jest Moim umiłowanym, kto woła: „Panie, Panie|”, lecz ten i tylko ten, który wypełnia Moją wolę”. Więc jak żyć? Jak wypełniać Twoją wolę? W tych trudnych czasach pozostają dwa sposoby, aby uratować się z tego zamętu: oddać się Niepokalanemu Sercu Maryi, Przenajświętszej Pannie oraz odnowić nabożeństwo do Najświętszej Eucharystii poprzez adorację oraz częstą Komunię Świętą. W zjednoczeniu z Twoim Sercem i mocą Twojej Miłości – kochać Maryję, wynagradzać, modlić się i ratować dusze naszych braci i sióstr. Oto nasze zadanie. A my odrzucamy to wszystko, nie słuchamy Ciebie. Nie chcemy tak żyć, mamy inne zadania. Nie chcemy budować domu na skale lecz na piasku. Za to chcemy przeprosić Cię Panie.

Przepraszamy, że nie kochamy Twojej Matki, którą dałeś nam w testamencie z Krzyża za naszą Matkę. Dając nam swoją Matkę na krzyżu, wyraziłeś się mniej więcej tak: „Dzieci moje, nigdy nie róbcie nic takiego, za co wasza Matka musiałaby się wstydzić”. Jeśli dusza miłuje tę Matkę, będzie miłować także i Mnie, Jej Boskiego Syna, który czyniąc zadośćuczynienie za wasze grzechy, wyzbył się  swego ostatniego godziwego przywiązania  – do swojej Matki.

Przepraszamy Cię, Panie, że nie mówimy „tak” zamiarom Twoim wobec nas, że tak mało czuwamy i trwamy na modlitwie, że tak mało miłujemy Ciebie i człowieka, w którym mieszkasz. A przecież to miłość czyni nas gotowymi na Twoje przyjście.

Przepraszamy, że często żyjemy na zasadzie przeliczania, dajemy dużo tym, którym dawać się opłaca, a odcinamy się od tych, którzy na nic nam się nie przydadzą.

Przepraszamy za nierozważne zachowanie, że budujemy dom na piasku, co prowadzi donikąd i kończy się porażką w życiu. Że jesteśmy w nieustannej promocji samego siebie i swoich punktów widzenia, wmawiamy sobie, że damy radę.

Przepraszamy, że nie budujemy na Tobie, Jezu i nie inwestujemy w relację z Tobą, opuszczamy niedzielną Mszę Świętą, nie korzystamy z życia sakramentalnego, a Ty, Panie tak bardzo chcesz zanurzyć nas w swojej intymności, przygarnąć, przytulić, nawiedzić w naszych nędzach i słabościach.

Panie Jezu, jedyną rzeczą, jaką pragnąłeś upamiętnić, była Twoja śmierć. Prosiłeś, aby ją wspominano i sam ustanowiłeś dokładny sposób, w jaki ma być ona wspominana.

Pamiątka ta została ustanowiona w noc przed Twoją śmiercią, podczas „Ostatniej Wieczerzy”. Wziąwszy w swoje ręce chleb, powiedziałeś: „To jest ciało moje, które za was będzie wydane”, to znaczy wydane na śmierć. Następnie nad kielichem z winem wypowiedziałeś słowa: „ To jest moja Krew przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Aby ta ofiara nigdy nie została zapomniana, wydałeś Kościołowi Boskie polecenie: „To czyńcie na moją pamiątkę”. Msza święta jest uobecnieniem ofiary Kalwarii, z tym samym Kapłanem i tą samą Żertwą. Z tą różnicą, że ofiara Kalwarii była krwawa, a ofiara Mszy Świętej dokonuje się w sposób bezkrwawy. Co więcej na krzyżu byłeś Panie sam, na Mszy Świętej jesteśmy z Tobą my. Jesteśmy obecni na każdej Mszy Świętej pod postaciami chleba i wina, które są symbolami naszego ciała i krwi. Nie jesteśmy biernymi obserwatorami, ale ofiarujemy siebie razem z Tobą. My wszyscy ofiarujemy się Tobie przez ręce kapłana.

Dziś jest pierwszy czwartek miesiąca i chcemy Ci podziękować za Sakrament Eucharystii. Wielbimy Cię, Chryste, za dar z siebie dla odkupienia grzeszników. To miłość stała się motywem Twej bezgranicznej ofiary. Stanowi to przykład dla nas, którym ciągle brakuje dostatecznej miłości do Ciebie i do drugiego człowieka. Jeśli Ty, będąc Bogiem Żywym nie oszczędziłeś swojego życia i zawisłeś na drzewie krzyża dla grzesznego człowieka, to o ileż bardziej my powinniśmy kochać ludzi, których mamy wokół siebie. Ofiara złożona przez Ciebie na Kalwarii była najwyższym wyrazem miłości i ciągle w sposób bezkrwawy uobecnia się na naszych ołtarzach w czasie Mszy Świętej. Panie Jezu! Ty jesteś zawsze z nami i nigdy nas nie opuścisz. Dlatego pragniemy złożyć Ci dziękczynienie wołając: Dziękujemy Ci, Panie.

Dziękujemy Ci Jezu za Krew, którą przelałeś na Górze Oliwnej. Twój kielich goryczy stał się dla nas kielichem zbawienia. Dziękujemy, że w każdej Mszy Świętej i w każdej chwili w tabernakulum na wszystkich ołtarzach świata ofiarowujesz się Ojcu i oddajesz się jako najwyższa ofiara przebłagalna, nieskończenie zadośćuczyniąca.

Ale również pragniemy przeprosić Cię. Chcemy Cię przeprosić za wszelkie opuszczanie Mszy Świętej w niedziele lub święta oraz niegodne jej słuchanie. Przepraszamy Cię za wszelkie zaniedbanie Komunii wielkanocnej i Wiatyku św. oraz za niegodne lub niepobożne przyjęcie Ciała i Krwi Twojej, za wszelkie nieuszanowanie, popełnione w Kościołach Twoich,  za wszelką niewdzięczność okazaną Ci przez ludzi, których nieskończenie umiłowałeś i za wszelkie grzechy i niewierności nasze.

Dziękujemy Ci Jezu za tę dzisiejszą godzinę przed Twoim Majestatem. Wejrzyj na nas zgromadzonych tu w imię Twoje i napełnij swoją łaską nasze życie. Pomóż nam żyć tylko dla Ciebie, iść drogą, którą nam przeznaczyłeś. Niech radość Adwentu będzie nam udzielona. Błogosław nam i naszym bliskim. Amen.

 

 

 

 

 

Witaj Miłości! Witaj Królu Wszechświata, Władco naszych serc i dusz, ale witaj też nasz przyjacielu, powierniku naszych próśb, modlitw, naszych smutków i boleści. Bądź pozdrowiona przyczyno naszej radości. Radości, że po raz kolejny jesteśmy u Ciebie, że po raz kolejny przytulasz nas do swojej piersi, że mocno trzymasz nas w swoich ramionach.  Ty wiesz Panie jak bardzo potrzebujemy Twojej opieki, jak bardzo potrzebujemy Twoich ciepłych słów zapewniających nas, że wszystko będzie dobrze, bo Ty się tym zajmujesz, bo Ty Jezu masz nad tym pieczę.

Jezu Ty wiesz, jak bardzo słabi jesteśmy, jak szybko i mocno może nami zachwiać byle wietrzyk. Ale tylko wtedy gdy będziemy  ufać sami sobie. Bo gdy jesteśmy zanurzeni w Twojej nieskończonej Miłości to żadne wichry, żadne sztormy nie są nam groźne. Niech sobie grzmi i błyska – cóż nas to obchodzi? Ty nas chronisz, to Ty wysyłasz wojska niebieskie, żeby nas strzegły. Dlatego oddajemy Bogu Ojcu na  w podziękowaniu za Twoją Miłość Jezu, za dary Ducha świętego, bez których nie bylibyśmy wstanie wypowiedzieć „Jezu Kocham Cię”, za  czułą, ojcowska Opiekę Boga Ojca, za Matczyne kochające Serce Najświętszej Maryi Panny – oddajemy każde uderzenie naszego serca, każdy nasz oddech, każdą łzę i każdy uśmiech od początku naszego poczęcia, ale w połączeniu z Twoją Jezu Najświętszą Ofiarą na ołtarzach całego świata.

Panie Jezu, powiedziałeś do św. Małgorzaty Marii Alacoque, abyśmy w tą jedną godziną podczas całego tygodnia trwali przy Tobie i osładzali Ci ból opuszczenia Ciebie przez apostołów. Więc jesteśmy – pomimo deszczu, zimna, zmęczenia, bólu by po prostu być przy Tobie, by patrzeć na Ciebie ukrytego w tym małym białym kawałku chleba. Panie Jezu – oprzyj się o nasze ramiona, niech tego wieczoru ten zimnym głaz nie będzie Ci podporą. My tak bardzo pragniemy choć w małej cząstce ulżyć Ci w cierpieniu. Niech Twój krwawy święty pot  spływający z cierpiącego ciała spadnie na nas i uświęci nas, byśmy z radością i szczerą pokorą uwielbiali Cię przez cały ten wieczór. Oddajemy Tobie Jezu, dobrowolnie i całkowicie, całą władzę nad naszym umysłem, sercem, wolą, rozumiem i językiem.  Niech Twoje pragnienia będą naszymi pragnieniami, o to Cię prosimy dzisiejszego wieczoru i wierzymy głęboko, że tak się stanie, bo Ty jesteś naszym Królem a my Twoimi umiłowanymi dziećmi.

Duchu święty zabierz  nasz egocentryzm, faryzeizm a w ich miejsce wlej  gorącą miłość i żar modlitwy wynagradzającej Tobie – naszemu Panu i Zbawcy. I z tą wiarą i ufnością  Jezu Chryste, znowu stajemy przed Tobą w ten czwartkowy wieczór. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość  do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków. Pragniemy podziękować Ci za to i przeprosić Cię za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Ewangelia wg. świętego Łukasza (21,20-28): „Skoro ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest bliskie.  Wtedy ci, którzy będą w Judei, niech uciekają w góry; ci, którzy są w mieście, niech z niego uchodzą, a ci po wsiach, niech do niego nie wchodzą!  Będzie to bowiem czas pomsty, aby się spełniło wszystko, co jest napisane.  Biada brzemiennym i karmiącym w owe dni! Będzie bowiem wielki ucisk na ziemi i gniew na ten naród:  jedni polegną od miecza, a drugich zapędzą w niewolę między wszystkie narody. A Jerozolima będzie deptana przez pogan, aż czasy pogan przeminą. Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy.  Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte.  Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą.  A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie». Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą”

Panie Jezu, to jest pragnienie każdego katolika, każdego chrześcijanina. Ujrzeć  Ciebie. Wielbić Ciebie przez całą wieczność na wyżynach nieba. A że wcześniej będą wojny, zniszczenia, trwoga – przecież one są od początku, odkąd Adam i Ewa opuścili raj przez swój grzech. A czyż może być łagodna i spokojna wojna, czyż może być łagodny i spokojny kataklizm? Oczywiście, że nie, ale my nie powinniśmy się tego obawiać, bo Ty nas strzeżesz i chronisz. Czegoż więc się boimy?  Jezu, Ty znasz nasze serca i myśli. Ty wiesz co tam jest – nieprzygotowanie.

Przepraszamy Cię Jezu, że tak często skupiamy się nie na tych przyszłych wydarzeniach co trzeba. Przepraszamy Cię Jezu, że tak bardzo wzbudza naszą ciekowość wątek końca świata: złamanie pieczęci, 4 jeźdźców Apokalipsy, 3 dni ciemności. Tak, one będą, bo Ty Jezu tak powiedziałeś, że to nastanie. I co z tego?  Przepraszamy Cię Jezu za te wszystkie chrześcijańskie formacje w intrenecie, które karmią siebie i innych co chwilę kolejnymi nowinkami „z nieba”. Przebacz im Jezu  i uzdrów ich ducha, by podnieśli głowy ku niebu, gdyż tam jest nasze odkupienie.

Przepraszamy Cię Jezu  za ten zmarnowany przez nas czas, gdy sami słuchaliśmy z podekscytowaniem kolejnych sensacyjnych informacji, że czas się wypełnia i bliskie jest królestwo Boże. Tak, to prawna, czas się wypełnia każdego dnia dla każdego z nas osobno. Dla wielu ludzi w każdej sekundzie tego ziemskiego czasu – świat się właśnie kończy, ale ten tutaj, ziemski,  a zaczyny się inny, ten wieczny, by spotkać się z Tobą i usłyszeć Twój sąd.

Przepraszamy Cię Jezu, za nich i za siebie, że nie patrzymy w niebo, że nie słuchamy Twoich wskazówek. Panie Jezu ile razy w Piśmie Świętym mówisz do nas o niebie ? ile razy mówisz- patrz w górę, podnieś głowę, patrz na Ojca? Ile razy to zrobiliśmy?  Wybacz nam Jezu, że nawet tak prostego gestu, jak wzniesienie wzroku ku niebu, ku Tobie,  nie potrafimy wykonać a rzucamy się na głęboką wodę próbując kochać naszych nieprzyjaciół mówiąc: Jezu spójrz, to dla Ciebie, zobacz jaka jestem fajna. A gdzie jest wtedy nasz wzrok?  Wybacz nam Jezu, że na pewno wtedy nie patrzymy na Ciebie tylko upajamy się swoją pychą. Bo gdybyśmy patrzyli na Ciebie, gdyby nasz wzrok był skupiony na Tobie i gdyby z tego powodu rozpierała nas radość, to przecież inni patrzyliby za nami gdzie jest przyczyna naszego nie ziemskiego szczęścia.  Wybacz nam Jezu!

Panie Jezu, dla Ciebie nie ma czasu i przestrzeni, więc Ty już wiesz co będzie w tym nadchodzącym roku liturgicznym. Daj nam swojego Ducha świętego byśmy patrzyli w przyszłość z ufnością dzieci Bożych, z godnością dziedziców Królestwa Bożego. Ale pragniemy Cię Jezu jak najpokorniej przerosić za to wszystko co było powodem Twojego śmiertelnego smutku w Ogrodzie Oliwnym.

Jeszcze tylko dwa dni i rozpocznie się nowy rok liturgiczny. Jeszcze dwa dni i po raz kolejny wejdziemy w adwent z rożnymi postanowieniami i planami, które będą miały na celu tylko jedno – abyś narodził się Jezu na nowo w naszych sercach.  Panie Jezu my wiemy, że Ty nie boisz się brudu naszych serc, ale pozwól, by ten wieczór stał się początkiem przygotowań do tego pięknego wydarzenia jakim są Twoje narodziny jako Bóg – Człowiek. Dlatego przepraszamy Cię Jezu za te wszystkie chwile, gdy nasz wzrok był odwrócony od Ciebie, gdy nie patrzyliśmy na Ciebie. Przepraszamy Cię Jezu za te wszystkie Twoje samotne chwile gdy czekasz na nas w Najświętszym Sakramencie a my nie przychodzimy. Przepraszamy Cię Jezu za te wszystkie momenty, gdy pochłonięci sprawami tego świata nie mamy czasu dla Ciebie. Przepraszamy Cię Jezu za nasze zamknięte serca, gdy usta wypowiadają inne słowa a serce krzyczy co innego. Przepraszamy Cię Jezu za kolejne niezrealizowane nasze obietnice, że w tym roku  to już na pewno bliżej Cię poznamy, że będziemy rozmawiać z Tobą poprzez rozważaniem twoich słów w codziennym czytaniu Ewangelii. Przepraszamy Cię Jezu, że znów realizowaliśmy nasze życie według naszych planów, nie pytając Ciebie o zdanie. Przepraszamy Cię Jezu za brak naszej miłości do tych wszystkich pogubionych osób, które w Ciebie nie wierzą, które walczą z Tobą i twoim mistycznym Ciałem Kościołem. Przepraszamy Cię Jezu za to wewnętrzne rozdarcie Twojego Kościoła. Przepraszamy Cię Jezu brak naszej gorliwości w modlitwie za kapłanów. Przepraszamy Cię Jezu za brak naszego codziennego dziękczynienia Tobie za dar życia, za codzienną Eucharystię, za otwarte Kościoły. Przepraszamy Cię Jezu, że nadal trwamy w naszych schematach, które są dla nas jak bastion bezpieczeństwa i stabilizacji a tak na prawdę są tylko ułudą. Przepraszamy Cię Jezu, za brak naszego zakorzenienia się w Twojej Miłości. Jezu Wybacz nam!

Witaj Jezu, nasza Miłości! Jak dobrze znowu być przy Tobie i wpatrywać się w Twoje  oblicze ukryte pod postacią chleba w Najświętszym Sakramencie. Dziękujemy, że poruszyłeś nasze serca, byśmy przełamując własne słabości odpowiedzieli na Twe wezwanie i zapragnęli tego wieczoru czuwać wraz z Tobą w Ogrodzie Oliwnym. O Jezu, wiekuisty Boże, nie tylko w dniu dzisiejszym, ale w każdym momencie życia czerpiemy z niezgłębionego miłosierdzia Twego wszystko, czegokolwiek dusza i ciało może zapragnąć. Dziękujemy za Twoje niezliczone łaski i dobrodziejstwa. Niech każde uderzenie naszych serc będzie nowym hymnem dziękczynienia ku Tobie, każda kropla naszej krwi niech krąży dla Ciebie, Panie, bo Cię  kochamy i uwielbiamy w Twej nieskończonej miłości i wszechogarniającej potędze. Bądź uwielbiony w Twoich świętych, których nam dałeś, a dziś wielbimy Cię wraz z tymi świętymi, którzy ze szczególną miłością i pokorą przeżywali w każdy czwartek Godzinę Świętą. Jednoczyli się z Tobą w godzinie Ogrójca, w Twojej modlitwie i duchowej walce, którą przeżywałeś w obliczu męki. Przez ich wstawiennictwo prosimy Cię, o łaskę dobrego przeżywania tej godziny. Panie, pozwól nam również spędzić czas tego czuwania w obecności Twojej Najświętszej Matki, od której chcemy uczyć się duchowej bliskości z Tobą,  nie tylko ciałem, ale z pełnym zaangażowania serca i umysłu trwania przy Tobie całą miłością, jaka płonie w naszych sercach. Maryjo, pragniemy odnaleźć się blisko przy Twoim Sercu i razem  z Tobą patrzeć w stronę Ogrójca..

Nasza modlitwa ma być dialogiem, rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty Panie przemów do nas w swym zbawczym słowie: ”Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest». Do uczniów zaś rzekł: «Przyjdzie czas, kiedy zapragniecie ujrzeć choćby jeden z dni Syna Człowieczego, a nie zobaczycie. Powiedzą wam: „Oto tam” lub: „Oto tu”. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, jaśnieje od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego. Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie»” (Łk. 17, 20-25)

Panie Jezu, uczysz nas, że wiara jest darem, który dajesz osobom o prostym sercu, tym, którzy wiedzą, jak Cię znaleźć pośród zwykłych zajęć i w ludziach, z którymi się spotykają. Wystarczy mieć otwarte serce i być młodymi duchem, by chcieć dowiedzieć się tego, czego nas uczysz. Wszak przemawiasz do nas przez Ducha i robisz to kiedy chcesz i gdzie chcesz. Tak wyraziła to mała Tereska: „Nasz Mistrz naucza bez wielkich przemówień. Nigdy nie słyszałam, żeby mówił, ale wiem, że on jest we mnie. W każdej chwili mnie prowadzi i zsyła natchnienia, ale to właśnie w stosownym momencie odkrywam nieznane mi dotąd światła. Zwykle nie pojawiają się one w moich oczach w czasie modlitwy, ale pośród codziennych zajęć”. Najdroższy Jezu, Ty ustawicznie działasz w naszej codzienności, jednak nie zawsze dostrzegamy Twoją delikatną, cichą obecność. To od nas zależy, czy dostrzeżemy Ciebie i odpowiemy pragnieniem, uważnie wsłuchując się w Twój subtelny głos. Panie Jezu, mówisz: „królestwo Boże jest pośród was”, a prościej to ujmując mówisz: „jeśli chcesz je zobaczyć, rozejrzyj się wokół siebie”. Jest ono teraz, w tym konkretnym czasie, w zwykłych i codziennych sprawach.. Dlatego trzeba żyć tą darowaną chwilą, obdarzać innych, zrobić coś konkretnego dla kogoś. W dzisiejszym zabieganym świecie, który nerwowo poszukuje coraz to nowych doznań, bodźców albo nadzwyczajności zbyt trudno przychodzi nam docenić to, co jest wokół nas. Bo przecież to znamy, bo przecież to nas nudzi, to takie zwyczajne i szare. Nawet jesień mglista, deszczowa i zimna. Czym tu się zachwycać? Czyżbyś Panie się mylił? Nie, nie mylisz się, ale zapraszasz nas do uważności, do zatrzymania się, do spojrzenia nowymi oczyma na to, co już znane. Jak to ktoś mądrze powiedział: „Nie rzeczywistość sama, ale serce, jakim ku niej przystępujemy daje rzeczom kształty i kolory”.

Przepraszamy, Panie Jezu za to, że nie doceniamy zwykłych cudów codzienności, drobnych gestów dobroci, którymi darmo i tak hojnie nas obdarowujesz. A my zamiast dziękować Ci to ciągle narzekamy, utyskujemy, okazujemy swoje niezadowolenie, szukamy pretekstu do roszczeń, co raczej powinno być bodźcem do prawdziwych zmian.

Przepraszamy za zatwardziałość ludzkich serc zamkniętych na wezwanie do nawrócenia, za brak otwarcia się  na dar Twojej, Jezu Chryste, łaski. Człowiek może Cię spotkać tylko wtedy, gdy otworzy się na działanie Twojej przemieniającej miłości w swojej codzienności. Tylko Twoja, Panie,  miłość może poruszyć nasze serca i doprowadzić do pełnego zaufania i powierzenia się Bożej opatrzności. Dostrzec królestwo Boże mogą jedynie Ci, którzy już je mają w swoim sercu, którzy o nie w sobie dbają. Ci, którzy go nie mają ciągle biegną jak ku linii horyzontu, która wciąż się oddala. Biegną nienasyceni, niezaspokojeni, zmęczeni, rozczarowani. A my? Jak chcemy patrzeć na świat, na siebie? Chcemy biec, czy chcemy się zatrzymać, uspokoić, zwolnić, żeby dostrzec królestwo wokół siebie?

Umiłowany Mistrzu, Ty jesteś królestwem Bożym pośród nas. Każdy kto Cię przyjmuje jako swego Pana i Zbawiciela, słucha Twego słowa i nim kieruje się w życiu codziennym, ten jest już teraz obywatelem królestwa Bożego. Dziś przestrzegasz nas Panie, byśmy nie chodzili i nie szukali przez całe życie królestwa Bożego, gdy ono jest tak blisko każdego z nas, niemal na wyciągnięcie ręki. A jednak tak często rozglądamy się wokoło szukając czegoś nadzwyczajnego, jakiś cudowności, charyzmatycznych ludzi, zapierających dech w piersiach retorów, wyjątkowych rekolekcji. A Ty samotny, Panie Jezu, czekasz na nas w pustym kościele, w zimnym tabernakulum, bo nie ogrzanym żadnym ludzkim sercem. Mówisz Panie do nas „nie chodźcie tam gdzie mnie nie ma, ale bądźcie tu gdzie jestem”. Najbliżej Ciebie możemy być podczas Eucharystii, wtedy przychodzisz do nas w komunii świętej. Fizycznie i duchowo jesteśmy najbliżej Ciebie, ukochany Jezu, gdy się karmimy Twoim Najświętszym Ciałem.

Przepraszamy, za nie przemyślany udział w spotkaniach z pseudocharyzmatycznymi osobami, duchowymi uzdrowicielami i wędrówki od jednego do drugiego w poszukiwaniu spektakularnych wydarzeń, szybkich uzdrowień, które mają pomóc w uniknięciu niesienia zbawczego krzyża cierpienia. Przepraszamy za traktowanie mszy z modlitwą o uzdrowienie, jak duchowej sensacji, magicznego wydarzenia lub koncertu życzeń, a przecież każda Msza św., przeżyta w godny sposób, pełna zaufania i prawdziwej wiary może zaowocować przemianą zarówno ducha jak i ciała.

Przepraszamy, że tak wielu dziś daje się zwieźć fałszywym prorokom, apostołom antychrysta odwodzącym dzieci Boże od wspólnoty Kościoła, poszukującym wiary łatwej i przyjemnej. Ile jest takich sytuacji, gdy ktoś głosi poglądy sprzeczne z Bożym Prawem i nauką Kościoła. Czy mamy odwagę zaoponować? Powiedzieć co myślimy? Czy raczej w popłochu chronimy się w milczeniu? Jesteśmy członkami Kościoła widzialnego, zatem musimy wyznawać naszą wiarę gdy jest to potrzebne w sposób publiczny i widzialny. Przepraszamy, za to że ze strachu przed ludźmi przemilczamy naszą wiarę, a szczególnie gdy jest ona atakowana. W ten sposób nie tylko pozbawiamy Cię Panie Jezu, należnej Ci czci, ale i pozbawiamy innych ludzi szansy na nawrócenie dając niewłaściwy przykład.

Wybacz nam Jezu, że nie jesteśmy wewnętrznie scaleni, brak nam odwagi, a moglibyśmy zrobić coś dobrego, choćby pomóc błądzącemu, usidlonemu przez ideologię, zwiedzionemu przez propagandę. Trzeba pamiętać, że poza Kościołem nie ma zbawienia, nie dajmy się oszukać, trwajmy mocno w wyznawanej wierze, bo kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony.

Panie Jezu, w dzisiejszej ewangelii doświadczasz ludzkiej ciekawości związanej z przyjściem królestwa Bożego. Człowiek wierzący nie powinien szukać sensacji lecz dostrzegać, że największe znaki, Jezu Chryste, czynisz dyskretnie, w całkowitym ukryciu. Tak samo robią ludzie, którzy naprawdę kochają. Nie zależy im na poklasku, a radość znajdują w drobnych gestach miłości wyświadczanych niezauważenie. Ale musimy przyznać, że  i  my możemy żyć cały czas w oczekiwaniu na sensacyjne spełnienie Twoich słów. Ileż to razy największą poczytnością cieszą się artykuły czy filmy o tematyce końca świata, katastrof i kataklizmów jakie nas czekają. Ludzka ciekawość jest absolutnie nie do zaspokojenia. Ty Panie Jezu, chcesz byśmy nie myśleli w ten sposób, bo to nie jest kwestia kiedy i gdzie, ale mamy się zastanowić czy żyjemy blisko Ciebie. Przecież Ty Jezu, jesteś uobecnionym Królestwem Boga między nami. Powinniśmy się bardziej interesować Tobą, Najdroższy Panie, zamiast zaskakującymi newsami tego świata, nowinkami, sensacjami czy nie potwierdzonymi przez Kościół objawieniami.

Przepraszamy, że tak łatwo ulegamy pesymistycznym myślom, poglądom, katastroficznym wizjom przyszłości czy medialnym wiadomościom o okrucieństwach, wojnach i kataklizmach, co wzbudza w nas strach, przerażenie, depresyjne myśli  potęgując jedynie  poczucie zagrożenia i przerażenia, a zapominamy, że lęk jest jedną z największych przeszkód w życiu duchowym.

Przepraszamy, za tych którzy by zaspokoić swoją ciekawość korzystają z horoskopów, astrologii, chiromancji, wróżbiarstwa, jasnowidztwa, medium, bądź wręcz chcą panować nad czasem, ludźmi lub zjednać sobie ukryte moce. To nigdy nie kończy się dobrze, bo jest formą zdrady Ciebie, Panie Boże, naszego jedynego Pana i sprowadza poważne duchowe konsekwencje.

Przepraszamy za szukanie tu na ziemi bardziej niż wartości duchowych królestwa opływającego w dobrobyt, które da korzyści najczęściej materialne, być może sławę, jakieś poczytne miejsca w dzisiejszym społeczeństwie. Życie nie zależy od tego, co ktoś posiada lub jakie stanowisko zajmuje, gdyż takie myślenie najczęściej doprowadza do  zniszczenia w sobie tego, kim się jest. A tymczasem królestwo Boże to nie tyle czyjaś władza, co raczej owoc przemiany ludzkich serc.

Panie Jezu, mówisz swoim uczniom, a także i nam wszystkim, że najpierw musisz wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie. I nam trzeba przejść przez wiele odrzucenia i cierpienia, ale w tym wszystkim nie jesteśmy i nie będziemy sami, bo Ty jesteś z nami. Teraz musimy też pomyśleć o tym, by inni żyjący obok nas patrząc na nasze życie mogli dostrzegać, że trwamy w Twojej obecności Panie i by było widać tego owoce. Każdy z nas ma potencjał do bycia źródłem inspiracji lub zgorszenia, wybór zależy od nas. Warto zadawać sobie pytania: czy nasze słowa budują czy niszczą? Czy wspieramy innych w ich drodze duchowej? Co poświęciliśmy walcząc przeciwko swoim grzechom?

Panie Jezu Chryste, wyznajemy Ciebie jako naszego jedynego Zbawiciela, Pana i Mesjasza. Pragniemy należeć do Ciebie. Chcemy być wolni od mocy ciemności i władzy szatana. Chcemy wejść do Twego Królestwa i być częścią Twojego ludu. Pragniemy odwracać się od wszelkiego zła i unikać wszystkiego, co do grzechu prowadzi. Prosimy Cię Panie, abyś przebaczył nieprawości popełniane przez nas, naszych najbliższych, w Ojczyźnie i na świecie. Przez ręce Maryi, Twojej i naszej Matki oddajemy Ci nasze życie i zanosimy przebłaganie. Amen

Witamy i pozdrawiamy Cię, Panie Jezu w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Jesteśmy tutaj przed Tobą. Ty jesteś Synem Bożym, który stał się człowiekiem, był ukrzyżowany za nas i został wskrzeszony z martwych przez Ojca. Ty. żyjący, rzeczywiście obecny wśród nas. Ty jesteś „Drogą, Prawdą i Życiem”. Jesteś obrazem Ojca i dałeś nam Ducha Świętego. Wierząc, mając nadzieję i kochając, adorujemy Cię w prostej postawie obecności będącej wyrazem odpowiedzi na Twoje słowa: „Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” (Mt 26, 36).  Ty przewyższasz ubóstwo naszych myśli, uczuć i słów, stąd chcemy nauczyć się adorować, podziwiając Twoją tajemnicę, milcząc wyciszeniem przyjaciela w postaci oddania. Kochasz nas i mówisz do nas, choć wiele razy nie dostrzegamy pociechy. Wchodząc w Twoją głębię, chcemy podjąć postanowienia i przyjąć postawy, decyzje, wybory odpowiadające naszemu powołaniu.

W dzisiejszym słowie Panie Jezu, przynosisz ogień. Nie przynosisz świętego spokoju, ale pragniesz żeby Twój ogień zapłonął. Przychodzisz i chcesz rzucić ogień tak, żeby on się rozprysł  i podpalił wszystko. Chcesz rzucić na ziemię, swoją ukochaną ziemię, którą jest każdy z nas. Chcesz zająć, podpalić ogniem swojej Miłości, bo wszyscy jesteśmy Twoją miłością, Twoją pasją. Pragniesz, abyśmy nie szukali świętego spokoju, ale stawali się świadectwem i znakiem dla wielu, płonęli i spalali się. Co sprawia, że tak trudno nam uwierzyć w Twoją miłość?  Dlaczego opór w sercach niektórych osób jest tak silny, że drażnią ich nawet bliscy im ludzie? Ty, Panie przeżywasz udrękę, widząc, że ogień, który przyszedłeś rzucić na ziemię, wciąż nie może zapłonąć pełnym blaskiem. Bo wciąż nie ufamy Tobie, myślimy, że bez Ciebie urządzimy się tu na ziemi o wiele lepiej niż z Tobą. Ale mylimy się i nie wiemy jak bardzo potrzebujemy zginać kolana przed Ojcem i zanosić modlitwę o napełnienie Duchem, Twoim Świętym Duchem, który zdejmie łuski z naszych oczu i otworzy je na prawdę, że jesteśmy kochani na wieczność.

Przed nami ten konkretny czas, czas Godziny Świętej, żeby pozwolić się Tobie, Panie Jezu, podpalić Twoim ogniem. Nie musimy nic robić, ale możemy powiedzieć tylko Tobie: Rozpal mnie, Panie! Poślij nam swojego Ducha Świętego. Daj nam zdolność do wyciszenia i adoracji, niech przemieni się w zdolność kochania i służenia.  Maryjo, cała przeniknięta Trójcą Świętą pomóż nam przyjąć ogrom miłości Twego Syna.  Panie, Ty jesteś Pełnią Nieskończoności. Twoja miłość jest bezgraniczna. Jesteś zawsze z nami, rozumiesz nas, współczujesz nam. Odeszliśmy od Ciebie ku własnym wyobrażeniom o szczęściu. Im dalej, tym większa pustka otacza ten świat. Zbudowaliśmy świat cierpienia i łez, świat bez  miłości. Ale mamy możliwość przyzywania Cię, a wtedy Ty, Panie przybywasz, aby ogrzać nas Swoim ogniem.  Pragniesz wypełnić pustkę naszego świata Twoją Obecnością, która jest energią Miłości. Właśnie dlatego, że jesteśmy słabi, grzeszni , bezbronni, chorzy i cierpiący, Twoja Miłość śpieszy, by nas wspomagać. Dziękujemy Ci za to i przepraszamy za nasze niewierności i nieufność.

Podczas tej Godziny Świętej pragniemy przepraszać Cię, Panie za rany zadane niewinnym dzieciom, pozbawienie ich dzieciństwa i wszelką niesprawiedliwość jakiej doznają wskutek grzechu dorosłych. Prawdę o człowieku poznaje się, widząc w jaki sposób traktuje on słabszych od siebie, a szczególnie młodszych i starszych. Bycie dorosłym nie oznacza zawsze bycie dojrzałym. Nasz stosunek do słabszych ujawnia szczerość intencji, poczucie wyższości, a często naszą niewiarę. Nie wolno nam zapominać o najmniejszych, o których Panie Jezu  mówiłeś „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im, do takich bowiem należy Królestwo Boże”(Mk 10, 14). W dziecku odbija się obraz Boga. Troska o dzieci powinna stanowić fundament naszego myślenia i zaangażowania. Współczesny kryzys demograficzny uświadamia nam, że stoimy przed bardzo poważnym wyzwaniem. Bez dzieci świat po prostu nie przetrwa. Nie będzie kogo kochać. Nie będzie komu przekazać wiedzy, a przede wszystkim nie będzie komu przekazać wiary. Los współczesnego dziecka narażony jest na liczne niebezpieczeństwa. Często w rodzinach stosowane są formy przemocy i znęcania się, dzieci są pozbawione opieki, a niekiedy porzucane przez swoich rodziców.  W rodzinie ma dokonywać się przekaz wiary. Rodzice, którzy zadbali o chrzest dziecka, zobowiązali się przed Bogiem także do tego, żeby przekazać mu wiarę.

Szkoła w dzisiejszych czasach narażona jest także na poważne zagrożenia. Jej rola wychowawcza staje się przedmiotem propagandy, która chce wykorzystać ją do wpajania szkodliwych ideologii. Pod przykrywką dobra dziecka i źle rozumianej tolerancji próbuje się wprowadzać dzieci w świat dorosłych, a tym samym je demoralizować. Chodzi tu o tworzenie nowego człowieka, który pozbawiony będzie zachowań moralnych, nie będzie utożsamiał się z wartościami, ani przywiązywał do swojej rodziny i ojczyzny.  Krytykuje się zachowania patriotyczne, rozmywa tożsamość narodową. Przecież człowiek musi mieć swoją ojczyznę. To ona jest prawdziwym domem. Wychowanie patriotyczne dzieci i młodzieży powinno odwoływać się do losów naszych przodków i rzetelnej pamięci historycznej.

Zło potrafi przybierać różne formy, świat wirtualny stał się ostatnio miejscem działania Złego. Powszechnym widokiem są dzisiaj dzieci, które spędzają całe godziny przed komputerem lub smartfonem. Ich obecność w Internecie nie jest kontrolowana, co pozwala na dostęp do treści pornograficznych, przemocowych i patologicznych. Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz mawiał: „Bez religii nie ma ani wychowania, ani pracy duchowej, ani moralności”.

Panie Jezu chcemy przepraszać Cię za rany zadane dzieciom, za brak troski rodziców, szkoły, państwa  o to, do jakich treści dostęp mają dzieci; Przepraszamy za  brak miłości do dzieci; za to, że w wielu rodzinach dzieci wychowują się same, bo ciągle brak czasu dla nich; Przepraszamy  za niewłaściwe postawy rodziców: brak dobrego przykładu ojca, matki, brak wspólnej modlitwy budującej zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, rodzącego odpowiedzialność; Przepraszamy Cię Panie:

– za wszystkie dzieci, które umierają w strasznych mękach, niszczone różnymi metodami w łonach matek;

– za dzieci umierające z głodu, cierpiące w wyniku biedy materialnej, sprzedawane i przymuszane do niewolniczej pracy;

– za dzieci osierocone i okaleczone wskutek wypadków losowych, wojen i kataklizmów;

– za dzieci porzucone przez rodziców lub cierpiące na sieroctwo duchowe;

– za dzieci zabijane i prześladowane za wiarę, ofiary sekt oraz dzieci wychowywane bez Boga;

– za dzieci molestowane seksualnie w rodzinach, sprzedawane do domów publicznych;

– za ofiary pedofilii;

– za bezdomne dzieci ulicy i dzieci przymuszane do żebrania;

Jezu! chcemy teraz ogarnąć swoją modlitwą wszystkie skrzywdzone dzieci. Oddajemy je teraz Twojej Matce, aby Ona przyprowadziła je przed Twe święte Oblicze. Jezu Ty powiedziałeś „wszystko co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych – Mnieście uczynili”. „Kto przyjmuje to dziecko w imię Moje, Mnie przyjmuje”. Panie, Ty zawsze stoisz po stronie cierpiących, zwłaszcza tych najmniejszych i najsłabszych. Jesteśmy bezradni wobec ogromu zła brukającego ich niewinność. Stajemy wobec Ciebie z poczuciem winy, bo nie zawsze krzyczymy głośno w ich sprawie i często bywamy obojętni na ich los i konkretną pomoc w dziełach miłosierdzia, czy modlitwie. Spraw, aby nasze serca stały się wrażliwe na ich krzywdę. Amen.

Witaj Miłości!  Witaj Boże żywy, jedyny, obecny w tej Przenajświętszej Hostii! Witaj Jezu kochający nas miłością nieustającą i niegasnącą. Boże Ty jesteś Wszechmogący, ale jest jedna rzecz, której zrobić nie możesz – nie możesz przestać nas kochać, nie możesz przestać wołać nas głosem pełnym miłości i czułości.  Cóż my możemy zrobić, czym odwdzięczyć się z tak wielki dar? Pozwól nam Jezu, byśmy przez tę godzinę, pełnym sercem wyznawali, że jesteśmy w pełni dziećmi Bożymi, że jesteśmy spadkobiercami Królestwa Bożego, że jesteśmy jedno – Jedno w Tobie – Jezu Chryste, i w Bogu Ojcu i Duchu Świętym.

Oddajemy Tobie, w połączeniu z Twoją Ofiarą Eucharystyczną na Ołtarzach całego świata, całych siebie, oddajemy Ci Jezu, ból naszych kolan, chłód przeszywający nasze ciała, oddajemy Ci Jezu nasze ułomności i niedoskonałości, oziębłość naszych serc i umysłów. Przyjmij Duchu Święty naszą miłość, skromną, nieudolną, koślawą, ale naszą. Weź nasze serca – zabierz te dywany i chodniki, pod którymi leżą pozamiatane i schowane brudy naszego życia. Weź to wszystko i jeszcze więcej, nam nic nie zostawiaj. Ty Boże jesteś Bogiem wiernym i potężnym, i nic nie chcesz zatrzymywać dla siebie, więc oddaj nam to potem, ale oddaj nowe, przemienione, pełne blasku i Twojej miłości. Niech dokona się metanoja naszych serc, umysłów, charakterów. Ale to potem, gdy już będziemy ogrzani blaskiem Twojej miłości, gdy będziemy wychodzić z Twojego świętego przybytku – to daj nam wszystko nowe a teraz ogołoć nas ze wszystkiego. Niech nagość naszych dusz woła razem z nami, PRZEPRASZAMY Cię Jezu!

– przepraszamy cię za grzechy nasze, naszych rodzin i całego świata;

– przepraszamy Cię Jezu za grzechy braku gorliwości, gorliwości w modlitwie, w czytaniu Twego Żywego  Słowa;

– przepraszamy za grzechy braku tęsknoty za Tobą Jezu;

– przepraszamy Cię Jezu za brak adoracji Ciebie w Najświętszym Sakramencie;

– przepraszamy Cię  Jezu za strach – strach o tym co pomyślą inni o nas, strach o tym co my sami pomyślimy o sobie, strach przed tym, aby stanąć w prawdzie o samym sobie;

– przepraszamy Cię Jezu, za nasze kłamliwe myślenie o nas samych, za kłamstwa, za którymi się chowamy przed Tobą, przed sobą, bo wstyd?! bo znowu strach?!

– przepraszamy Cię Jezu za brak rozmów z Tobą;

– przepraszamy Cię Jezu za to, że tak często przepraszamy Cię za grzechy innych, za grzechy świata, a jednocześnie zapominamy o swoich. Przepraszamy, że tak często chowamy się za innymi – że tak często przepraszamy za  drzazgi w oczach naszych braci a nie widziany i nie przepraszamy za belką w swoim oku.

Przepraszamy Cię Jezu za brak miłości, bo miłość wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała, dlatego uwielbiam tę miłość,
gdziekolwiek by przebywała. Jezu, Ty wiesz, jak bardzo lubimy, jak bardzo wzruszamy się przy tej piosence uwielbienia Ciebie. Ale to tylko teks, który nie ma nic wspólnego z naszą postawą.  Dlatego wybacz nam Jezu brak miłości do Ciebie obecnego w naszych braciach, których nie lubimy, wybacz nam brak miłości a nawet grzech zaniechania w stosunku do ludzi żyjących na ulicy.

Boże, przecież my jesteśmy Twoimi najukochańszymi dziećmi. MY- to znaczy my tutaj, w tym kościele, i oni – ci co zostali w naszych domach, ci, którzy w tej chwili złorzeczą na Ciebie i Cię przeklinają, ci – którzy brudni, śmierdzący  i głodni, zapijają swój wstyd braku godności kolejną porcja alkoholu, narkotyków lub inną formą uzależnienia.  Ty nas wszystkich – wszystkich – bez wyjątku – kochasz miłości jedyną, niepowtarzalną, wiesz, że jesteśmy słabi,  że upadamy. Dlatego zawsze biegniesz do nas, by nas podnieść, by pomóc nam wstać. Boże Wielki i Wszechmogący, Ty tak bardzo pragniesz podnosić każdego z nas i nie brzydzisz się brudem naszych grzechów  i dlatego tak bardzo cierpisz przytulony do zimnego kamienia w Ogrodzie Oliwnym, Płaczesz, bo widzisz jak Cię odpychamy. Widzisz jak próbujemy wstawać sami, jak szukamy ratunku w innych ludziach i rzeczach z tego świata. Przepraszamy Cię Jezu za to, że nadal, mimo Twoich licznych zapewnień, nadal myślimy, że  musimy zasłużyć na Twoją Miłość.

Panie Jezu, przychodząc  dziś tutaj do Ciebie, wypowiadamy wszyscy : Fiat, na wzór Najświętszej Maryi Panny. Mamo Nasza Najukochańsza, przytul nas mocno do siebie i pomóż nam trwać przy Twoim Synu w tej ciężkiej godzinie próby. Duchu Święty, Pocieszycielu, daj nam Swoje dary byśmy w pokorze i miłości, pełni świadomi dziecięctwa Bożego, trwali przy Jezusie na modlitwie w Ogrodzie Getsemani. Duchu Święty daj nam łzy oczyszczenia, oczyść nasze serca, otwórz nasze oczy  na Ciebie Jezu Chryste, na indywidulaną, pełną intymności i miłości rozmowę z Tobą.

Dlatego zostawiamy Tobie, do pełnej Twojej dyspozycji, wszystko to, co nas rozprasza, nasze rodziny, prace, problemy, radości i smutki. Niech w naszych sercach i umysłach będzie miejsce dla jednej , jedynej osoby  – dla Ciebie Jezu Chryste.  I dlatego właśnie znowu stajemy przed Tobą w ten czwartkowy wieczór. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość  do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków. Pragniemy podziękować Ci za to i przeprosić Cię za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Ewangelia według Świętego Łukasza (11,47-54) „Jezus powiedział do Faryzeuszów i uczonych w Prawie:« Biada wam, ponieważ budujecie grobowce prorokom, a wasi ojcowie ich zamordowali. Zatem dajecie świadectwo i przytakujecie uczynkom waszych ojców, gdyż oni ich pomordowali, a wy im wznosicie grobowce. Dlatego też powiedziała Mądrość Boża: Poślę do nich proroków i apostołów, a niektórych z nich zabiją i prześladować będą. Tak na to plemię spadnie kara za krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata,  od krwi Abla aż do krwi Zachariasza, który zginął między ołtarzem a przybytkiem. Tak, mówię wam, zażąda się zdania z niej sprawy od tego plemienia. Biada wam, uczonym w Prawie, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli».  Gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli gwałtownie nastawać na Niego i wypytywać Go o wiele rzeczy.  Czyhali przy tym, żeby Go pochwycić na jakimś słowie”.

Panie Jezu, trudna ta Twoja mowa. Czemu nam Ją dałeś? Przecież nie mamy już proroków na miarę Abrahama, Eliasza, Mojżesza, Malachiasza, Dawida, Samuela, Izajasza, Ezechiela, Jeremiasza, Abdiasza, Jozuego , Daniela, Elizeusza. Przecież nasi ojcowie, nikogo nie pomordowali, my nie wznosimy pomników. Przecież my już wiemy, że nie wolno czcić innych ludzi. My uwielbiamy Ciebie Jezu Chryste.  Więc o co chodzi? Wybacz nam Jezu,  z jednej strony brak poznania Ciebie a z drugiej strony naszą pychę i nasz egocentryzm? Jakże byśmy się cieszyli Jezu, gdybyś już nie posyłał nam proroków, bo wówczas byśmy mogli zwolnić się po części z odpowiedzialności za nasze czyny, bo przecież nie wiedzieliśmy; nikt nam nie powiedział, źle zinterpretowaliśmy albo właśnie tak zinterpretowaliśmy. Przepraszamy Cię Jezu, za brak naszej osobistej  rozmowy z Tobą, przepraszamy Cię, że nie przebywamy w Twoim towarzystwie, że nie zapraszamy Ciebie do naszego życia, tak naprawdę. Panie Jezu, ile w nas jest z faryzeusza a ile z uczonego w piśmie? Przepraszamy Cię Jezu, że nie czytamy Twojej Ewangelii, bo przecież nie mamy czasu.  A ile razy jest tak, że jak już czytamy, bo przez naszego Anioła Stróża, którego nam dałeś z miłości do nas, to z pośpiechu zapominamy zaprosić Cię do tej rozmowy? Przepraszamy Cię Jezu, że podczas naszych spotkań tak naprawdę stoisz z boku, osamotniony, a my w pośpiechu – odczytane, pomodlone – zadanie wykonane. Jak faryzeusze. Ile razy Jezu, odłożyliśmy rozmowę z Tobą, mimo, że serce wyrywało się do Ciebie, a żal, płacz, smutek, pytania, na które pragnęliśmy dostać odpowiedź, nie opuszczały nas ani na chwilę. A my, jak uczeni w prawie – najpierw jeszcze jedna koronka, jeszcze jedna „ modlitwa nie odparcia”. Ile razy nasi bliscy chcieli z nami porozmawiać, pobyć z nami, tak po prostu. A my – nie, bo przecież jeszcze muszę odmówić różaniec, jeszcze jedna litania, jeszcze nowenna.

Panie Jezu  Ty powiedziałeś do Alicji Lenczewskiej, że modlitwa jest ofiarą. A Ty przecież pragniesz bardziej miłosierdzia niż ofiary (Mt 12, 7). To nie znaczy, że jej nie chcesz. Jest Ci miła i to bardzo, ale w wolności i miłości. Przepraszamy Cię Jezu, że tak często nasza ofiara jest Ci oddawana „na zaciśniętych zębach”, bez miłości a jedynie z konieczności wypełnienia obowiązku. Przepraszamy  Cię Panie Jezu, że tak mało angażujemy naszych aniołów  Stróżów, że tak rzadko pytamy się ich o podpowiedzi. Bo Panie Jezu, prawda jest taka, że często nie pytamy się Ciebie o zdanie ani Maryi,  którą nam dałeś za Matkę, bo uważamy, że to tak takie błahe, że przecież macie ważniejsze rzeczy na głowie. A to przecież nie prawda. Bo każdy z nas jest Dla Ciebie Tato najważniejszy, i nie ma problemu ważniejszego niż, ten który akurat teraz nas trapi.  Przepraszamy Cię za to, że tak mało wierzymy w Twoją nieograniczoną niczym Miłość do każdego z nas. Przepraszamy Cię Jezu, że wszystko wiemy najlepiej. Przepraszamy Cię, że tak często stajemy w stosunku do innych w postawie uczonych w piśmie. Przepraszamy Cię, że tak często wiedzę – klucz poznania- traktujemy jako cel sam w sobie a nie jako środek do poznania Ciebie. Wiara bez uczynków jest martwa. Co z tego, że będziemy mieć wiedzę, jak nie przyjmiemy jej do siebie, jak ona nie przybliży nas do Ciebie ani na milimetr. Przepraszamy Cię Jezu, ż budujemy pomniki w naszych sercach i umysłach różnym ludziom, bo pięknie mówią o Tobie, bo doświadczyli Twojej żywej obecności w swoim życiu i nie wstydzą się o tym mówić. Wybacz nam, że zachwycamy się nimi, ale kiedy nam przyjdzie wprowadzić zmiany w swoim życiu –  to wycofujemy się tyłem, bo przecież tak nam wygodnie, tak jest dobrze. Wybacz nam Jezu, że nie pragniemy zmieniać swojego życia, zgodnie z tym co Ty mówisz do nas przez swoich proroków, i tych z kart Starego Testamentu, ale i tych bezimiennych,  których codziennie do nas posyłasz. Wybacz nam Jezu, że tak często przypominamy ślepego, który prowadzi ślepego. Wybacz nam Jezu …..

Witaj Miłości! Bądź pozdrowiony Jezu ukryty w tym prostym kawałku chleba, zasłonięty milczeniem. Tyś jest naszym Bogiem, Źródłem świętości i Świętością samą! Pragniemy adorować Ciebie, uwielbiać, dziękować za skarby łask, które nieustannie na nas zsyłasz oraz przepraszać za własne winy i niedoskonałości, naszych najbliższych, popełniane w Ojczyźnie i na całym świecie.  Chcemy przylgnąć naszymi sercami do Twojego Miłosiernego Serca, które kocha każdego z nas miłością bezgraniczną, bezinteresowną i bezwarunkową.

Teraz, gdy klęczymy u Twoich stóp, pragniemy towarzyszyć Ci w Twoim opuszczeniu w Getsemani, pocieszać Twoje Najświętsze Serce,  cierpieć wraz z Tobą i zastąpić apostołów, którzy mimo Twej gorącej prośby zasnęli i opuścili Cię w chwili próby. Najdroższy Zbawicielu, chcemy zbliżyć się do Ciebie i ofiarować jako zadośćuczynienie nasze zbolałe serca poranione przez własne grzechy i niewierności, sponiewierane przez brak miłości, wystraszone niepewnością jutra, groźbą bólu i brakiem oparcia. Aby dopełnić to, czego nie jesteśmy w stanie dostąpić przez nasze nieudolności, ofiarujemy Ci uczucia Twej Przenajświętszej Matki, św. Małgorzaty Marii i wszystkich dusz, które umiały i umieją pocieszać Cię w tej tajemnicy boleści i miłości.

Jezu Chryste, w bolesnym doświadczeniu Twojej męki chcemy razem z Tobą iść drogą krzyżową i pokutować za nasze grzechy. Nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Skazujemy Cię często na śmierć w naszych decyzjach i postawach. Nie jesteśmy w stanie sami za nie zadośćuczynić, ale mamy dobrą wolę, aby naprawiać zło, które popełniliśmy i postanowić zmianę naszego postępowania. W każdym uderzeniu, wyszydzeniu i upadku ukrywa się jakiś nasz grzech. Żadna sekunda Twojej męki nie jest przypadkowa. Cierpisz nie tylko fizycznie, ale także duchowo za tych, którzy nie szanują Twojej Ofiary. Daj nam, Panie, kontemplować krzyż. Nie pozwól, abyśmy zwątpili i uciekli spod Niego na widok cierpienia i śmierci, która czyha w pobliżu. Niech będzie on dla nas znakiem miłości i zbawienia. Wielka była cena, jaką za nas zapłaciłeś, ale też wielka jest Twoja miłość do nas. Wpatrzeni w Ciebie i współcierpiący na Golgocie, odczuwamy także radość i pewność z otrzymanego zbawienia. Błogosławiona jest nasza wina, bo gładzi ją tak wielki Odkupiciel. Bądź za to uwielbiony, Jezu, na wieki wieków.

Dziś w pierwszy czwartek miesiąca pragniemy, Najdroższy Jezu, oddać Ci najgłębszą cześć, dziękczynienie i uwielbienie, za tajemnicę ostatniej wieczerzy i Sakrament Eucharystii oraz za ustanowienie sakramentu kapłaństwa. Św. Jan zapisał Twoje słowa skierowane do nas: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata… Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli nie będziecie jeść ciała Syna Człowieczego i pić jego krwi, nie będziecie mieć życia w sobie. ” (J. 6-51,53) Eucharystia – to największa tajemnica naszej wiary, tajemnica Bożej Miłości względem człowieka, tak wielka, że aż trudno ją zrozumieć. Tajemnica Miłości tak daleko posuniętej, że Panie Jezu nie tylko zapragnąłeś stać się jednym z nas, ale poszedłeś jeszcze dalej i stałeś się pokarmem dla nas, dla naszego uświęcenia. Twoje przebóstwione ciało stało się dla nas pokarmem, a Twoja najdroższa krew napojem na życie wieczne. I niezaprzeczalnie Jesteś prawdziwym pokarmem, który może nasycić wszystkie głody naszego życia.. Eucharystia z Twojej woli, nasz Nauczycielu, stała się narzędziem naszego uświęcenia. Jedynym w swego rodzaju środkiem, dzięki któremu stajemy się tym co spożywamy, stajemy się Tobą nasz Panie. Komunia Święta nas uświęca, czyli wewnętrznie przeobraża nas w Ciebie i w ten sposób prawdziwe stają się słowa, że jesteśmy Dziećmi Bożymi, dziedzicami Boga i Twoimi współdziedzicami.  Wybacz nam, Panie Jezu, że nie doceniamy wartości przyjmowania Ciebie w Komunii Św., nie przygotowujemy się na to mistyczne spotkanie z Tobą. Przepraszamy, że ten bliski kontakt ograniczamy tylko do niedzielnej, czy też świątecznej Mszy Św. zapominając, że częstsze przystępowanie do Stołu Pańskiego  umacnia nas, daje duchową siłę do walki i zwycięstwa nad pokusami oraz wewnętrznie uzdrawia. Przepraszamy za te dusze, które skupiają się tylko na wypraszaniu darów i łask, koncentrują się na swoich, a nie Twoich pragnieniach, zamiast radować się z bliskiej Twojej obecności i okazywaniu Ci swojej miłości i wdzięczności. Wybacz, umiłowany Panie, tym duszom, które, przyjmują Ciebie bez wiary, z obojętnością i lekceważąco wobec Twojej realnej obecności pod Eucharystycznymi postaciami, ostentacyjnie demonstrując własną pobożność. Przepraszamy za dusze, które nie w pełni uczestniczą we Mszy Św., nie będące w stanie łaski uświęcającej, odwlekające przystąpienie do sakramentu pokuty, a przez to pozbawiające się radości z autentycznej jedności z Tobą oraz możliwości wzrostu duchowego i własnego uświęcenia. Przepraszamy, za tych, którzy przystępują do Komunii Św. a trwają z uporem w jawnym grzechu ciężkim, żyjący w związku niesakramentalnym i ci, którzy publicznie odeszli od wiary katolickiej, za osoby, które są za aborcją, in vitro, za związkami homoseksualnymi, za gender, rozwodami czy eutanazją lub jawnie walczą z Kościołem.

Św. Brat Albert Chmielowski powiedział „Bądź dobry jak chleb, który leży na stole w zasięgu ręki, do którego każdy może podejść i odłamać tyle ile mu potrzeba”. Ty Panie Jezu stałeś się chlebem dostępnym dla każdego z nas, a my powinnyśmy również być dobrymi jak chleb. Często używamy pojęcia „chleba” jako synonimu życia, w którym ukrywa się wszystko to, co jest konieczne do przeżycia. I właśnie, Ty, Jezu Chryste, jesteś dla nas takim niezbędnym, koniecznym  pokarmem do naszego życia, z którego czerpiemy  to wszystko  czym możesz nas nasycić…  Panie Jezu, powiedziałeś” „Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy nie będzie pragnął” (J, 6, 35) Prawda ta była zbyt trudna do przyjęcia dla wielu Tobie współczesnych ludzi. A jak jest z nami? Czy wierzymy, że jesteś Panie Jezu prawdziwie i substancjalnie obecny w konsekrowanej hostii? Czy wierzymy, że w Komunii Św. naprawdę karmimy się Twoim ciałem i Twoją krwią? Czy mamy świadomość, że tylko komunia eucharystyczna daje nam życie wiecznie?

Panie Jezu, w Wieczerniku, przekazałeś Apostołom moc konsekrowania chleba i wina i ofiarowania tych darów na ołtarzach świata. „To jest moje Ciało, to jest kielich Nowego Przymierza we Krwi mojej, czyńcie to na moją pamiątkę” (Łk 22,19-20). Obdarzyłeś też swoich uczniów mocą odpuszczania grzechów. Miało to miejsce po Zmartwychwstaniu. „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Przyjmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 21-23). Nakazałeś im też głosić ewangelię i udzielać chrztu. „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19-20). Apostołowie przekazywali ten szczególny dar i powołanie swoim następcom. Zawsze towarzyszył temu gest nałożenia rąk. Pisze o tym św. Paweł w Liście do Tymoteusza: „Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za sprawą proroctwa i przez nałożenie rąk kolegium prezbiterów” (1 Tm 4,14). Ktoś powiedział, że kapłan jest niczym i wszystkim. Jest niczym – ponieważ jest tylko człowiekiem, z jego ludzkimi słabościami, jest wszystkim – ponieważ ma tę samą władzę co Ty, Jezu Chryste. Nie ma więc kapłanów idealnych, a ta ludzka słabość niektórych, dla wielu ludzi staje się wytłumaczeniem ich odejścia od Kościoła, od sakramentów. Przepraszamy za odchodzących od wiary przez krytyczną ocenę postępowania księży,  choć każdy rozumny chrześcijanin powinien wiedzieć, że do kościoła idzie nie dla księdza, ale ze względu na miłość do Ciebie Jezu i dla dobra własnej duszy. Nawet jeśli trafimy na kapłana, który nie odpowiada naszym potrzebom, pamiętajmy Twoje słowa Panie: „Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie” (Mt 23,3). Prawdą jest, że najbardziej atakowani przez szatana są ci, którzy życie swe oddali na służbę Bogu. Są nieustannie nękani i zwodzeni: dręczeni pokusami i atakami zła, zwodzeni pozorami dobra, zaślepieniem i nadmiarem działań zewnętrznych wyjaławiających duszę  nie mającą czasu na odpoczynek w Bogu. Ileż to razy my sami żądamy, aby księża spełniali nasze oczekiwania, pomysły, ulegali naszej presji? Chociażby spełnianie oczekiwań, by liturgia bawiła, a pobyt w kościele miał być rozrywką, show, widowiskiem dla innych z całkowitym odwróceniem uwagi od Ciebie, Panie Jezu. A kapłani mają się nam podporządkować, nie mogąc powiedzieć prawdy, wręcz mają być akompaniatorami  ludzkich wymysłów. Przepraszamy Panie, za wszystkich wywierających negatywną presję na księży i tych, którzy nie chcą w pokorze przyjąć ich decyzji, za uległość kapłanów, ich chęć bycia nowoczesnymi, na siłę zabawnymi, przymilającymi się dziwnym pomysłom parafian. Przecież każdy ksiądz ma reprezentować katolicką naukę i moralność Kościoła, strzec liturgii oraz wszystkiego co jest związane z wymaganiami kultowymi. Liturgia nie jest twórczością artystyczną i improwizacją kapłana czy wiernych. Jest to posługa Boga, w której człowiek jest biorcą łaski, ma być zdyscyplinowany, chłonny, w postawie uniżenia i wdzięczności. Dobry Boże, przepraszamy za tych kapłanów, którzy sprawując Eucharystię traktują z rutyną Twoje Ciało, a przez to z bardzo niewielką miłością i za tych, którym brak wiary w Twoją prawdziwą obecność w Najświętszym Sakramencie. Często zapominamy, że kapłani nie potrzebują naszego osądu, naszych krytyk, a jedynie modlitw i miłości, ponieważ Ty, Panie Boże sam osądzisz ich kapłaństwo, ale osądzisz również nas i naszą postawę wobec nich. Jeśli zatracimy szacunek dla kapłanów, to stopniowo, powoli, stracimy też szacunek dla Kościoła, a potem do Ciebie, Umiłowany Panie. Przepraszamy za wszystkie złe postawy wobec osób konsekrowanych, łatwe osądzanie, oskarżanie i krytykowanie, zamiast wspierania ich gorliwą modlitwą i miłością. Wiktor Hugo mówił, że tylko dusze bezrozumne zadają pytania: po co nam kapłani, co takiego robią? Nie ma powołania bardziej wzniosłego i zajęcia  bardziej pożytecznego niż to kapłańskie. Poprzez sprawowanie Eucharystii kapłan staje się zbawcą ludzkości, która bez tego daru pozostałaby uwikłana w swoje niezliczone grzechy, a poprzez sprawowanie innych sakramentów przybliża Boga człowiekowi w najważniejszych dla niego momentach życia. Tak więc kapłan staje się największym i najbliższym przyjacielem każdego człowieka od kołyski aż po grób, jest obok każdego wiernego, jest jego przewodnikiem i podporą. Biada, gdyby kapłan uciszył swój głos., bo wtedy świat szybko powróciłby do barbarzyństwa.

Panie Jezu, Ty wybrałeś Twoich kapłanów spośród nas i wysłałeś ich, aby głosili Twoje Słowo i działali w Twoje Imię. Za tak wielki dar dla Twego Kościoła przyjmij nasze uwielbienie i dziękczynienie. Prosimy Cię, abyś napełnił ich ogniem Twojej miłości, aby ich kapłaństwo ujawniało Twoją obecność w Kościele. Ponieważ są naczyniami z gliny, modlimy się, aby Twoja moc przenikała ich słabości. Nie pozwól, by w swych utrapieniach zostali zmiażdżeni. Spraw, by w wątpliwościach nigdy nie poddawali się rozpaczy, nie ulegali pokusom, by w prześladowaniach nie czuli się opuszczeni. Natchnij ich w modlitwie, aby codziennie żyli tajemnicą Twojej śmierci i zmartwychwstania. W chwilach słabości poślij im Twojego Ducha. Pomóż im wychwalać Twojego Ojca Niebieskiego i modlić się za biednych grzeszników. Mocą Ducha Świętego włóż Twoje słowo na ich usta i wlej swoją miłość w ich serca, aby nieśli Dobrą Nowinę ubogim, a przygnębionym i zrozpaczonym – uzdrowienie. Niech dar Maryi, Twojej Matki, dla Twojego ucznia, którego umiłowałeś, będzie darem dla każdego kapłana. Spraw, aby Ta, która uformowała Ciebie na swój ludzki wizerunek, uformowała ich na Twoje boskie podobieństwo, mocą Twojego Ducha, na chwałę Boga Ojca, Amen.

Witaj Jezu ukochany! Patrzymy na Ciebie Jezu w Hostii ukrytego i wsłuchujemy się w Twoją boską ciszę. W oczach tego świata wiecznie milczysz, nie słychać bowiem dźwięku ani jednego słowa, ani jakiegokolwiek szelestu ludzkiej mowy. Z Matką Marią od Krzyża powtarzam: „O Milcząca Hostio biała na kolanach wielbić Cię, Tyś tak biedna taka mała a w Twym cieniu kryje się Ten, co rządzi całym światem, Bóg wszechświata. Stwórca nasz, przed którego majestatem aniołowie kryją, przed którego majestatem aniołowie kryją twarz”. Gdy stajemy przed Tobą Hostio, ogarnia nas jedynie wielka cisza. Choć jesteś wcielonym Słowem, które rządzi całym światem, które niebu i ziemi wydaje rozkazy, jednak miłujesz ciszę, zamieszkujesz w ciszy – cenisz milczenie. Najważniejsze tajemnice Twojego ziemskiego życia dokonały się w najgłębszej ciszy. Gdy ta głęboka cisza zalegała wszystko, a noc w sowim biegu dosięgnęła połowy, Ty Wszechmocne Słowo, zstąpiłeś z nieba z Królewskiej Stolicy (Mdr 18, 14-15). W milczeniu przyjąłeś ludzkie ciało i rozpocząłeś dzieło zbawienia człowieka. Tam w Ogrójcu w samotności i milczeniu prowadziłeś nieustanny wewnętrzny dialog w Duchu Świętym godząc się na bolesną mękę i okrutną śmierć, Dziękujemy Ci za To.

Z Ewangelii św. Łk. 36-50 „Miłosierny Panie, potrzebuję Twojego przebaczenia. Ty wiesz najlepiej i wiesz, że tyle razy odchodzę od Ciebie przez złe wybory. Powrót do łaski przez sakrament Pokuty jest tym dobrem, za który zawsze pragnę Ci dziękować”.

Boski Więźniu miłości, chcesz odkryć przed nami skarb, jaki jest ukryty w tajemnicy pokornej adoracji Ciebie w Najświętszym Sakramencie chcesz napełniać nieustannie każdą duszę sobą i swoją miłością, dlatego my, jak i św. Małgorzata Alacoque pragniemy spędzić wszystkie chwile naszego życia, nieustannie, w dzień i w nocy, cały czas pocieszając Cię, adorując, miłując, wystawiając i oddając Ci chwałę.

Jednocześnie wiemy Panie, że jesteś opuszczony, spotykasz się z obojętnością, zapomnieniem, nie jesteś dostatecznie poznany, dlatego prosimy Cię, dotknij każdej duszy, aby pomimo nędzy i słabości kierowała się ku Tobie, swemu Stwórcy i Panu. Spraw, niech płomienie Twej miłości ogarną serca obojętne i grzeszne, niech je rozpalą i uzdolnią do przyjęcia Twej miłości i łaski.

Pragniemy pocieszać Twoje zranione serce:

– w świecie, który ucieka przed ofiarą, bólem i poświęceniem, przyjmij nasze całkowite oddanie i zgodę na każdy los,

– w świecie pełnym bezbożności, konsekruj nas Panie dla Siebie,

– w świecie, w którym ludzkie krzykliwie szukają sukcesów i splendoru, spraw abyśmy potrafili być najmniejszymi,

– w świecie, gdzie nieczystość zalewa i brudzi tak wiele dusz, spraw, byśmy pozostali czyści dla Ciebie,

– w świecie, w którym każdy wypiera się przy swoim zdaniu, nie chce wstąpić, daj zachować czystość, pokorę i cichość,

– w świecie, który lekceważy i pomija to co duchowe i święte, pozwól nam zadośćuczynić Tobie,

– w świecie, który rani Twoje Najświętsze Serce poprzez krytykę kościoła, kapłanów, i nas samych daj nam być narzędziami pokoju, prawdy i miłości,

– w świecie, w którym ludzie są uzależnieni od komputerów, smartfonów, mediów, narkotyków, alkoholu, seksu daj nam być czystymi i wolnymi,

– w świecie stworzonym przez Ciebie, w którym nie ma miejsca dla Ciebie, nie ma miłości w rodzinach daj łaskę nawracania miłości bliźniego,

– w świecie, w którym wielu nie korzysta z sakramentów świętych pojednania i pokuty, Eucharystii daj nam być świadkami łask płynących z tych sakramentów,

– w świecie, w którym króluje kult pieniądza i władzy, daj nam pozostać ubogimi i prostymi,

– w świecie pełnym niewdzięczności i pretensjonalności, pozwól nam trwać niezmiennie przy Tobie,

– w świecie, w którym usuwa się sacrum z przestrzeni i publicznej profanuje krzyże i świątynie, demoralizuje młodzież i dzieci, rujnuje religię ze szkół, zabija nienarodzone dzieci pragniemy być znakiem twej obecności,

– w świecie rozdartym przez konflikty wojny domowe, na Ukrainie, na Bliskim Wschodzie, pozwól nam być  zaczynem  komunii zgody i pokoju.

– w świecie, w którym nawet bliscy są często sobie obcy, chcemy przybliżać Ciebie innym,

– w świecie stworzonym przez ciebie, w którym już nie ma miejsca dla Ciebie daj łaskę przyznawania się do Ciebie.

O Jezu Prawdo wiekuista, Żywocie Nasz, błagamy i żebrzemy miłosierdzia Twego dla grzeszników. O serce najświętsze źródło miłosierdzia z którego tryskają promienie łask niepojętych na cały ludzki rodzaj, błagamy Cię o światło dla biednych grzeszników. O Jezu pomnij na gorzką mękę swoją i nie dozwól, aby ginęły dusze odkupione tak drogocenną krwią Twoją najświętszą. Pomódlmy się za naszą Ojczyznę targaną powodziami, za ludzi którzy w powodzi stracili dach nad głową, za nasze miasto, aby Bóg ochronił je od powodzi, za kapłanów obydwu parafii, ks. Rafała, za wszystkich prześladowanych kapłanów szczególnie za ks. Michała Olszewskiego i za osoby uwięzione i za nas tu obecnych. Amen

 

 

 

 

Pozdrawiamy Cię Panie Jezu w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. O Hostio święta, zdroju Bożej słodyczy. Tyś wszechmocny,  dajesz duszom naszym moc. Przychodzisz do naszych serc utajony. Wypełniasz nasze serca pokojem, miłością. Niech Twój pokój rozleje się w naszych sercach. Przychodzisz do nas nieustannie i dajesz nam doświadczenie Ciebie. Jezu utajony, ukryty uwielbiamy Cię. Zaprosiłeś nas tu Panie, abyśmy w tej właśnie godzinie trwali przy Tobie, opuszczonym w ogrodzie Getsemani i adorowali Ciebie. Wpatrujemy się w Twe Boże święte Oblicze w tej cudownej monstrancji. Wpatrujemy się w Ciebie, Troisty Boże, tam, gdzie jest jedna z Osób Najświętszej Trójcy, są także pozostałe dwie Osoby. Pięknie oddaje to Catalina Rivas, boliwijska mistyczka, która podczas świętej godziny adoracji, tak opisała to co zobaczyła w swojej wizji:  O ustalonej godzinie udałam się do kościoła blisko mojego domu. Uklękłam, aby pozdrowić Pana w świętej Hostii, ale On kazał mi usiąść i w milczeniu przypatrywać się temu, co się działo. Zobaczyłam jak znika ołtarz, w miejscu ołtarza zobaczyłam ogromny tron, pełen światła, a na nim ustawiona cudowna monstrancja. Cały tron był ozdobiony drogocennymi ogromnymi kamieniami, które rozświetlały się tak, jak gdyby promieniowały własnym światłem lub jak gdyby światło wychodziło z ich wnętrza. Zobaczyłam, że były to połączone trzy miejsca do siedzenia, które tworzyły jeden tron i na każdym z tych miejsc siedział „jeden Jezus” ten sam Pan, lecz potrojony. Były tam trzy Osoby, dokładnie takie same. Między tymi Trzema nie było różnicy, z wyjątkiem szat: pierwszy miał na sobie piękną białą tunikę, drugi całą złotą, a tunika trzeciego była w kolorze czerwonym. Słyszałam głos Pana, który mi mówił: Gdzie możecie znaleźć ziemską pomoc dla opisania mnie, Nierozdzielnego? Gdzie znajdziecie wsparcie, wy, którzy jesteście pielgrzymami na ziemi, abyście mogli wspiąć się na moją Wysokość? Nic i nikt nie może wyjaśnić Istoty Boga Troistego i Jedynego. Nikt nie zrozumie Życia, które ożywia mój Byt. Podnieście wasze serca i wasz umysł ku górze (…)  Umiłowany Syn opuszcza Ojca i ofiaruje Miłość zagubionym ludziom, którzy zgnębieni chodzą po ziemi! Nauczcie się więcej o Bożej Miłości i zaniechajcie stawiania oporu w was samych, aby nasz nieskończony Pokój mógł wejść do waszych serc i dać wam moją Miłość, dać wam Życie wieczne oraz bezgraniczną świętość mojego Istnienia”.

Panie Jezu, to w tabernakulum i w świętej monstrancji oczekujesz nas, aby uczynić nas uczestnikami Chwały twojego Ojca, abyśmy otrzymali płomienie Ducha Świętego, aby pełnym miłości głosem mówić nam o Niebie, które nas oczekuje, o Miłości, która na nas czeka, o Szczęśliwości, którą nam przyrzekasz i którą nam dajesz. Uwielbiamy Cię Jezu za to wszystko. Kiedy słuchamy, co mówisz do nas, Panie Jezu, i czcimy Twoje Słowo, wówczas przyjmujemy Twoje Boże światło. To światło rozjaśnia drogi naszego życia i sprawia, że nie chodzimy w ciemnościach.  Prawda wnika głęboko w nasze dusze, oczyszcza, wyzwala i czyni ludźmi prawdy. Do tej prawdy prowadzi nas Maryja, Matka zrodzonych do życia w prawdzie. Maryja, Imię, które  dziś wspominamy. W nim jest ratunek dla świata, dla nas. Wzywając imienia Maryja, doznajemy pociechy bo nigdy nie pozostaje zamknięta na głos swoich dzieci. Pełna łaski nieustannie pragnie przychodzić nam z pomocą. Chcemy wzywać imienia Maryja! O, święte i słodkie imię! Na wezwanie tego imienia wstępuje nadzieja w miłosierdzie Boże, sprawiedliwy otrzymuje pomnożenie w miłości, kuszony zwycięża swe namiętności, strapiony doznaje ulgi i pociechy. Po imieniu Jezus nie ma imienia czcigodniejszego, słodszego i droższego dla wszystkich wiernych nad imię Maryja.

Wraz z Maryją chcemy wsłuchać się w Twoje Słowo, Panie, które do nas pragniesz skierować. Z Ewangelii św. Łukasza (6, 27-38): „Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty! Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie”.

W tym fragmencie Ewangelii kierujesz nas dziś ku zasadzie czynienia bliźnim tego, co sami chcielibyśmy, aby nam czynili. Jezu, wydając się na ofiarę za nas, stałeś się pokarmem i napojem, wielkim darem dla nas. Więc na Twój wzór możemy stać się darem dla innych. Ale czy tak jest? Stajemy się często dla siebie wrogami. Zaczynamy obwiniać innych, zrzucać odpowiedzialność na bliźnich, obarczać winą wszystkich dookoła Nawet najbliższa nam osoba może stać się naszym wrogiem. Także sąsiedzi mogą stać się naszymi wrogami, ostatecznie niszczymy wewnętrznie i zewnętrznie zarówno siebie, jak i innych. Siła Złego jest dzisiaj potężna, a jego zazdrość ogromna, ponieważ zdaje sobie sprawę, że jego czas się kończy. Kiedy wyrzekamy się Bożych przykazań pokusy stają się coraz silniejsze. Jesteśmy gotowi popełnić wówczas niegodne uczynki.

Panie Jezu, dałeś nam zasady dla naszego dobra, ale ich nie przestrzegamy, w nasze życie wkracza chaos i nieład. Ranimy się nawzajem, wkrada się niezgoda. Są to skutki grzechu. Nie żałujemy za nasze grzechy i nie walczymy z naszymi słabościami. Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25,40)”. Jeśli kochamy i pomagamy swoim bliźnim, to jednocześnie kochamy i pomagamy Tobie. Jeśli natomiast nienawidzimy i walczymy z naszymi bliskimi, to samo czynimy Tobie, Jezu. Musimy kochać tych, którzy nas zranili, modlić się za nich i błogosławić im. „Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają” (Łk 6, 27-28).

Miłujmy tych, którzy tego potrzebują, nawet kiedy nic za to nie dostaniemy. Kochać wroga to podarować mu to, czego potrzebuje. Takie postępowanie oznacza przebaczenie i gotowość do pojednania. Święty Paweł mówi: „…Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeśli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową”(Rz 12, 19-20). Jeżeli pomożemy naszemu wrogowi, poruszy to jego serce, a dla niego będzie to znak do zgody i pojednania.     Musimy błogosławić i modlić się za tych, którzy nas oczerniają i znęcają się nad nami. Dlaczego powinniśmy tak postępować? Święty Paweł daje nam proste wytłumaczenie: „ Nie toczmy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,12). To jest dla nas ważne wyjaśnienie.

Człowiek traktuje bliźniego jak wroga i robi wszystko, żeby się zemścić. Święty Paweł pokazuje nam, kim jest nasz prawdziwy wróg i przeciwko komu musimy walczyć. Dlaczego nie powinniśmy walczyć z człowiekiem z krwi i kości? Ludzie słabej wiary są bardzo podatni na ataki Złego. Każdy słabej wiary może zostać wykorzystany przez Szatana lub zrobić coś złego. Szczególnie związani przez złe przyzwyczajenia – grzechy czy uzależnienia będą jego narzędziami, będą oczerniać, prześladować, okradać, pogrążać, a może nawet zabijać. Nie znaczy to, że mamy rezygnować z własnego zdania, zamykać się w milczeniu i wyczekiwaniu, unikać za wszelką cenę trudnych sytuacji. Gdyby miłość nieprzyjaciół na tym polegała, trzeba by zrezygnować z uczciwej walki o ideały, wartości i sprawiedliwość. Tego Panie Jezu na pewno nie chciałeś i nie chcesz, o czym świadczy Twa walka o prawdę i miłość. Powiedziałeś kiedyś do swoich uczniów: „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia” (Mt 10,22). Nie chodzi więc o unikanie walki za wszelką cenę, lecz o sposób jej prowadzenia. Walczący o sprawiedliwość nie może rezygnować z miłości. Panie, Ty chcesz byśmy piętnowali zło w świecie, lecz złoczyńców traktowali wielkodusznie.

Panie Jezu, ty cierpiałeś za nasze grzechy, ale wszystko nam wybaczyłeś. My również powinniśmy pościć i ofiarować nasz ból i cierpienie za nawrócenie naszych wrogów. Na krzyżu modliłeś się Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią (Łk 23, 34).  Ludzie, którzy głosowali na Ciebie, krzyczeli: Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go, ale Ty prosiłeś Ojca o wyrozumiałość. Ten tłum ludzi był pod wpływem Szatana, który sprytnie to wykorzystał, żeby ukrzyżować Ciebie, Jezu. My też powinniśmy rozumieć i wybaczać swoim złoczyńcom, modląc się za nich: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Często dobrzy i wierzący ludzie są oczerniani, wyśmiewani i atakowani. Ci, którzy są blisko Boga i przestrzegają Jego przykazań, doświadczają gróźb i prześladowań. Tak to można zrozumieć: grzesznik atakuje człowieka modlitwy, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie modlitwa, post i ofiara go uratują.

Jeśli nie zrozumiemy tego duchowego języka, nadal będziemy próbować na własną rękę pokonywać napastnika. Będziemy się kłócić, szarpać, dzwonić na policję, by w końcu iść do sądu. Nasze ludzkie działanie nie pomoże bliźniemu, nie poprawi jego stanu. Ty, Panie Jezu nie chcesz, abyśmy poszli na stracenie, ale pragniesz nas wszystkich uratować. Dlatego dodajesz nam odwagi, abyśmy ratowali naszych wrogów dzięki modlitwie i przebaczeniu. Szczere przebaczenie nie jest łatwe, wręcz niemożliwe. Próbując wybaczyć po ludzku rzadko nam się uda. Przebaczenie takie będzie również niepełne, ponieważ za jakiś czas znowu wróci złość, zawziętość i gniew. A powinniśmy wybaczyć wszystkim, tego wymaga nasz Ojciec. Dlatego musimy prosić o pomoc Ciebie, Boże. Jeśli tak uczynimy, modlitwa zostanie wysłuchana i Duch Święty oświeci naszego wroga. Uświadomi on sobie wtedy swoje zachowanie i  przestanie krzywdzić. Zostanie zbawiony, a my będziemy mieć spokój.

Panie Jezu,  pragniemy przeprosić Cię, przebacz nam Panie:

Za to, że nie mamy świadomości grzechu i nie prosimy Cię o łaskę nawrócenia i zbawienia.

Za to, że potępiamy innych, choć sami nie jesteśmy bezgrzeszni;

Za brak umiaru w ocenie upadków innych ludzi;

Za to, że nie umiemy się przejąć nad czyimś nieszczęściem;

Za każdy grzech, za krzywdę wyrządzoną drugiemu człowiekowi;

Za to, że mając wiele nie jesteśmy miłosierni wobec potrzebujących braci;

Za to, że nie potrafimy przebaczać, a sami chcemy, żebyś Ty nam przebaczył;

Za to, że mówimy „przebaczam ale nie zapominam”, a ciągle powracamy do sytuacji wytykając błąd naszemu winowajcy. Przebacz nam Panie.

Jezu, powiedziałeś do apostołów: „Tak nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe (Mt 26, 40-41).

Pewien misjonarz powiedział: Jeśli chcemy komuś pomóc, kogoś ocalić, powinniśmy wziąć go do serca i modlić się za niego. Tak jak matka nosi w łonie przez dziewięć miesięcy swoje dziecko, a później je rodzi, tak my musimy zamknąć innych w naszym sercu, szczerze się  modlić i składać ofiarę za ich nawrócenie. Może upłynąć i cały rok, a może wiele lat, zanim  będziemy mogli przyprowadzić ich do Boga jako nawróconych ludzi. Jeśli jacyś ludzie przychodzą nam na myśl, oznacza to, że potrzebują naszej modlitwy. Zanośmy ich Panu Bogu i módlmy się za nich. Maryja daje nam broń do walki z naszym Goliatem, aby pokonać grzech, żeby nie miał wpływu na nasze życie. Oto 5 kamieni: 1. Eucharystia 2.Modlitwa różańcowa 3. Słowo Boże 4. Post 5. Spowiedź comiesięczna. A zatem: Wysławiajmy Pana! Módlmy się, a nasza modlitwa będzie wysłuchana! Amen.