Bądź pozdrowiony i uwielbiony Panie Jezu Chryste w Najświętszym Sakramencie Ołtarza! Witamy Cię Najświętsza i Najcichsza Obecności pełna miłości i miłosierdzia. Jak w każdy czwartek, tak i dziś przychodzimy uwielbić Twoje miłosierdzie nad nami. Przychodzimy aby pocieszyć Twoje serce, aby być przy Tobie, aby wynagrodzić za nasze grzechy, za nasze nieposłuszeństwo, nasze niewierności i naszą nieufność.

Klękamy przed Twoim Najświętszym Obliczem bo Ty, Panie przywracasz zdrowie i dajesz nam siły, jesteś dla nas oparciem. Ufając Tobie przeprowadzasz nas przez trud codzienności, dajesz pokój nawet pośród burz. Jesteś skałą, na której możemy się oprzeć, a Twoje słowa nie przemijają i nie zawodzą. Twoja miłość uzdalnia nas do ciągłego przebaczania krzywd. Każde przebaczenie niesie uzdrowienie i  ten akt miłosierdzia wobec siebie i bliźnich czyni nas wewnętrznie wolnymi. Błogosławisz naszym krokom. Wyzwalasz nasze serca z kajdan niewoli grzechu, przemieniasz je i czynisz uległymi Duchowi Świętemu. Pragniemy za to wszystko Ci podziękować i uwielbić, za to, że przyszedłeś na ziemię stając się człowiekiem dla nas i jesteś z nami w każdej chwili.

Wypełnij nas Panie Swoim Duchem Świętym. Niech Obecność Ducha Świętego nas przenika, pociesza, wnika w głębiny naszych dusz, przenika nasze wnętrza, przemieniając nas. Niech Twoje światło oddala od nas mroki zwątpienia i niepokoje, które obciążają nasze serca. Duchu Święty przyjdź z pomocą w odprawieniu tej Godziny Świętej. Bądź uwielbiony Boże Duchu Święty i przyjdź do nas z darem Mądrości, darem Rozumu, darem Rady, darem Męstwa, darem Umiejętności, darem Pobożności, darem Bojaźni Bożej. Przyjdź, abyśmy w duchu mogli udać się z Tobą Panie  na „górę”  modlić się i czuwać.  Na tę ”górę”, gdzie stoczyłeś Panie walkę sam ze sobą, gdzie pociłeś się krwią.

Tę modlitwę w Ogrójcu stawiasz nam za wzór modlitwy. Jest to lekcja, którą powinniśmy sobie wszyscy przyswoić. Dajesz nam przykład, jak mamy postępować w trudnościach, które nas w życiu czekają. Mamy się udać na modlitwę i w modlitwie szukać pociechy i pomocy, odprawić medytacje, rekolekcje, zasięgnąć rady ojca duchownego, a nigdy ustąpić z pola walki i uciec przed trudnościami, jak uciekli  uczniowie. Aby nie upaść, mamy się modlić i czuwać.

Kończy się miesiąc listopad, cały miesiąc w modlitwach wspominaliśmy naszych zmarłych. Nasi zmarli – bliscy. O wiele bardziej intensywnie obecni niż dawniej. Bo są nie tylko tu i tam, są zawsze z nami. Przychodzimy na ich groby, kładziemy kwiaty, palimy świece – znaki naszej pamięci, wdzięczności, miłości. Ale prawdziwym znakiem pamięci, wdzięczności, miłości, może być tylko nasze codzienne życie – które się dzieje na ich oczach. Wchodzimy w nowy rok liturgiczny –  najbliższa niedziela rozpocznie Adwent i zarazem nowy rok liturgiczny, czas nam dany i zadany, aby go dobrze wykorzystać. Dobre wykorzystanie tego czasu stanowi wyraz miłości wobec Boga i bliźnich.

Panie Jezu, na pytanie św. Bernarda z Clairvaux, który raz na modlitwie dopytywał się jaki był największy ból nieznany wiernym, który odczułeś na Swym Ciele podczas swej Najświętszej Męki, udzieliłeś takiej odpowiedzi: „Miałem Ranę na ramieniu, spowodowaną dźwiganiem krzyża, na trzy palce głęboką  w której widniały trzy odkryte kości. Sprawiała Mi Ona największe cierpienie i ból, aniżeli wszystkie inne. Ludzie mało o Niej myślą, dlatego jest nieznana, lecz ty staraj się objawiać Ją wszystkim chrześcijanom całego świata. Wiedz, że o jakąkolwiek łaskę prosić Mnie będą przez Tę właśnie Ranę, udzielę jej i wszystkim, którzy z miłości do Tej Rany uczczą Mnie odmówieniem codziennie trzech Ojcze nasz….  i trzech Zdrowaś Maryjo…., daruję im grzechy powszednie, ich grzechów ciężkich już więcej pamiętać nie będę i nie umrą nagłą śmiercią, a w chwili skonania nawiedzi ich Najświętsza Dziewica i uzyskają łaskę i zmiłowanie Moje”.

Ty, Panie sam dajesz nam łaski, dajesz nam prezenty. Ale czy my chcemy korzystać z Twoich łask? Dałeś nam Swoją Matkę, jest naszą Królową, Królową Polski. A jak Ją czcimy? Jej wizerunki przyozdabiamy tęczami na marszach równości. Odrzucamy dziedzictwo św. Jana Pawła II, tak wielkiego naszego Rodaka, który tak miłował Ojczyznę. Nie chcemy Jego nauczania bo jest niewygodne. Staliśmy się leniwi, nie potrafimy myśleć, powtarzamy to co usłyszymy w mediach. A czy sprawdzamy źródło tych informacji?

Wokół nas i w nas tyle zakłamania, fałszu, obłudy, że już prawie zapomnieliśmy czym jest prawda. Wokół nas tyle czerni i szarości, że zapomnieliśmy już prawie czym jest światłość. Wokół nas tyle nienawiści, złości, brutalności, że zapomnieliśmy już prawie czym jest dobroć. Wokół nas tyle chciwości, zazdrości, że zapomnieliśmy już prawie, czym jest bezinteresowność.

O Panie! Bądź uwielbiony w Tej Ranie. Chcemy ofiarować Ci całą naszą wolę, rządź nami i kieruj według Twego upodobania. Chcemy Ci wynagrodzić i przeprosić Cię za nasze grzechy. Przepraszamy Cię Panie Jezu! (będziemy powtarzać):

  • za to, że zbliżamy się do Ciebie tylko w słowach i sławimy Cię tylko wargami, podczas gdy nasze serca są z dala od Ciebie,
  • za to, że nie słuchamy Twojego głosu „Pójdź za Mną”,
  • za to, że uczyniliśmy sobie bożka z pieniędzy i pracy dając im więcej serca i uwagi niż Tobie,
  • za to, że zdobywanie wiedzy zostało zaprawione niezdrową ambicją, rywalizacją, chciwością i dążeniem do zysków materialnych za wszelką cenę,
  • za to, że nie mamy wiary w Twoją bezgraniczną miłość do nas i w trudnych życiowych doświadczeniach nie szukamy Twojej woli,
  • za to, że wierzymy w przesądy, wróżby i horoskopy, niby dla zabawy a tak naprawdę uchylamy furtkę dla złego ducha,
  • za to, że nieustannie szemrzemy, narzekamy albo zaczynamy zaprzeczać Twojej dobroci, bądź nawet Twemu istnieniu,
  • za egoizm, brak życzliwości i wzajemnej pomocy;
  • za to, że bezustannie i bezwzględnie rozliczamy jedni drugich, nie myśląc o własnej poprawie;
  • za zarozumialstwo i pochopne wypowiadanie opinii o ludziach i sprawach, nie poparte prawdziwym rozeznaniem;
  • za kradzieże, zazdrość, łakomstwo na cudze rzeczy,
  • za wszelkie nieczyste myśli i czyny,
  • za naszą oziębłość i pogardę względem Ciebie w tym wszystkim…

Przepraszamy Cię Panie i błagamy o przebaczenie dla nas i całego świata!

Dany jest nam czas, czas Adwentu, abyśmy na nowo przygotowali nasze serca. Jak go wykorzystamy zależy to tylko od nas samych. Dlatego potrzeba nam wejść w głąb duszy swojej. Czytanie z Ewangelii św. Mateusza (Mt 16, 24-27) „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.

Postanowione ludziom raz umrzeć potem zaś sąd. Nawet jeśli nie wierzymy, że pewnego dnia staniemy przed sądem Boga, to i tak przed Nim nie umkniemy. Obecnie możemy zabawiać się i podtrzymywać marnościami podległymi zmysłom i czasowi, ale one nie będą trwały zawsze. Będziemy z nich odarci, kiedy odejdziemy z tego świata. Cóż wtedy uczynimy? Nic nam nie pozostanie oprócz Ciebie Wszechmocnego Boga. Będziesz Ty Boże i moja dusza. W jakiej będziemy niedoli jeśli nie będziemy Cię kochali! Będziemy musieli zdać sprawę ze swego życia. Poprzez zaparcie się siebie, wyrzeczenie, modlitwę, medytację, rekolekcje, pokutę możemy uprzedzić, na ile potrafimy, tę chwilę. Nie naszym obowiązkiem jest przenikać Twe Boskie tajemnice ale czuwać, byśmy nie byli zaskoczeni znienacka.

Boże, dając nam istnienie, uczyniłeś każdego z nas człowiekiem, najszlachetniejszą istotą widzialnego świata. Dusze nasze stworzyłeś  na Swoje podobieństwo. To stworzenie trwa bezustannie w każdej chwili naszego życia. Ile godzin, ile chwil w naszym życiu, tyle razy darujesz nam byt. Czy nie powinniśmy uznać, że sami nic nie mamy i sami jesteśmy niczym. Kiedy więc patrzymy na siebie, na nasze ciała, na nasze dusze, na nasze wady i zalety, czy nie powinniśmy dziękować za te wszystkie dary.

Jesteś Panie, nie tylko naszym Stwórcą i Panem, lecz także naszym ostatecznym końcem. Więc poznać Ciebie, kochać Ciebie i służyć Tobie to nasza powinność. Z jednej strony stoi przed nami niebo i niewymowne jego rozkosze, z drugiej piekło z ogniem i rozpaczą. Jedno lub drugie stanie się naszym udziałem na wieki stosownie do tego, czy Tobie służyć będziemy na ziemi, czy też będziemy Cię obrażać. Sami musimy wybrać. Upokarzając się teraz, mamy nadzieję wówczas uniknąć upokorzenia. Wyznając teraz swoje winy, mamy nadzieję zapobiec odsłonięciu ich w dniu ostatecznym. Osądzając siebie już teraz, mamy nadzieję, że zostanie nam oszczędzony sąd, na którym nie będzie już miłosierdzia. Pomóż nam Panie czuwać nad popędami natury, nad współpracą z łaską, nad zachowywaniem Twego prawa i nad postępowaniem wysługującym zbawienie. Naucz nas, jak małym jest to co ziemskie, jak wielkim to, co Boskie, jak krótkim, co doczesne, jak nieskończonym, co wieczne.

Panie Jezu! To dzisiejsze czuwanie chcemy zakończyć modlitwą św. Bernarda do Świętej Rany Ramienia Twego. Modlitwa jest drogą wiodącą do Ciebie. Niebo i ziemia łączą się przez modlitwę, a sprawiedliwość  ustępuje miejsca miłosierdziu. Chcemy wyrazić Ci wdzięczność za łaskę tej Godziny Świętej, za łaski płynące z nabożeństwa do Twoich Świętych Ran, za łaski płynące z Najświętszej Eucharystii i za łaski, które daje Kościół święty, za łaski odpustów. Dziękujemy za dar Kapłaństwa, przez posługę Kapłana, nam błogosławisz. Dziękujemy Ci Panie Jezu.

Modlitwa do Świętej Rany Ramienia Chrystusa Pana

„O najukochańszy Jezu mój, Ty najcichszy Baranku Boży, ja – biedny grzesznik – pozdrawiam i czczę Tę Ranę Twoją Najświętszą, która Ci sprawiała ból bardzo dotkliwy, gdy niosłeś krzyż ciężki na Swym Boskim Ramieniu – ból cięższy i dotkliwszy niż inne Rany na Twym Świętym Ciele. Uwielbiam Cię, oddaję cześć i pokłon z głębi serca. Dziękuję Ci za tę najgłębszą Ranę Twego Ramienia. Pokornie proszę, abyś dla tej srogiej boleści Twojej, którą wskutek tej Rany cierpiałeś, i w imię Krzyża Twego ciężkiego, któryś na tej Ranie świętej dźwigał, ulitować się raczył nade mną – nędznym grzesznikiem, darował mi wszystkie grzechy i sprawił, abym wstępując w Twoje krwawe ślady, doszedł do szczęśliwej wieczności. Amen”. 3 x Ojcze nasz…., 3 x Zdrowaś Maryjo…

Panie Jezu ukryty w tej małej kruszynie chleba, klęczymy przed Tobą i adorujemy Twój majestat. Wyznajemy Panie, że jesteś Królem całego wszechświata i wszelkiego stworzenia, istot niebieskich, ziemskich i podziemnych. Jesteś Stwórcą Nieba i Ziemi oraz wszystkiego co istnieje. Jesteś Królem Królów i panem Panów. Przychodzimy Panie, by wyznać Twoje królowanie, tu na eucharystycznym tronie i w naszych sercach jesteś Panie Królem na ziemi i jednoczenie w wieczności. Całe niebo wraz z aniołami i świętymi oddaje Tobie Boże nieskończony wieczną cześć i chwałę. Niezliczone zastępy aniołów powtarzają nieustannie: ,,Święty, Święty, Święty, Pan Bóg zastępów…”

Panie Jezu obecny w Najświętszym Sakramencie, klękamy dziś przed Tobą, by wyznać naszą wiarę w Twoją Królewską godność. To o nią zostałeś oskarżony przed Piłatem i zostałeś skazany na śmierć przez namiestników Judei. Uznano Cię za samozwańczego Króla, zagrażającego władzom tego świata. Na drzewie krzyża umieszczono napis:,, Jezus Nazarejczyk Król Żydowski”. Rzymscy żołnierze postanowili wykpić Twoje królewskie życzenia. Ubiczowanego ubrali w szkarłatną szatę i nałożyli koronę z ciernia, a w ręce włożyli trzcinę. Następnie oddawali pokłon klękając przed Tobą, Bili Cię głowie i pluli w twarz. Ty, Król wszechświata, doznajesz od swojego stworzenia niesamowitego upokorzenia. To musiała być najbardziej wstrząsająca scena dla całego nieba. Ten kto jest Królem wszechświata staje się w rękach bezlitosnych ludzi igraszką, a Ty w milczeniu przyjmujesz ten przerażający hołd i modlisz się za ludzi mówiąc: Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą co czynią”.

Królu w cierniowej kornie, przebacz nam. Naucz nas przyjmować ciosy, a ich nie zadawać. Wyznajemy w Tobie Panie Króla naszego i chcemy wiernie stać pod sztandarem Twego krzyża.

Zobacz Królu, nie tylko tych, którzy Ciebie biczują, krzyżują, znieważają, ale i tych, którzy klęczą przed Tobą z sercem pełnym wdzięcznej miłości.

Panie Jezu nasz władco, spraw abyśmy w Tobie dostrzegli Króla Miłości. Z miłości stałeś się człowiekiem. z miłości zgodziłeś się na cierpienie i śmierć. Z miłości stałeś się chlebem i z miłości zamieszkałeś z nami w tej świątyni. Królu w cierniowej koronie daj nam rozpoznać w Tobie blask prawdziwej miłości. Królu z trzciną w ręku pozwól zrozumieć, że Twoja ręka z miłością podtrzymuje w istnieniu cały świat. Królu w szkarłatnym płaszczu, przyjmij nas pod ten płaszcz nie aby nas sądzić ale aby nas zabawić.

Witaj Miłości !! Witaj nasz Zbawicielu, Witaj Królu Wszechświata. Witaj Boże Żywy, któryś prawdziwie zmartwychwstał i jesteś obecny z nami w tej Hostii, w tym małym białym kawałku chleba, który jesteś łamany codziennie na ołtarzach całego świata przez kapłana, w którego wstępujesz podczas przeistoczenia. I umierasz za nasze grzechy, aby dać nam Siebie, abyśmy już nie pragnęli, nie pragnęli niczego innego, nikogo innego tylko Ciebie. Bo to my, Chlebie Żywy łamiemy Ciebie codziennie, w każdej sekundzie, na całej ziemi;  przez  każdego z nas – przez nasze grzechy, zabijamy Ciebie naszą myślą, czynem i zaniechaniem. A Ty Panie Jezu, mimo naszej grzeszności, mówisz:  To nic, Kocham  Cię. Przyjdź do mnie w sakramencie pojednania. Mówisz: Przyjdź  a Ja dam Ci życie. I Dlatego nasze serca przepełnione są radością i wdzięcznością, że możemy tu być, że możemy czuwać wraz z całym dworem niebieskim u Twoich stóp Panie Jezu; że możemy towarzyszyć Ci w Ogrójcu i wynagradzać Tobie opuszczenie przez apostołów. Dlatego, prosimy Cię Jezu, uzdolnij nas do modlitwy, uzdolnij nas do miłości. Obdarz nas łaską czuwania przy Tobie, nie pozwól nam usnąć!!

Panie Jezu, nie patrz na naszą nędzę, na nasz brak miłości i pełnego  zaufania Tobie, nie patrz  na marność naszych uczynków, ale przez swoją nieustanną miłość do nas, przez swoje nieustanne ofiarowanie siebie na ołtarzach całego świata  podczas Eucharystii – uświęć nas do modlitwy wynagradzającej  Tobie wszelkie grzechy świata, a w szczególności grzech apostazji, którego skutkiem jest ekskomunika i odrzucenie Boga – w Trójcy Jedynego, odrzucenie Twojej miłości i  Ofiary Krzyża Syna.

Przyjmij Panie Jezu, w zjednoczeniu z Twoim Boskim cierpieniem, każde uderzenie naszego serc, każdy nasz oddech, każde nasze zranienie od momentu naszego poczęcia do chwili obecnej na przebłaganie  wszelkiego zła wyrządzonego Tobie – Panie nasz. Panie Jezu, przychodząc  dziś tutaj do Ciebie, mówimy wszyscy :TAK, mówimy: Fijat. Zgadzamy się na połączenie się z Tobą w ofierze, wyrażamy zgodę na czuwanie przy Tobie.

Panie Jezu, zostawiamy za drzwiami tej świątyni, wszystkie nasze prośby, troski,  pragnienia, nasze rodziny. Stajemy przed Tobą ogołoceni. Ubrani tylko w dwa słowa: wybacz i wynagradzam. Ale Panie Jezu, ponieważ jesteśmy Twoimi dziećmi, słabymi dziećmi, o jedno musimy Cię prosić, bo sami nie damy rady: ześlij nam Ducha Świętego, rozbudź w nas dary Ducha Św., które otrzymaliśmy podczas Bierzmowania. Bez tego daru Panie, nasza modlitwa, nasze czuwanie będzie jałowe. Tylko Duch święty i Twoja łaska – Jezu, mogą zabrać nasz egoizm i jego miejsce wlać gorącą miłość i żar modlitwy wynagradzającej Ci Jezu wbijane przez nas ciernie w Twą świętą Głowę

Panie Jezu Chryste, znowu stajemy przed Tobą w ten czwartkowy wieczór. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość  do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków. Pragniemy podziękować Ci za to i przeprosić Cię za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Czytanie z Księgi Mądrości (Mdr 7,22 – 8,1) „Jest w Mądrości duch rozumny, święty, jedyny, wieloraki, subtelny, rączy, przenikliwy, nieskalany, jasny, niezadający bólu, miłujący dobro, bystry, niepowstrzymany, dobroczynny, miłujący ludzi, mocny, niezawodny, beztroski, wszechmogący i wszystkowidzący, przenikający wszelkie duchy rozumne, czyste i najsubtelniejsze. Mądrość bowiem jest ruchliwsza od wszelkiego ruchu; przez wszystko przechodzi i przenika dzięki czystości. Jest bowiem tchnieniem mocy Bożej i przeczystym wypływem chwały Wszechmocnego, dlatego nic skażonego do niej nie przylgnie. Jest bowiem odblaskiem wieczystej światłości, zwierciadłem bez skazy działania Boga, obrazem Jego dobroci. Jedna jest, a wszystko może, pozostając sobą, wszystko odnawia, a przez pokolenia zstępując w dusze święte, kształtuje przyjaciół Bożych i proroków. Bóg bowiem miłuje tylko tego, kto przebywa z Mądrością. Bo ona piękniejsza niż słońce i niż wszelki gwiazdozbiór. Porównana ze światłością – uzyska pierwszeństwo, po tamtej bowiem nastaje noc, a Mądrości zło nie przemoże. Sięga potężnie od krańca do krańca i włada wszystkim z dobrocią.”

Panie Jezu, i cóż możemy Ci powiedzieć. Nic, możemy Ci oddać tylko nasze milczenie. Ono niech będzie naszym wstydem, naszym przebłaganiem, naszym wynagrodzeniem Tobie tego, że tak często odrzucamy Twoją mądrość, że o nią nie prosimy. Dlaczego? Bo jesteśmy pyszni, bo uważany siebie samych za mądrych. Bo przecież pokończyliśmy szkoły, fakultety, tyle kursów, szkoleń. Przecież mądrzy jesteśmy, nasze iq o tym mówi, i do tego tyle mądrych książek przeczytaliśmy, tyle kazań posłuchaliśmy i cały czas słuchamy; przecież możemy odpowiedzieć na tyle pytań; przecież możemy porozmawiać z każdym – prawie na każdy temat. No przecież mamy rozum! Nie jesteśmy głupi!  Ale czy na pewno Jezu? Jezusie Chrystusie, ulituj się nad nami, nad naszą pychą, nad naszym samolubstwem! Jezu, na kolanach, z pokorą serc, przepraszamy Ciebie za naszą głupotę, za nasze nieuctwo, za naszą ignorancję.

Panie Jezu, TY powiedziałeś, że mamy stać się jak dzieci, jeśli chcemy wejść do Królestwa Bożego. Bo dzieci, mimo, że nie mają tych wszystkich wyuczonych ziemskich mądrości, tylu przeczytanych książek czy wysłuchanych konferencji, to posiadają tą mądrość dzieciństwa Bożego i to właśnie one, te maluchy pokazują nam  jak powinniśmy się zachowywać.  Bo dzieci jak czegoś nie wiedzą albo nie są pewne – to się po prostu pytają mamy albo taty. Nie wstydzą się, nie udają, po prostu, tak zwyczajne  przychodzą i pytają, często z natręctwem.

Panie Jezu, pewnie na dnie serca każdego rodzica, widzisz te ukryte i być może zapomniane wspomnienia, kiedy dzieci przychodziły – i to zawsze w najmniej odpowiedni momencie – i zadawały te, według naszego ludzkiego mniemania, niedorzeczne czy też śmieszne pytania. TY widzisz Jezu jak często, my rodzice odpowiadaliśmy naszym dzieciom, że nie teraz, że potem, że głupie pytanie, że po co  chcesz wiedzieć to czy tamto.  I, Panie Jezu, ile razy mu sami słyszeliśmy te słowa od naszych rodziców, zabieganych, zapracowanych, goniących za dobrami tego świata, aby zaspokoić nasze podstawowe potrzeby. I dziękujemy im za to i dziękujmy Tobie, Panie Jezu, że dałeś nam naszych rodziców.

Ale Panie Jezu, przepraszamy Cię za to, że później, kiedy dorośliśmy przestaliśmy się pytać kogokolwiek.  Naszych rodziców też – bo my wiemy lepiej, bo świat się zmienił. Przepraszamy Cię Panie Jezu, że kiedy otrzymaliśmy od Ciebie Łaskę wiedzy, że mamy OJCA w niebie, przepraszam Boże, nie Ojca, tylko Abba, Kochanego Tatusia, który dba o nas pod każdym względem, który wie o nas i o naszych problemach za nim my się o nich dowiemy, który wie ile każdy z nas ma włosów na głowie, przepraszamy z uniżeniem serca, że  nie zadajemy pytań, nie prosimy o odpowiedzi, że nie prosimy o drogowskazy.

Przepraszamy Cię Panie Jezu, że nie prosimy o mądrość Bożą !!! o Twoją mądrość, o ten piękny dar Ducha świętego, który tak bardzo uprościł by nam życie. Boże, Ty jesteś „Bogiem, który jedyny jest mądry”. [1Tm 1:17] Wszystkie skarby mądrości są zamknięte w Tobie, a my, biedne stworzenia, ale stworzenia które stworzyłeś z miłości  mamy tyle mądrości, ile Ty Boże łaskawie udzielisz nam  ze swego skarbca. Boże – Ty jesteś doskonale mądry, w Twojej mądrości nie ma wad. I chciałbyś nam dawać i wylewać oceany Swojej mądrości na każdego z nas, gdybyśmy tylko prosili… Jezu, TY cierpiąc w Ogrójcu, widziałeś jak rzadko i o jak mało Mądrości będziemy prosić. Przyjmij Jezu, jako wynagrodzenie naszą słabość, naszą nieumiejętność proszenia o Mądrość Ducha Świętego. Wybacz nam Jezu…

Panie Jezu, jeszcze chwilka i kolejny rok liturgiczny za nami.  Jeszcze chwilka i rozpocznie się adwent i nasze oczekiwanie na Twoje radosne przyjście. Ale jaki był ten rok Jezu  w naszych sercach? Czy znów przeleciał nam przez palce? A może jednak był inny niż poprzednie lata? Może nasze relacje pogłębiły się ? Panie Jezu, czy jest chociaż jedna cnota, którą pogłębiliśmy ? czy jest chociaż jeden grzech, nad którym pracowaliśmy? Panie Jezu tylko Ty wiesz, ile Twoich łask bezpowrotnie odrzuciliśmy. Dlaczego ? Bo nie prosiliśmy o Twoją mądrość, o ten dar Ducha Świętego, który jest pełen miłosierdzia i dobrych owoców.

Przepraszamy Cię Panie Jezu,  że nie możemy się pochwalić, że nie możemy stanąć przed Tobą i krzyknąć: Zobacz Jezu, to dzięki Twojej Mądrości oddaję Ci paterę pełną miłosierdzia i dobrych owoców!! Jedyne co możemy zrobić to stanąć w uniżeniu i przeprosić, że nasza patera jest taka uboga, że tak mało tam miłosierdzia, że tak mało tam dobrych owoców. Panie Jezu, wybacz nam myśli naszego rozumu, który burzy się i mówi i przypomina nam dobrze rzeczy, które dokonaliśmy. Ale czy one były uczynione dla Ciebie, z Twoim błogosławieństwem. Przepraszamy Cię Jezu, że nie pytamy się Ciebie: Jezu czy TY tego chcesz? Jezu, czy na pewno iść tą drogą?  Wybacz nam Panie Jezu, że nie pytamy się Ciebie, jak przyjaciela, którym przecież jesteś, że nie pytamy się Ciebie Boże, jak dobrego Taty, którym przecież jesteś, że nie pytamy się Ciebie Duchu Święty, jak dobrego przewodnika, którym przecież jesteś: co dla mnie przygotowałeś? Nad jaką cnotą mam pracować w tym roku? w jaki sposób mam wyeliminować grzech, który Ciebie najbardziej rani?

Panie Jezu, Ty jesteś z nami zawsze i chcesz nam dawać wszystko co najlepsze, bo przecież jesteśmy spadkobiercami Króla Wszechświata. Dlatego przepraszamy Cię, że nie Ciebie pytamy o to, gdzie mamy spędzić ferie czy też wakacje, ale ludzi będących przy nas. Panie Jezu, zaraz zacznie się sezon kupowania prezentów, zastanawiania się i dylematów co komu kupić. Jezu, jakich dylematów? Przecież TY wiesz co komu jest potrzebne? Czy pytamy się Ciebie ? Przepraszamy Cię Jezu, że właśnie wtedy, kiedy chcesz być z nami, kiedy chcesz z nami przygotowywać się i cieszyć z pamiątki Twojego narodzenia, paradoksalnie, zostawiamy Cię gdzieś w tyle. Przepraszamy Cię Jezu, że sami, bez Ciebie, zapraszamy gości, pieczemy ciasta, gotujemy, a TY czekasz, abyśmy poprosili Cię o aniołów – pomocników. A my  nic, pochłonięci własnymi sprawami.  Dlatego przepraszamy Cię Jezu za tą naszą dorosłość, która nie pozwala nam zwracać się do Ciebie w najdrobniejszych sprawach i wołać do Ciebie.

Panie Jezu, wybacz nam, że wyrzuciliśmy z siebie dziecko. Dlatego pozwól nam Panie być jak Bartymeusz i wołać do Ciebie:

JEZU, daj nam  Mądrość Bożą ! Jezu, daj nam dzięcięctwo Boże !

JEZU !  Wybacz nam !!

 

Witamy Cię Jezu Chryste, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie! Pozostajesz w tej małej okruszynie chleba pod postacią białej hostii, aby być naszym pokarmem i życiem. O, jakże Twoja miłość jest niedościgniona w swojej prostocie. Dziękujemy Ci Jezu, że jesteś z nami, i że pragniesz abyśmy także byli z Tobą, dziękujemy, że jesteś Bogiem, który kocha i wybacza. Wierzymy, że oczy Twoje ku nam są zwrócone, i że  wezwałeś nas tego wieczoru tak, jak wezwałeś swoich apostołów, aby czuwali i modlili się z Tobą. Chcemy dziś Panie Jezu wielbić Twoją miłość, uwielbiać Cię za Twe miłosierdzie. O Jezu, uczyń nas godnymi wielbienia Ciebie. Niech będzie uwielbione święte imię Twoje! A teraz upadamy przed Tobą na kolana czując się niegodnymi stanąć przed Twym Świętym obliczem. Odsuń od nas Panie wszystko, co nie pozwala nam być z Tobą i wyzwól z wszelkiej ospałości, byśmy mogli czuwać z Tobą. Pełni ufności  w Twoją nieskończoną dobroć, błagamy Cię o łaskę, abyśmy to rozmyślanie odprawili na większą Twoją chwałę  i nasz duchowy pożytek. Oświeć nasz rozum, porusz nasze serca, wzmocnij naszą wolę, byśmy Cię lepiej poznali, bardziej ukochali i wierniej Tobie służyli. O tę łaskę raczymy Cię prosić za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny, patronów dzisiejszego dnia, naszych świętych patronów, Aniołów Stróżów, patronów naszej Ojczyzny na czele ze św. Andrzejem Bobolą…

Najdroższy Jezu, Boski Pocieszycielu! Zatrzymaliśmy się na chwilę, aby podjąć próbę trwania z Tobą w najtrudniejszej chwili Twego życia, kiedy cierpiałeś straszliwy ból i osamotnienie w Ogrodzie Oliwnym. Do wspólnego czuwania zaprosiłeś ludzi najbliższych Ci na ziemi, czyli apostołów. To była ich próba, jednak nie powiodła się, gdyż ogarnięci zmęczeniem, zapadli w sen. Przed kilkoma godzinami słyszeli Twoje zaproszenie do ostatniej wieczerzy: „Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał”. Po ustanowieniu Najświętszej Ofiary dodałeś: „Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach”. Potem ojcowskimi słowami zwróciłeś się do Piotra: „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę, ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci”. Po tak czułym upomnieniu zapowiedziałeś mu jego upadek i zdradę. Następnie wyszedłeś z uczniami do Ogrodu Oliwnego, gdzie tyle razy rozmawiałeś z Ojcem. Tym razem do tej rozmowy zaprosiłeś uczniów: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. Umęczony Zbawicielu, chcemy należeć do Twoich najbliższych, którzy czuwali z Tobą, kiedy zamykałeś oczy, umierając na krzyżu. Ciągle się jednak obawiamy, że możemy Cię utracić jak Piotr, który wyparł się Ciebie, mimo iż był z Tobą  w Getsemani. Nie dozwól zatem, abyśmy i my przespali godzinę ogrójcowego czuwania…

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie Jezu, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. „Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: Weźcie to stąd, a z domu mego Ojca nie róbcie targowiska! Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie. W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz? Jezus dał im taką odpowiedź: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo. Powiedzieli do Niego Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni? On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus”. (J 2, 13-22)

Ciało każdego z nas jest świątynią, w której mieszka Duch Boży, a Twoje Ciało, Panie Jezu jest świątynią Boga Ojca. Fragment ewangelii, który przed chwilą usłyszeliśmy nosi tytuł „Oczyszczenie świątyni” i rzeczywiście wyrzucasz Panie wszystko, co nie powinno się w niej znajdować. Scena ta nasuwa nam pytanie o czystość świątyni naszych serc. Czy dobrze się Panie Jezu czujesz w naszych sercach, czy są one dobrą i godną przestrzenią dla Ciebie? Twoim Mistycznym Ciałem Jezu Chryste, jest Kościół, wspólnota, którą wszyscy tworzymy. Natomiast świątynię jerozolimską Bogu wybudowali ludzie. Kościół katolicki jest świątynią, którą Ty, Panie Boże wybudowałeś dla siebie i inicjatywa jej powstania należy wyłącznie do Ciebie. Tam też chcesz Panie nieustannie przebywać. Z drugiej strony, trzeba przyznać, że wspólnotę Kościoła tworzą słabi, ułomni ludzie, po prostu grzesznicy. Grzech jednak nie należy ani do natury Kościoła, ani do natury ludzkiej. Jest raną zadaną podczas duchowej bitwy z mocami ciemności, raną, która szpeci nie tylko poszczególnych członków tej wspólnoty, ale również Kościół jako całość. Każdy nasz najmniejszy grzech dotyka i rani cały Kościół. Zranienia są także szansą dla nas, ponieważ otwierają nas na działanie kojącego balsamu łaski Bożej. Wszakże „Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”, pisze w liście do Rzymian św. Paweł. Mając tego świadomość, że to każdy z nas jest odpowiedzialny za duchową i moralną kondycję Kościoła w naszych czasach, musimy się starać o systematyczne oczyszczanie z naszych niedoskonałości, wad, grzechów. Panie Boże, Ty uzbroiłeś Kościół, swoje mistyczne ciało w środki lecznicze, którymi są sakramenty święte. Starajmy się zatem, jak najczęściej korzystać z tych zbawiennych możliwości i nie zapominajmy również, że my, ochrzczeni, jako żywe kamienie, tworzymy widzialne oblicze świętości Kościoła przed ludźmi, oblicze, które jest powołane, aby przyciągać tych, którzy są na zewnątrz i dawać światło i pociechę tym, którzy są wewnątrz. Panie Jezu, przepraszamy za wszystko to, co tak w życiu skrupulatnie budowaliśmy, aż stało się przeszkodą w naszej relacji z Tobą. Przepraszamy, za to że tak ciężko nam przychodzi zburzenie tego, aby zrobić miejsce dla żywego, prawdziwego doświadczenie Ciebie, Panie Jezu. Wybacz nam, iż czasem tak bardzo skupiamy się na próbie znalezienia dowodu Bożej obecności, że przestaniemy dostrzegać Twoją, Panie, nieustanną obecność w naszym życiu. Przepraszamy za traktowanie świątyni jako miejsca „handlu wymiennego”, za niegodne przeżywanie liturgii i modlitwy, za wszelkie profanacje i świętokradztwa.

Panie Jezu, za kilka dni będziemy obchodzić Święto Odzyskania Niepodległości, ale czy w pełni możemy czuć się wolni i bezpieczni? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że pojawiają się w naszej Ojczyźnie niebezpieczne światopoglądy zagrażające naszej wierze? Płynące z Zachodu skrajnie lewicowe ideologie są stale dystrybuowane przez popkulturę, media, uniwersytety. Próbuje się nas przekonać, że w Polsce nastąpiła już głęboka rewolucja kulturowa. Obserwujemy pomniejszanie wartości chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej i postępującą  sekularyzację lansującą wizję świata bez Boga, wypaczonego przez system konsumpcji i przyjemności. Słyszymy nawet wypowiedzi świadczące o jawnym dążeniu do ograniczania wolności słowa. Ilekroć nastają trudne momenty zwracamy uwagę na przepowiednie mówiące, że jesteśmy narodem wybranym przez Boga. Ale czy wiemy, że jeśli Panie Boże, wybierasz naród to i zlecasz mu zadania, które nie są łatwe do spełnienia. W przekazie mistyków Kościoła i świętych jest mowa o wywyższeniu Polski, ale za cenę wierności Bogu, krzyżowi Chrystusa, Najświętszej Maryi Pannie Królowej Polski, Kościołowi, papieżowi i tradycjom duchowym i patriotycznym. Św. Faustyna mówi o Bożej Iskrze, która ma wyjść z Polski i przygotować świat na Twoje powtórne przyjście Panie Jezu. Przez wieki to zadanie widziano w kontekście tzw. przedmurza chrześcijaństwa. Polska, broniąc granic przed Tatarami, Turkami czy Moskwą, była postrzegana jako naród, który stoi na straży całego chrześcijaństwa. Jednak wywyższenie dokona się wtedy, gdy naród pozostanie wierny Tobie, Panie Boże. W jakiej kondycji duchowej znajduje dzisiaj nasz kraj, sami widzimy. Wystarczy spojrzeć ile jest wolnych miejsc podczas niedzielnych mszy św., podczas nabożeństw, jak zmniejsza się grupa uczestników GŚ.  I właśnie teraz powinniśmy jeszcze bardziej zbliżyć się do Ciebie, Panie Jezu, przez modlitwę, zwielokrotnić nasze błagalne wołanie za Polskę i Polaków za wstawiennictwem patronów naszej Ojczyzny. A wielkim orędownikiem polskich spraw jest św. Andrzej Bobola, więc trzeba go tylko o pomoc poprosić. Tu przed Najświętszym Sakramentem musimy głośno przyznać, że pogubiliśmy się w materialnych i ludzkich rzeczach, tak bardzo my Polacy pobłądziliśmy. W uniżeniu, całym sercem pragniemy przepraszać Cię, Umiłowany Jezu za:

  • wszystkie nasze złe wybory i decyzje rzutujące na nasze życie i przyszłość narodu,
  • popieranie ludzi bez wiary, czci, honoru, którzy chcą Polskę sprzedać Złemu,
  • próby obalenia porządku chrześcijańskiego poprzez skłócanie ze sobą różnych grup, wymyślanie sztucznych proletariatów i walkę ich o prawa kosztem wszystkiego co wcześniej stworzyliśmy,
  • wprowadzanie metod dezorientacji ludzi i manipulacji nimi,
  • skłócanie naszego społeczeństwa, aby z premedytacją nas osłabić, ale i za to, że dajemy się prowokować i  nie szukamy w sobie winy,
  • brak płaszczyzny porozumienia w narodzie, ocenianie ludzi bez miłości, nie błogosławienie im i nie pokładanie w Tobie, Panie Boże ufności,
  • nieofiarowanie modlitw za polityków i rządzących, gdzie tylko ciągle narzekamy, a czasem nawet złorzeczymy im,
  • wdrażanie błędnych ideologii, uleganie nim, uznawanie grzechów ekologicznych,
  • odrzucanie Ciebie Panie Boże, Twojego Prawa i dekalogu, a stawianie w centrum człowieka ze źle pojętą wolnością, która kojarzy się raczej ze swawolą,
  • zadowalanie się płytką religijnością, niezdolną odpowiedzieć na pytanie, czym jest prawda, ani jak sprostać obowiązkowi godzenia życia i wiary,
  • zapominanie, że gdy Ty Panie Boże jesteś na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu i tylko na tym zyskuje.

Panie, nasza Opoko i Wybawicielu, dziękujemy, że zawsze jesteś z nami w trudnych chwilach. Widzisz, jak przytłaczają nas problemy nie tylko te z życia codziennego, ale wynikające z troski o przyszłość naszych rodzin i kraju. Żyjemy w trudnych i niepewnych czasach, gdzie ciągle słyszymy o tzw. „nowym porządku świata”, wybuchają konflikty zbrojne, pojawiają się różne kataklizmy. Musimy wiedzieć, że każde zło, każde cierpienie i każda wojna zaczyna się dziać w konkretnym ludzkim sercu, naszym sercu. Nie ma żadnego cierpienia, zła, nienawiści, które wcześniej nie zaczęłoby istnieć w ludzkim sercu. Tam początek biorą także dobre rzeczy, ale i złe, które wychodząc od nas dotykaj innych i przemieniają na dobre lub też na złe. Nie ma działań naszego serca, które są zawieszone w próżni, zawsze oddziałujemy na innych. Dlatego powinniśmy przylgnąć do Ciebie, Najdroższy Jezu, byś nas obronił i chronił przed każdym złem. Wszystkie nasze obawy, trudności, niepewności, cierpienia składamy zatem jako wynagrodzenie za zniewagi, nieprawości, obojętności i świętokradztwa ludzi, które ranią Twoje Przenajświętsze Serce. Panie Jezu, uczyń nas narzędziem Twego pokoju. Tam, gdzie nienawiść i krzywda pozwól nam siać miłość i przebaczenie. Tam, gdzie zwątpienie i rozpacz, pozwól nam siać wiarę  i nadzieję. Tam, gdzie mrok i smutek, pozwól nam siać światło i radość. Panie, uczyń nas narzędziem Twego pokoju. Spraw, byśmy nie szukali pociechy, ale pociechę dawali, nie szukali zrozumienia, ale rozumieli, nie tyle byli kochani, ile kochali. Bo miłość pociesza tak, jak Ty, rozumie tak, jak Ty i otwiera niebo. Panie, uczyń nas narzędziem Twego pokoju. Poddajemy się Twojej nieustannej opiece i głęboko wierzymy, że nikt nie może nas odłączyć od Twojej wszechogarniającej miłości. Amen

 

Witamy Cię Panie Jezu w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Pragniemy ten wieczór czwartkowy przeżyć w Twojej wyjątkowej obecności, tuż przy Twoim Sercu. Dlatego przychodzimy do Wieczernika, którym jest ta świątynia. Ten Wieczernik, podobnie jak tamten sprzed dwóch tysięcy lat jest Wieczernikiem Miłości. Tutaj obmywasz nas swoim słowem i sakramentalnym przebaczeniem i karmisz nas sobą. Ty jesteś Mistrzem przebaczenia i uczysz nas przebaczać, abyśmy byli wolni.

Przychodzimy, aby przeżyć z Tobą tę godzinę, aby dziękować Tobie za Objawienie nam Ojca, za przekazanie nam Jego nauki. Dziękować za Twoje zatroskanie o nas, o to, byśmy byli z Ojcem w jedności, jak Ty z Nim jedno jesteś, by On mógł dać nam życie wieczne. Przychodzimy aby dziękować za działanie Ducha Świętego, dzięki któremu doświadczamy Twojej obecności. Przychodzimy wraz z Maryją, Matką Najświętszą, Twoją i naszą Matką, którą dałeś nam z Krzyża. Ona z boleścią serca pożegnała się z Tobą, gdy wychodziłeś modlić się na górę Oliwną. Całą noc z czwartku na piątek była zatopiona w modlitwie do Ojca Niebieskiego, który wybrał Ją na Matkę Syna Swojego i jako służebnica Pańska zgodziła się z Wolą Ojca i oddała Ciebie na Ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Ale jako  Matka bardzo cierpiała, w duszy widziała Twoją walkę wewnętrzną, lęk, krwawy pot spływający na ziemię oraz pojmanego tam w Ogrójcu, a następnie okrutną mękę. Panie Jezu, w tej Godzinie pragniemy uczcić Ciebie, utajonego w Najświętszym Sakramencie i oddać cześć Twojej Matce.

Panie, Ty wszystko wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham. Chociażbym chodził ciemną doliną zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Ty, który jesteś Pasterzem, Odwiecznym Pasterzem, Dobrym Pasterzem, Pasterzem wszystkich powołań ludzkich i wszystkich dróg człowieczych. Ty, który szukasz tych, którzy poginęli… Ty, który przyprowadzasz z powrotem do owczarni tych, którzy zbłądzili… Ty, który opatrujesz rany tych, którzy odnieśli rany i troszczysz się o tych, którzy są słabi i chorzy. Nie pozwól, żeby człowiek się zatracił na błędnej drodze, w ślepych zaułkach troszcząc się jedynie o siebie, o własne możliwości i zdobycze. O Jezu, spraw by nasza modlitwa zrodziła się z Ducha prawdy i stała się owocna poprzez miłość. Spójrz na to, co przed nami, co przeszłe i przyszłe. Wejrzyj na pragnienia naszych serc. Ty, który jesteś Panem historii i Panem serc ludzkich, bądź z nami!

Panie, przenikasz i znasz mnie, Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję. (Ps 139, 1-2) Ty, Panie znasz każdego z nas po imieniu i mówisz: Chociaż znam cię do głębi i nic się nie ukryje przed moim wzrokiem, nie potrzebujesz się Mnie lękać. Moja czuła miłość cię osłania. Rozumiem cię, moje dziecko, nieskończenie lepiej niż ty samo siebie. Znam cierpienia twojej duszy i twoją tęsknotę za bezwarunkową miłością. Znam rany, które ci zadano. One sprawiają, że wzrok twojej duszy bywa jakby przysłonięty; nie jesteś zdolny popatrzeć na Mnie prostym spojrzeniem dziecka. Przez twe zalęknienie jeszcze bardziej wzruszasz głębiny mego Serca, które pragnie otulić cię swoim miłosierdziem. Znam twoje zwyczaje: dobre, szlachetne, ale i te, których się wstydzisz. Ja nie wstydzę się ciebie, kocham cię takim, jaki jesteś. Czynię wysiłek, aby ci pomóc porzucić to, co cię upokarza. Nie szukaj cudzej uwagi. Ciesz się moją obecnością w Eucharystii. Ciesz się miłością, która ani na chwilę nie ustaje, lecz jest pełna żaru wobec ciebie.

Nasz modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Słowa Ewangelii według św. Łukasza  (11, 47-54) Panie Jezu, Ty pragniesz abyśmy uporządkowali nasze życie, przemyśleli czy idziemy razem z Tobą i przeżywali swą codzienność z Tobą. Nie wracali do przeszłości, mówili, jak to lepiej było kiedyś, łatwiej i prościej. Ale powinniśmy żyć tu i teraz. Przecież na chrzcie świętym otrzymaliśmy pełnię łask. Korzystajmy z Sakramentów, które nas umacniają, chronią i dają pełnię duchowego życia.

Patronem dzisiejszego dnia jest błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko, w dniu dzisiejszym przypada kolejna rocznica jego męczeńskiej śmierci za wiarę i Ojczyznę. Dewizą ks. Popiełuszki by słowa św. Pawła  „zło dobrem zwyciężaj”, W swoim kazaniu do Narodu Polskiego mówił: „ Tylko ten może zwyciężyć zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i ubogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. Pomnażać dobro i zwyciężać zło, to dbać o swoją ludzką godność. Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Trzeba dzisiaj bardzo dużo mówić o godności człowieka., aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko co może istnieć na świecie, prócz Boga. Przerasta mądrość całego świata. Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło, to pozostawać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostawać sobą w każdej sytuacji życiowej. Zwyciężać zło dobrem, to zachować wierność prawdzie”.

Panie, kierujesz do nas słowa prawdy: „Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego! Nie szukajcie próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie Moje prawo miłości. W czynieniu dobrze nie ustawajcie, bo gdy pora nadejdzie, będziecie zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniecie. Bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, pełni braterskiej miłości, miłosierni, pokorni! Nie oddawajcie złem za zło ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo”. W naszym życiu i naszych decyzjach jesteśmy wolni. Bóg dając nam wolność ryzykuje, że odejdziemy od Niego, ale jednak nie odbierze nam wolności. Na nasze odejścia ma lekarstwo, jest nim miłość i miłosierdzie. Wystarczy Go zapragnąć, wystarczy uznać „Ojcze zgrzeszyłem.”, odszedłem szukając szczęścia poza Tobą, ale chcę wrócić, gdyż zrozumiałem, że poza Tobą nie ma dla mnie dobra. Odkryłem w swoim wnętrzu, że gdy jestem z Tobą, ziemia mnie nie cieszy, dlatego wyznaję swój grzech i nie ukrywam swej winy, wierząc, że w miłości wieczystej ulitujesz się nade mną i na nowo przygarniesz mnie do siebie.

Przez wstawiennictwo  bł. Jerzego Popiełuszki módlmy się o pokój w Ziemi Świętej, na Ukrainie i na całym świecie, pokój w naszych rodzinach i naszych sercach: Boże nieskończenie dobry, który obdarzyłeś błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę łaską wierności kapłańskiemu powołaniu  aż do męczeńskiej śmierci, prosimy Cię słowami papieża Jana Pawła II „Aby z tej śmierci wyrosło dobro, tak jak z krzyża zmartwychwstanie”.  Niech ofiara życia i wstawiennictwo błogosławionego księdza Jerzego u Ciebie Boże przyczyniają się do wzrostu chrześcijańskiej wiary, jedności i pokoju w świecie. Amen.

Witamy Cię Panie Jezu, ukrytego w Najświętszej Hostii. Klękamy przed Twoim Majestatem, przed którym Aniołowie kryją twarz, oddajemy Tobie cześć. Patrzymy na Twoje Święte Oblicze, w którym możemy ujrzeć Twoją cichość, łagodność i słodycz. Oddajemy Tobie cześć bo jesteś doskonałym  wzorem ufności w Bogu, a Twoje Oblicze jest odbiciem wszystkich doskonałości Bożych. Wpatrując się w Nie pragniemy słuchać Ciebie Panie przemawiającego wewnątrz naszych dusz i przyjmować słowa pocieszenia i pouczenia. Oświeć nas jasnością wewnętrznego światła, i wyprowadź z mieszkań naszych serc wszelkie ciemności. Ześlij światłość swoją i i swoją prawdę. O, Duchu Święty, Dawco łaski i wszelkiego daru doskonałości, daj nam poznać ubóstwo naszych dusz. Z żalem wyznajemy, że sprzeciwialiśmy się Twoim natchnieniom i nie jesteśmy godni Twych dobrodziejstw. Ale dzisiaj modlimy się do Ciebie i swoje prośby łączymy z prośbą Maryi, którą Ona do  Ciebie zanosiła w Wieczerniku. Maryjo, Niepokalana jesteś tak ściśle zjednoczona z Duchem Świętym, że nazywa Cię swoją Oblubienicą. Oblubienico Ducha Świętego skłoń ku nam swego Boskiego Oblubieńca i wyjednaj nam od Niego największe łaski. Niech nasza modlitwa będzie Ci miła i przebłaga nasze niewierności i naszą nieufność.

Panie Jezu, Ty wskazałeś św. Małgorzacie Marii Alacoque to czuwanie nocne jako jedną z praktyk wynagradzających za nasze grzechy. Powiedziałeś do niej: „We wszystkie noce z czwartku na piątek dam ci uczestnictwo w tym śmiertelnym smutku, który odczułem w Ogrodzie Oliwnym i żeby Mi towarzyszyć  w tej pokornej modlitwie, którą zanosiłem wówczas do mego Ojca wśród wszystkich moich udręczeń, będziesz wstawać między godziną jedenastą a północą, by w ciągu godziny klęczeć wraz ze Mną z twarzą pochyloną do ziemi. A czynić to będziesz dla uśmierzenia gniewu Bożego, błagając o miłosierdzie tak dla grzeszników jak dla złagodzenia w pewien sposób goryczy, którą czułem z powodu opuszczenia Apostołów, tak iż musiałem czynić im wyrzuty, że nie mogli czuwać ze Mną jednej godziny. Odpowiadając na Twoje wezwanie chcemy adorować Twoją Obecność w Najświętszym Sakramencie, tę Obecność, którą się wyznaje, którą się otacza miłością i płynącym z serca szczerym wynagradzaniem za grzechy a w szczególności za grzechy nieufności Bogu.

Dzisiejsza Ewangelia (Łk.  (11, 5-13) odnosi się do wytrwałej modlitwy i zaufaniu Panu Bogu. Natrętna postawa człowieka przychodzącego z prośbą do swego przyjaciela, to obraz wytrwałej modlitwy, która jest najlepszym sposobem przetrwania tego, co wydarza się w danej chwili, bez względu na sytuację. Panie Jezu, Ty mówisz, że narzędziem modlitwy jest  zaufanie. Zaufanie Bogu Ojcu, że to co daje mi, jest darem dobrym, nawet wtedy, gdy wydaje mi się, że proszę o coś innego, niż otrzymuję, a przecież proszę o pomoc w dobrej sprawie. Zaufanie Bogu pomaga przyjąć to, co On daje, gdyż zawsze daje najlepsze dary, nawet jeśli ich nie rozumiem. Zobaczę później, że Bóg się nie pomylił, chyba, że odrzucę Jego dary.

Szczęśliwy człowiek, który ufa Panu! Zaufanie jest czymś, co ofiarujemy drugiej osobie. Mówi się, że obdarzamy kogoś zaufaniem. Fakt, że znalazł się ktoś, kto mi ufa, ma ogromny wpływ na moje postępowanie. Zaufanie wydobywa z człowieka to, co w nim najlepsze. Sprzyja rozwojowi dobra, jakie w nim tkwi. Wzbudza chęć dotrzymania zaufania i sprostania pokładanym w nim nadziejom. W sferze nadprzyrodzonej ufność to postawa człowieka, który swoje życie całkowicie powierzył Bogu. Zakłada wiarę w Jego wszechmoc – czyli w to, że w każdej sytuacji jest w stanie mi pomóc – oraz wiarę w Jego mądrość – On wie, co dla mnie najlepsze. Ufność to także wiara w Jego miłość oraz pragnienie Jego działania. Chrześcijanin zatem to ten, który głęboko i bezgranicznie ufa Bogu i jako ukochane dziecko ma pewność, że Bóg jest przy nim zawsze obecny i czuwa nad nim. Przeciwieństwem zaufania jest nieufność. Jest ona bardzo dużym problemem w ludzkim życiu. Z nieufności wypływa podejrzliwość i kontrola, a to bardzo osłabia relacje. Osoba kontrolowana czuje się osaczona i uwięziona. Podejrzliwość prowadzi do dystansu, niszczy relacje i skazuje osoby na samotność. Nadmierne pokładanie wiary w ludziach może oczywiście być zgubne, jednak sama nieufność jest cechą bardzo utrudniającą życie. Bez zaufania życie staje się udręką. Nie sposób zbudować bliskich, przyjaznych relacji. Im większe zaufanie tym głębsza relacja, im większa nieufność tym trudniej zbudować taką relację. Bez zaufania nie ma miłości. Z drugiej strony nic tak nie rani bliskiej, kochającej osoby, jak nieufność ze strony tego, kogo się kocha.

Panie Jezu, Ty skarżyłeś się s. Faustynie i powiedziałeś do niej: „Jak boleśnie rani mnie niedowierzanie mojej dobroci. Najboleśniej ranią mnie grzechy nieufności (Dz, 1076). Również św. Teresa od Dzieciątka Jezus w jednym ze swoich listów napisała, że tym co najbardziej obraża Jezusa, tym co rani Jego serce, to brak ufności. W Ogrodzie Getsemanii, Panie Jezu zanurzony w swoim śmiertelnym smutku, ukląkłeś pokornie przed Ojcem i modliłeś się. Żarliwie błagałeś za całą ludzkością by dostąpiła zbawienia, odnowy, by ocalała. Byłeś przygnieciony ciężarem naszych grzechów, grzechów niewierności i nieufności Bogu.  Pragniemy przepraszać Cię Panie Jezu. Jezu Chryste, Synu Boży, uznajemy, że wszyscy zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie błagamy o przebaczenie i przepraszamy Cię:

  • za to, że na Twoją bezgraniczną miłość odpowiadamy Ci zapomnieniem, obojętnością, letniością lub nienawiścią,
  • za nasz brak wiary w Ciebie, Pana i Zbawiciela, mimo wszystkich dzieł, znaków i cudów, których dokonałeś na przestrzeni wieków od czasu Twojego przyjścia na ten świat,
  • za to, że za Twoje dobrodziejstwa otrzymujesz od nas niewdzięczność,
  • za to, że nie doceniamy Twojej Ofiary, złożonej dla ukazania nam Bożego Miłosierdzia, które nie ma granic,
  • za to, że nie mamy ufności w Twoje nieskończone Miłosierdzie i nie przychodzimy czerpać z Niego Łask,
  • za to, że uczestniczymy w Eucharystii nieświadomie i tylko zewnętrznie, jakby był to dla nas tylko wyuczony przez ludzi zwyczaj,
  • za to, że zbliżamy się do Ciebie tylko w słowach i sławiąc Cię tylko wargami, podczas gdy nasze serca są z dala od Ciebie,
  • za to, że młodzi ludzie ignorują Ciebie i nie chcą Cię poznać, pomimo Łask, których im udzielasz,
  • za to, że dusze wybrane tak często odrzucają Twoją wolę i nie ufają Tobie,
  • za to, że udajemy i pozorujemy przed innymi cnoty wiary, nadziei, miłości i pokory,
  • za to, że tak często nie chcemy przyznać się do grzechów i odrzucamy Twoje Miłosierdzie,
  • za to, że nie szanujemy i nie kochamy Twojej Mamy, Maryi,
  • za to, że jesteśmy niewdzięczni i zbyt często narzekamy na wszystko, za to, że nie poświęcamy czasu na usłyszenie i zrozumienie Twojej woli,
  • za to, że przez brak głębi w naszych osobistych relacjach z Tobą Jezu, przez brak ufności i wiary oraz przez brak osobistej sprawiedliwości i świętości, ludzie nie są Tobą zainteresowani, nie znają Ciebie prawdziwego, odrzucają Ciebie i nie dostępują Łaski Twojego Zbawienia,
  • za to, że naszymi postawami i słowami odpychamy od Ciebie ludzi dobrej woli, szukających prawdy i Boga,
  • za to, że nie ma jedności między wierzącymi w Ciebie, jako Pana i Zbawiciela.

Przepraszamy Cię Jezu Chryste i błagamy o przebaczenie dla nas i całego świata! „Spojrzyj, wysłuchaj, Panie, mój Boże! Oświeć moje oczy, bym nie zasnął w śmierci, by mój wróg nie mówił: „Zwyciężyłem go”, niech się nie cieszą moi przeciwnicy, gdy się zachwieję, Ja zaś zaufałem Twemu miłosierdziu; Niech się cieszy me serce z Twojej pomocy, chcę śpiewać Panu, który obdarzył mnie dobrem.  (Ps 13,4-6)

Panie Jezu w Ogrójcu przeżywałeś bardzo ciężkie emocje: „smuciłeś się i odczuwałeś trwogę”. Nie skrywałeś tego i my również  nie musimy się skrywać z naszymi trudnymi stanami. A co najważniejsze, dałeś nam wskazówkę, co warto w takich momentach robić. Co Ty uczyniłeś Panie Jezu, gdy zacząłeś doświadczać takich ciężkich stanów? Poprosiłeś o obecność swoich uczniów. Nie zgrywałeś herosa, tylko z wielką uczciwością, prosto w oczy powiedziałeś: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!”. Warto wziąć z tego przykład. Nie okłamywać się, że jakoś sobie sami poradzimy. W momentach tragicznych potrzebujemy innych. Nie powiedziałeś do uczniów: dobrze, że jesteście. Wystarczy byście byli..”. Zamiast tego, dałeś im konkretne zadanie: „czuwajcie ze Mną!”. To innymi słowy: „twórzcie ze mną głęboką więź”. Chcę, byście byli ze mną bardzo blisko, poprzez modlitwę. Módlmy się za siebie nawzajem! Potrzebuję waszego, przyjacielskiego wsparcia. Przedstawiajcie mi swoje prośby i ufnie czekajcie. Czekanie i ufność są ze sobą niezwykle mocno powiązane. Im bardziej mi ufacie, tym łatwiej wam czekać z pozytywnym nastawieniem. Nie wstydźcie się przychodzić do Mnie z wieloma prośbami.

Nam także niesamowicie może pomóc modlitewna asystencja innych. Między nami a naszymi bliskimi, w momentach trudnych, może zawiązać się piękna więź wzajemnej, duchowej współpracy. Ogrójec uczy nas tego, że w cierpieniu każde „Zdrowaś Maryjo”, w ogóle każda modlitewna obecność jest na wagę złota. Nie rezygnujmy z niej. Otaczajmy innych modlitwą w ich cierpieniu, a gdy sami czegoś trudnego doświadczamy, niech to również staje się naszą modlitwą za świat!

Panie Jezu, Ty powiedziałeś do Alicji Lenczewskiej: „Każda chwila i każda okoliczność jest dobra, by modlić się wspólnie. Obecny czas wymaga łączenia się z braćmi w wierze i wspólnego trwania w modlitwie: zawierzania świata i siebie nawzajem Bogu w Trójcy Świętej, który jest jedynym oparciem i ocaleniem. Gdy spotykacie się i gdy jesteście razem, módlcie się i rozważajcie znaki, jakie niesie słowo Moje i sytuacje wydarzające się w waszym życiu i w świecie. Odczytujcie te znaki w świetle nauki płynącej z Ewangelii i z głębi waszego wnętrza oddanego Bogu w modlitwie. I trwajcie w ufności i pokoju! Amen”.

 

 

 

 

 

 

 

           

Panie Jezu miłości ukrzyżowana, nasze serca się radują i przepełnione są wielką wdzięcznością, ponieważ po raz kolejny dajesz nam łaskę trwania w Twojej obecności, adorowania Ciebie, przebywania z Tobą twarzą w twarz. Ojcze, ześlij nam Ducha Św. aby  on nam pomógł słuchać tego co masz nam dziś do powiedzenia, abyśmy mogli wielbić Ciebie tak jak uczy nas Jezus. Panie przemawiaj do naszych serc, jesteśmy spragnieni Twoich słów, Twej miłosnej mowy. Pozwól nam zobaczyć Twoja twarz, daj nam usłyszeć Twój głos, bo Twój głos jest miły, a Twoja twarz jest śliczna. Rozkochaj nas w sobie dzisiaj, Ty który jesteś źródłem czystej miłości. O Jezu, tak bardzo nas miłujący i ofiarujący się za nasze grzechy, pozwól nam spędzić w najściślejszym zjednoczeniu z Twym sercu, konającym w Ogrójcu w tę godzinę Świętą. O nasz Jezu, daj nam łaskę, udziel nam pomocy w tym cierpieniu i płakaniu z Tobą przynajmniej przez jedna godzinę w Ogrodzie Oliwnym. O nasz Boski Odkupicielu, Jezu zabierz nas z Tobą razem z Twoimi trzema apostołami: Piotrem, Jakubem i Janem, abyśmy byli obecni przy Twojej agonii w Ogrodzie Getsemanii. Chcemy czuwać przynajmniej jedna godzinę z Tobą. Chcemy poczuć przynajmniej jedno ukłucie Twojego konającego serca, jedno tchnienia Twojego niespokojnego oddechu. Chcemy utkwić nasz wzrok na Twoim Boskiem obliczu i kontemplować jak blednie i jak się niepokoi.

Maryjo, Niewiasto Eucharystii, Matko Różańcowa, bądź przy nas, pomóc nam być blisko sercem Jezusa i podobnie jak Ty słuchać Jego słów, zachowywać je w duszy i wypełniając je w życiu codziennym. Panie Jezu, chcemy ofiarować Ci naszą modlitwę, ażeby przez nią oddać cześć Twojemu Najświętszemu życiu, męce i śmierci. Ofiarujemy Ci tę modlitwę z miłości do Ciebie jako Pana i Boga naszego i z wdzięczności, że przez swoją męczeńską śmierć krzyżową, otworzyłeś nam bramy niebios.

Maryjo w miesiącu październiku czcimy Ciebie jako Matkę Różańcową we wszystkich Twoich objawieniach pokazujesz nam różaniec i prosisz o modlitwę różańcową. Ty wiesz Maryjo, że dzięki modlitwie, otrzymujemy światło do oglądania ziemskich spraw po Bożemu. Ta modlitwa rodzi zaufanie doi Boga, jest źródłem wewnętrznego pokoju. Nie tylko w tym miesiącu ale każdego dnia odmawiajmy tak wspaniałą modlitwę, jaką jest różaniec święty. W obecnych czasach  kościół potrzebuje modlitwy, gdyż ma on wielu przeciwników, wielu odstępuje od wiary, przechodząc do różnych sekt. Coraz bardziej można zaobserwować niepokojące zjawisko odchodzenia od modlitwy, praktyk religijnych, sakramentów świętych, które powinny być filarem życia wewnętrznego każdego katolika. Grzech panoszy się wszędzie a zagłuszone sumienia nie pozwalają im odróżnić dobra od zła.

Panie Jezu w pierwszy czwartek miesiąca chcemy podziękować Ci za wieczernikowy dar. Pragniemy rozważyć słowa, które od wieków rozbrzmiewają po całej ziemi. Twoi kapłani trzymając w ręku chleb wypowiadają je we wszystkich językach : ,, Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, które za Was będzie wydane”. Zostałeś Panie na ziemi, by zapraszać na ucztę, by karmić nas swoim ciałem. Tak niewielu z nas Panie dostrzega cud wieczernika. Tak niewielu otwiera serca, by usłyszeć Twoje wezwanie : ,, Bierzcie i jedzcie”. Wybacz Panie ciasnotę naszych serc, niezdolnych do objęcia cudu wieczernika. Oświeć nasze umysły Twoim  światłem byśmy dostrzegli wartość skarbu spoczywającego na Ołtarzu. Twoje słowa Panie wypowiedziane nad kielichem wina mówią o nowym i wiecznym przymierzu jakie zawarłeś z nami na Golgocie, a uobecniasz w każdej ofierze mszy świętej. Dziękujemy Ci za ten napój. Dziękujemy za miłość Twoją objawiona w sakramencie Ciała i Krwi.

Witamy Cię Jezu Eucharystyczny prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie! Wielbimy i wyznajemy Cię jako naszego Mistrza i Pana. Wierzymy, że każdą kroplę swojej drogocennej Krwi przelałeś po to, aby każdego z nas odkupić i uwolnić od szatana, grzechu i wszelkich zniewoleń. Panie nasz, który jesteś Słońcem świata, Słońcem, które zawsze wschodzi i nigdy nie zachodzi, Ty, który Twymi życiodajnymi promieniami stwarzasz, żywisz i rozweselasz wszystko na niebie i ziemi. Spraw, by Twoje światło wstało nad nami, którzy teraz podczas tej Godziny Świętej pragniemy czuwać wraz z Tobą, modlić się, wynagradzać i przepraszać za nasze grzechy i innych ludzi. Spraw Panie, by Twa jasność odsunęła od nas jak najdalej chmury błędów i ciemności grzechu, byśmy mogli przyjąć to jasne światło jako naszego wewnętrznego przewodnika, byśmy mogli dojść do końca podróży naszego życia, nie obrażając Ciebie. Witamy Cię Przenajświętsza Maryjo, Ty jesteś zawsze tam gdzie jest Twój umiłowany Syn. W Tobie i przez Ciebie Bóg do nas mówi. Maryjo, wybłagaj nam u Swego Syna, by zesłał moc Ducha Świętego na nas, abyśmy tu i teraz oraz w swoim życiu umieli pełnić Jego polecenie: Będziecie moimi świadkami aż po krańce Ziemi…

Panie Jezu, gdy patrzymy na Ciebie, ukrytego w Najświętszym Sakramencie, w sercu słyszymy Twoją słowa: „Wszystko z miłości do Ojca i do ciebie, człowieku, mój bracie. Lęk przenika Mnie do szpiku kości, przyprawia niemal o omdlenie, lecz się nie wycofam abyś ty mógł żyć jako wolny człowiek”. Czym jest zatem wolność, z którą wciąż mamy problem? To czystość serca wypełnionego Bogiem. Wolny człowiek, to człowiek nieobciążony czynami, których konsekwencją jest śmierć. Powołano nas do pełnienia dobrych czynów. Prawdziwą wolność daje tylko Bóg, ona jest łaską wysłużoną Twoim cierpieniem, nasz Odkupicielu. Po to Ojciec posłał, Ciebie, swego Syna, abyś nas wyzwolił, byśmy stali się ludźmi rzeczywiście wolnymi. Jezu, zapłaciłeś najwyższą cenę, wiedząc, że żadna cena nie jest jednak zbyt wielka za wolność dzieci Bożych. Oddałeś Panie swoje życie, abyśmy byli ludem świętym, przeznaczonym Bogu na własność. Przyjąłeś ten kielich ze względu na każdego z nas i tylu innych ludzi pogrążonych w mroku i cieniu śmierci. Dzisiaj gromadzimy się przed Tobą, Panie Jezu, aby modlitwą, miłością i obecnością wypełnić Twoją samotność przeżywaną na dzień przed męką. Dla Boga nie ma czasu, więc zawsze możemy być przy Tobie na każdym etapie Twego życia i męki. Chcemy dzisiaj rozważać Twoją ofiarę i nasz w niej udział. Panie, Twa ofiara nie ogranicza się do drogi krzyżowej i śmierci na Golgocie, ale rozciąga na całe Twoje życie. W Getsemani ta męka dochodzi do szczytu, bo koncentruje się w niej ofiara wszystkich lat od Twoich narodzin, aż do śmierci. Trzydzieści lat ciszy Nazaretu i trzy lata nauczania, cudów, uzdrowień i wskrzeszeń. To codzienne dawanie Siebie – ofiara modlitwy, umęczenia, gdy nie miałeś nawet czasu na posiłek i sen. Ofiara, która nie podobała się faryzeuszom i uczonym w piśmie. Panie Jezu, oblany krwawym potem, udręczony i pogodzony z wolą Boga Ojca, chcemy wejść z Tobą w sferę słabości i cierpienia, bólu, ofiary i krzyża. Chcemy po prostu być z Tobą, ponieważ Cię kochany, ponieważ, jesteś naszym Bogiem i Panem, bo umiłowałeś nas, cierpiałeś dla nas i za nas. Dlatego przywołujemy Twoje słowa wypowiedziane w Ogrodzie Oliwnym: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”. Pomimo lęku chcemy trwać, być przy Tobie i czuwać wraz z Tobą w Getsemani. Przyjmij, Jezu umęczony, naszą samotność, lęki i wewnętrzne zmagania.

Panie Jezu, Twoja Droga Krzyżowa jest wieczna – trwa do dziś i będzie trwać po wiek wieków. Nieustannie cierpisz za grzechy świata, nasz Panie, tak samo jak dwa tysiące lat temu w Jerozolimie: wyszydzany, opluwany, bity przez grzeszników, czyli przez nas. Każdy grzech ziemskiego Kościoła, czyli każdy nasz indywidualny grzech to cierń w Twojej bolesnej koronie, to smagnięcie biczem Twego Bożego Ciała, to plunięcie w Twoje Boskie Oblicze. I właśnie dlatego, że tak wielu ludzi zadaje ból Tobie, umiłowany Jezu, potrzeba dusz, które Cię pocieszą, które przez cierpienie i ubóstwo będą wynagradzać za grzeszników i niewdzięczników. Twoja Przenajświętsza Matka zapewnia, że ludzie są w stanie przerwać nakręcającą się spiralę grzechu. Potrzeba tylko ożywienia wiary, że los ludzkości spoczywa w rękach Boga.. Potrzeba tylko odwrócenia się od ohydnych praktyk grzechu, potrzeba tylko pokutnego oczyszczenia dusz. Modlitwa, pokuta i mężne ofiary mogą tylko złagodzić gniew Ojca – zaręcza Matka Boża w wielu objawieniach. A co jeśli grzechy świata okażą się zbyt ciężkie, a serca grzeszników zbyt zatwardziałe, aby doskonałe Boże Miłosierdzie mogło dłużej powstrzymywać nie mniej doskonałą Bożą Sprawiedliwość. Przygnieceni ciężarem wszystkich grzechów, jakie my ludzie, popełniliśmy przeciw Tobie padamy na kolana i w wielkim uniżeniu przepraszamy i błagamy o wybaczenie za wszystkie nieprawości. Szczególnie zaś przepraszamy za marginalizowanie czy wręcz ignorowanie kary Bożej, a nadużywanie Bożego Miłosierdzia i błędne jego interpretowanie. Przepraszamy za usuwanie w Europie kultu maryjnego, za traktowanie tradycyjnej pobożności maryjnej jako relikt czy zabobon. Przepraszamy za desakralizacje i profanacje świątyń katolickich w wielu krajach, gdzie w tych miejscach tworzy się restauracje, dyskoteki, kluby fitness, a nawet nocne kluby. Również i w naszej Ojczyźnie coraz częściej pojawiają się przypadki profanacji obiektów kultu religijnego, za co przepraszamy i prosimy o opamiętanie i nawrócenie sprawców tych czynów. Panie Jezu, jakże musisz cierpieć widząc ilu księży i osób konsekrowanych porzuca Twoją służbę, a niektórzy nawet stają się fanatycznymi apostatami niecofającymi się przed ciężkim bluźnierstwem. Przepraszamy za forsowanie procesu demokratyzacji w Kościele, zwłaszcza u naszych zachodnich sąsiadów, mającego na celu obalenie hierarchicznej struktury Kościoła i jej zakorzenienia w Prawie Bożym, ale i też dokonania głębokich i nieodwracalnych zmian na temat moralności seksualnej, kapłaństwa kobiet, czy stosunku do grzechu, zwłaszcza wołającego o pomstę do Nieba. Panie, wybacz wszystkie złe czyny, wszystkie zbrodnie, wojny i zbrojne konflikty, wszystkie przestępstwa, całą krzywdę, którą nawzajem sobie wyrządzamy, pogrążając nasz świat w chaosie. Wybacz, że tak bardzo zepsuliśmy to, co w Twym zamyśle miało być piękne. Wybacz, że zdeformowaliśmy obraz człowieczeństwa.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie Jezu, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. „O wszystkich tych wydarzeniach posłyszał również tetrarcha Herod, i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że zjawił się Eliasz; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. A Herod mówił: «Jana kazałem ściąć. Któż więc jest ten, o którym takie rzeczy słyszę?» I starał się Go zobaczyć.” (Łk. 9, 7-9) Różne były i nadal są reakcje na Ciebie, Panie Jezu. Jedni się cieszą i z radością Cię przyjmują. Innych natomiast niepokoisz jak tetrarchę Heroda. Nie spotkał się on osobiście z Tobą, nie wiedział więc, jak się wobec niego zachowasz. Dobrze pamiętał tylko surowe upomnienia Jana Chrzciciela, którego za namową Herodiady nakazał ściąć. Źródłem niepokoju Heroda było jego sumienie. Przypominało mu ono bowiem grzeszny związek z żoną swego brata, Herodiadą i zabójstwo niewinnego człowieka, Jana Chrzciciela. Herod nic nie mówił o tym, że potrzebuje przebaczenia swoich grzechów i zmiany życia. Żył więc w ciągłym niepokoju. Wszystko, co słyszał od ludzi na temat Twój, nasz Panie i Jana Chrzciciela, stale powiększało jego zaniepokojenie. Niestety wielu jest ludzi takich jak Herod, skoncentrowanych wyłącznie na sobie. Żyją w ustawicznym niepokoju, wywoływanym przez swoje grzeszne życie. Nie szukają jednak w Tobie, Jezu, pomocy i uwolnienia od grzechów. Nie rozumieją, albo nie chcą pojąć tego, że kto ceni Miłość, znajdzie w Bogu sprzymierzeńca. Wysiłek usunięcia Ciebie, Panie, z życia od razu skazany jest na niepowodzenie, bowiem można Cię zagłuszyć i zasłonić, ale nie usunąć. Ty zawsze jesteś i dajesz o sobie znać na różne sposoby, czy nam się to podoba, czy nie. Dzieje się tak nie z powodu Twojego Chryste narzucania się nam, ale dlatego, że nasze istnienie uzależnione jest od Twojej obecności. Dzisiejsza ewangelia streszcza pojawiający się dylemat w sercu każdego z nas: tylu ludzi dzisiaj deklaruje niewiarę i odrzuca Ciebie, Panie Jezu, tylu twierdzi, że wiara nie jest im potrzebna, bo są nowocześni, wyzwoleni, nie chcą mieć nic do czynienia z Kościołem, czy wręcz dokonują apostazji. A przecież każdy może Cię Panie Jezu poznać, każdy kto Cię tylko będzie chciał poznać, to nie jest żaden problem! Jak więc to wytłumaczyć? Odpowiedź na to pytanie znajdujemy właśnie w dzisiejszym słowie. To co tak naprawdę przerażało Heroda to to, że ludzie zmieniali swoje życie. On bał się tego, że kiedy spotka Ciebie Panie Jezu, to będzie musiał zmienić swoje złe postępowanie, do którego tak się przyzwyczaił: do władzy, majętności, manipulacji, przewrotności. I to go tak bardzo niepokoiło. To jest również wskazanie dla nas, byśmy nie bali się szukać Ciebie, Zbawicielu, w naszym życiu. Dowodów na to, że jesteś, że działasz cuda jest bardzo wiele, trzeba tylko chcieć je znaleźć, zobaczyć. Ale to co najważniejsze, pójście za Tobą Panie, spotkanie się z Tobą to przede wszystkim przemiana życia, przemiana myślenia, to nawrócenie swojego serca i postępowania. Zastanówmy się zatem, czy naprawdę przemieniamy swoje serca, czy naprawdę kiedy spotykamy Cię Jezu, czy nawracamy się każdego dnia, czy jesteśmy gotowi na zmianę naszego własnego patrzenia na Ciebie, czy jesteśmy gotowi, abyś Ty Panie kierował naszym życiem, a nie odwrotnie?

Panie Jezu, jakże jesteśmy szczęśliwi i pełni radości, że możemy przebywać w Twej obecności. Czujemy się zaszczyceni, że nas wybrałeś. Mogłeś zamieszkać gdziekolwiek – w bezkresie wszechświata lub poza nim – ale Ty wybrałeś na swój dom nasze serca, do czasu, gdy my zamieszkamy w Twoim domu. Twoja obietnica jest dla nas nazbyt cudowna. Potrafimy na nią odpowiedzieć tylko nieustannie wielbiąc Twoje Imię. Gdy postrzegamy Twą potęgę i widzimy wspaniałe plany, jakie snujesz przed nami, nie możemy milczeć – musimy przemówić. Szukamy słów wdzięczności za poświęcony nam czas. Przyjmij nasze modlitwy. Pozwól nam wyśpiewać pieśń uwielbienia wraz z chórem tych, którzy należą do Twojej rodziny – ze wszystkimi, którzy otworzyli przed Tobą swoje serce. Mieszkanie w Twej obecności zachwyca nas, Boże. Dziękujemy, że stało się to możliwe przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela. Zakończeniem dzisiejszych rozważań GS niech będą słowa brata Rogera Schutza założyciela ekumenicznej wspólnoty z Teze: „Ty, Chryste Zmartwychwstały, rozpalasz w naszych ciemnościach ogień, który nigdy nie gaśnie. Dla każdego z nas bez wyjątku jesteś obecny nawet wtedy, gdy zniechęcenie i zwątpienie wydają się zalewać wszystko. Aby rozpalić płomień w naszych sercach, posługujesz się naszymi przykrymi doświadczeniami, a także naszymi własnymi cierniami. Przez Ciebie nasze serca twarde jak kamień mogą być w mrokach tak rozżarzone, że staną się światłem dla ludzkości pogrążonej w mrokach. Nam, Twoim ubogim, powierzyłeś misterium nadziei. Chcesz, żebyśmy byli zaczynem pojednania. A jednak wiesz, że jesteśmy słabi i idziemy przez życie po omacku. Lecz Ty patrzysz w serce, a nawet jeśli serce nasze nas oskarża, to Ty jesteś o wiele większy niż nasze serce. O tak, pośrodku naszych ciemności rozpal płomień, który nigdy nie zgaśnie”. Amen

Witamy Ciebie Panie Jezu Chryste wejrzyj miłościwym okiem na nas korzących się u stóp Twego ołtarza. Daj nam łaskę silnej wiary w cudowną obecność Twoją   na tym  ołtarzu, byśmy zrozumieli, że jesteś naszym najlepszym Przyjacielem  i Ojcem. Nakłoń ucha Twego na głos modlitwy naszej. Najukochańszy Zbawicielu Nasz, oto my jesteśmy przed Tobą, naszym Królem  i najlepszym Przyjacielem. Przychodzimy oddać Ci cześć najgłębszą i podziękować za wszystkie nieocenione dobrodziejstwa Twoje. Ofiarujemy Ci tę chwilę modlitw, kłaniamy się Tobie. Wierzymy całą duszą, że Ty, o Jezu przebywasz na  tym ołtarzu żywy, chodź ukryty. Wierzymy, że z miłością spoglądasz na nas chociaż my nie widzimy Ciebie ani uszy nasze nie słyszą Twego głosu. Wierzymy, że przybywasz tutaj. Rozgość się Panie w naszych sercach. W Twojej obecności Panie chcemy się zanurzyć i trwać być z Tobą.

Boski Mistrzu! Chcemy przeżyć z Tobą tę godzinę świętą u Twych stóp, przy Twoim Sercu. Wiemy, że jesteś Miłością nieskończoną, że od Ciebie wszystko w życiu zależy. Cały wszechświat jest Ci poddany. Wszystkim rządzisz kierujesz. Możesz wszystko zmienić w jednej chwili, jeśli będzie to zgodne z Twoją wolą i z pożytkiem dla naszej duszy. Miłuję Cię Mój Boże, gdyż mimo, że jestem słaby i ciągle upadam to jednak mam dobrą i szczerą wolę by być przy Tobie. Matko Najświętsza naucz mnie doskonałej miłości do Boga, bo najlepiej Go kochasz. Chcę Go ukochać Twoim Niepokalanym Sercem. Naucz mnie również kochać bliźniego taką miłością.

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza (9, 9-13) „Jezus, wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» A on wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników        i zasiadło wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: «Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?» On, usłyszawszy to, rzekł: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».”

Panie naucz nas rozmowy z Tobą. Niech ona będzie planowaniem naszego życia, niech w niej zapadają wszystkie nasze decyzje. Nich z Tobą zaczynamy każdy dzień  i z Tobą go kończymy. Wierząc mamy nadzieję, kochając adorujemy Cię w prostej postawie obecności,  ciszy oczekiwaniu, co chce być również wyrazem odpowiedzi na słowa „Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną „. Dzięki Tobie nasza zdolność do wyciszenia  i adoracji przemieni nas w zdolność do wyciszenia służenia. Dałeś nam Matkę, aby nauczyła nas kontemplować i adorować w sercu. Ona przyjmując słowo i wprowadzając je w czyn, jawi się jako Matka Najbardziej doskonała.

Wysławiamy Cię Ojcze, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi  a okazałeś je prostaczkom (MT 12,25). Uczyniłeś nas dla siebie Boże, nasze serce nie znajdzie pokoju dopóki nie spocznie w Tobie. Późno Cię pokochałam Panie, piękności tak dawna a tak nowa , późno Cię pokochałam. A oto Ty byłeś wewnątrz,  a ja byłam na zewnątrz tam Cię szukałam i lgnęłam w mojej brzydocie ku pięknym rzeczom. Byłeś ze mną a ja byłam z Tobą z dala od Ciebie trzymały mnie rzeczy, które nie istniałyby, gdyby nie były w Tobie .Zawołałeś, wezwałeś przerwałeś moją głuchotę. Zabłysnąłeś, zajaśniałeś i usunąłeś moją ślepotę skosztowałam i oto łaknę i pragnę oto jestem twoja i wszystko co moje, Twoim jest o Jezu mój najmilszy.

„Jeśli kto chce pójść za mną niech się zaprze samego siebie niech weźmie krzyż swój i niech mnie naśladuje” (Mt 16-24). Zabierz Panie i przyjmij całą moją wolę, pamięć, mój rozum i wszystko      co mam. Ty mi to Panie dałeś wszystko jest Twoje. Rozporządzaj tym według Twojej woli. Daj mi tylko miłość, łaskę a to mi wystarczy. (św Ignacy Loyola)

Moim gorącym pragnieniem jest, aby poszukujący pomocy dla siebie lub kogoś bliskiego odnaleźli nadzieję. Nadzieję na to, że nigdy nie jest za późno na ratunek, jeśli zwrócimy się z ufnością do Ciebie Boże. Może jesteśmy zbyt zniechęceni ciągłymi upadkami, być może ogrom własnej winy    i potępienia nie widzimy ratunku upadamy i  mówimy „Panie ratuj mnie” w każdym człowieku jest pragnienie miłości, nie ważne jak nisko upadamy. Tą miłość można odkryć w Bogu, który dał jedynego Syna, aby nas odkupił i uświęcił. O najsłodszy Jezu, zniszcz we mnie wszystko co jest złem niech to wszystko obumrze. Zniszcz we mnie wszystko co jest występne i samowolne. Wyniszcz wszystko co Ci się nie podoba we mnie usuń wszystko co jest moje własne, daj mi prawdziwą pokorę prawdziwą cierpliwość i prawdziwą miłość. Miłość nie jest przywiązaniem, ponieważ miłość jest wolnością a przywiązanie to niewola. Bóg jest wolnością. Miłość nie jest ludzkim uczuciem jest Boską Siłą Stworzenia i Niebiańską Mocą Zmartwychwstania. Boże Jesteś Prawdą, Jesteś Życiem, Jesteś Stwórcą, Dawcą Życia. Miłość nie pyta o cenę czy zapłatę za to, że się oddaje. Miłość we wszystkim pokłada nadzieję chrześcijańską nadzieję.

Modlitwa którą odmawiał św ojciec Pio. Pozostań ze mną, Panie!   Twoja obecność jest dla mnie konieczna, abym o Tobie nie zapominał. Ty wiesz, jak łatwo Cię opuszczam. Pozostań ze mną, Panie, bo jestem słaby i potrzebuję Twojej mocy, abym tak często nie upadał. Pozostań ze mną, bo jesteś moim życiem, a bez Ciebie popadam w zniechęcenie .Pozostań ze mną, Panie! Ty jesteś moim światłem, a bez Ciebie pogrążam się w ciemności. Pozostań ze mną, aby mi wskazywać Twoją wolę. Pozostań ze mną, abym mógł słyszeć Twój głos i iść za Tobą. Pozostań ze mną, Panie! Bardzo pragnę Ciebie miłować i zawsze być z Tobą. Pozostań ze mną, jeżeli chcesz, abym Ci dochował wierności. Pozostań ze mną, bo moja dusza, choć biedna, pragnie być dla Ciebie miejscem pociechy i gniazdem miłości. Pozostań ze mną, Panie! Ciemność zapada i dzień się już kończy… to znaczy, że życie mija, a zbliża się śmierć, sąd, wieczność. Muszę odzyskać siły, by w drodze nie ustać, dlatego potrzebuję Ciebie. Ciemność zapada i śmierć się zbliża. Lękam się mroków, pokus, oschłości, krzyży, cierpień, dlatego pośród nocy i wygnania bardzo potrzeba mi Ciebie, Panie Jezu. Pozostań ze mną, Panie! Pośród nocy tego życia, wśród zagrożeń potrzebuję Ciebie. Spraw, abym tak, jak Twoi uczniowie, poznał Ciebie przy łamaniu chleba. Spraw, aby Komunia Święta była dla mnie światłem rozpraszającym ciemności, wspierającą mnie siłą i jedyną radością mego serca. Pozostań ze mną, Panie! W godzinie śmierci chcę być z Tobą zjednoczony przez Komunię Świętą albo chociaż przez łaskę i miłość. Pozostań ze mną, Panie! Nie proszę Cię o Boskie pociechy, bo na nie nie zasługuję, ale o dar Twojej obecności. O tak! Bardzo Cię o to proszę! Pozostań ze mną, bo tylko Ciebie szukam, Twojej miłości, Twojej łaski, Twojej woli, Twego Serca, Twego Ducha, bo Ciebie miłuję i nie pragnę innej nagrody niż większego miłowania Ciebie na ziemi miłością mocną, szczerą,  z całego serca, aby potem przez całą wieczność miłować Ciebie doskonale. Amen.

Wszechmogący i Miłosierny Boże, nasz Ojcze z Twojej woli Jezus Chrystus poniósł mękę za zbawienie całego świata, spraw abyśmy stali się żywą ofiarą dla Ciebie napełnij nas Twoją miłością przez naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen

Panie Jezu witamy cię najłaskawszy i najdroższy nasz zbawicielu. Przyszliśmy do Ciebie z wielką tęsknotą i miłością, aby być razem z Tobą wiedząc że nas wzywasz i kochasz, takimi jacy jesteśmy. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, którą podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie” Czuwajcie i módlcie się. Chcemy Cię uczcić, wyznać swoją wiarę i miłość do Ciebie obecnego w Najświętszym Sakramencie obiecałeś pozostać wśród nas, aż do końca wieków. Pragniemy dziękować Ci za to, przeprosić za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij  i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego, abyśmy Cię chwalili nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.

Nasza modlitwa ma być dialogiem- rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie.” Bracia: Nikomu nie bądźcie dłużni poza wzajemną miłością. Kto miłuje drugiego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania „Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj i wszystkie inne- streszczają się w tym nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest najdoskonalszym wypełnieniem Prawa.”

Ten krótki tekst Św. Pawła można streścić słynnym Augustiańskim powiedzeniem” kochaj i rób co chcesz”. Miłość to najdoskonalsze wypełnienie przykazań i całego prawa Starego Testamentu. Św. Paweł w tym fragmencie koncentruje się na miłości bliźniego, ale tę samą zasadę można odnieść do miłości Boga. Warto przypomnieć w tym kontekście rozmowę pewnego uczonego w Prawie, prowokacyjnie pytającego Jezusa, które przykazanie jest  najważniejsze .Odpowiedź Pana Jezusa wskazywała, że całe Prawo i prorocy opierają się na przykazaniu miłości Boga i bliźniego i siebie samego. Miłość jest sednem.

Takim wzorem miłości Boga i bliźniego jest wyniesiona na ołtarze  błogosławiona rodzina Ulmów, która zdecydowała się ratować żydowską rodzinę, pomimo, że groziła im śmierć. Zginęli z miłości do Boga i bliźniego. Błogosławiona rodzina dla wielu z nas jest bliska, ponieważ znała prawdziwe życie, jego trudy, radości, ból i szczęście. Wiedzieli czym jest ciężka praca, wychowanie dzieci, przyjmowanie kolejnych pociech, budowanie relacji w sakramentalnym małżeństwie. Łączyła ich więź najdoskonalszego naśladowania Pana Jezusa- czyli więź męczeństwa. Nowi błogosławieni uczą nas przede wszystkim przyjmowania Słowa Bożego i codziennego pełnienia woli Bożej. Jako rodzina słuchali Słowa Bożego i codziennego pełnienia woli Bożej. Jako rodzina słuchali Słowa Bożego w niedzielnej liturgii, następnie kontynuowali jego medytację w domu, co widać w czytanej i podkreślonej przez nich w Biblii znaczącego słowa „tak” odręcznie napisane przy przypowieści o miłosiernym Samarytanie, a także podkreślenia zdania ,w którym Jezus wzywa do miłowania własnych nieprzyjaciół. W ich świadectwie i męczeństwie odkrywamy na nowo wielkość rodziny, miejsca życia, miłości i płodności.

W czasach gdy trwa walka o małżeństwo i rodzinę, które chce zastąpić się różnymi „tworami”, potrzeba aby były silne Panem Bogiem, aby rodzice potrafili przekazać swoim dzieciom wiarę, moralność budowaną na chrześcijańskich wartościach mimo tego, co proponuje świat. Wzorem jak być wiernymi Ewangelii, współcześni małżonkowie mogą czerpać od Błogosławionych Wiktorii i Józefa Ulmów.

Błogosławieni Józefie i Wiktorio Ulmowie  uczcie nas jak wychowywać dzieci  w wierze miłości do Pana Boga i ludzi. Błogosławione dzieci Stanisławo, Barbaro, Władysławie, Franciszku, Antoni, Mario oraz  najmłodsze dziecko,  które przychodziło na świat  w chwilach męczeńskiej śmierci, orędujcie za  naszymi dziećmi i młodzieżą, bądźcie przykładem tego, jak wzrastać w wierze przodków , będąc posłusznymi  mądrym, pobożnym rodzicom.

Dzisiaj przeżywamy Święto Podwyższenia Krzyża  Chcemy uczcić Twój  Święty  Krzyż  Panie i podziękować  Ci za Twoją ofiarę , którą  złożyłeś na drzewie  Krzyża, abyśmy  my mogli żyć. Poddałeś się woli Ojca, trwałeś  wiernie  aż do śmierci, realizując  przykazani miłości. Twoja śmierć nie miała ostatniego zdania ona  należała do życia.

Twój sługa Błogosławiony Prymas Stefan Wyszyński  mówił: „Na drogach ludzkich sumień Bóg postawił wielki  drogowskaz, który życiu ludzkiemu nadaje kierunek i ostateczny sens. Jest  nim  krzyż  Pana  naszego Jezusa Chrystusa. Na polskiej ziemi  krzyż  ma długą , ponadtysiącletnią historię. W okresach najcięższych  prób   dziejowych naród szukał  i znajdował siłę do przetrwania i  powstania  z dziejowych  klęsk   właśnie w nim- Chrystusowym Krzyżu! I nigdy się nie zawiódł. Był  mocny  mocą  i mądrością krzyża! Jakie znaczenie ma dla mnie krzyż? Jaką odpowiedź damy  dzisiaj Chrystusowi, jaką odpowiedź dam ja?

Panie czemu  boimy się podjąć krzyż, który jest drogą do Twojego Królestwa. W Twoim krzyżu jest nasze zbawienie, w krzyżu obrona, w krzyżu struga szczęścia nadprzyrodzonego, w krzyżu siła mądrości w krzyżu radość duchowa, w krzyżu istota dobra, w krzyżu świętość doskonała. Zbawienie duszy, nadzieja życia wiecznego w krzyżu, tylko w krzyżu. Tak oto Panie wszystko mieści się w krzyżu i wszystko zawiera w śmierci i nie ma innej drogi tylko droga krzyża i codziennego umierania. Ty Panie Jezu wskazujesz pewną drogę, drogę krzyża świętego. Umiłowany Panie póki żyłeś nie miałeś ani jednej godziny bez bólu, cierpiałeś i tak wszedłeś do swojej chwały. Dlaczego ja szukam innej drogi, nie tej królewskiej, jaką jest droga krzyża świętego? Kto dobrowolnie podda się swemu krzyżowi, cały ten ciężar przemienia się w ufność Bożej miłości. Nie ludzka to rzecz dźwigać krzyż, kochać krzyż, poskramiać ciało i panować nad nim, unikać zaszczytów pogodnie znosić zniewagi, pomijać siebie i pragnąć być pomijanym, mężnie znosić trudności i straty i nic nie pragnąć z dobrodziejstw świata. Gdybym liczył tylko na siebie, jakże mógłbym coś takiego osiągnąć? Lecz kiedy zaufamy Tobie Panie Ty ześlesz mi taką siłę, że świat  i ciało podda się naszej władzy. Nawet największego wroga swego diabła, nie ulękniemy się, bo naszą zbroją będzie wiara i krzyż standardem.

Panie Jezu Chryste swoich uczniów i wszystkich idących za Tobą zachęcałeś do uniesienia krzyża. Nauczałeś „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie i mnie naśladuje”. Dajesz nam do zrozumienia, że tylko przez wielkie cierpienie można wejść do królestwa niebieskiego.