29 sierpnia 2024 r.
Witaj Miłości! Bądź Uwielbiony Jezu ukryty w tym Przenajświętszym Sakramencie. Witaj Żywa Hostio, która spoglądasz na nas z czułością, z troską , na nas takich maluczkich i zagubionych. Ty, który zatapiasz nas w swoim Miłosierdziu – przyjmij nas, przyjmij nasze uwielbienie. Przyjmij je mimo naszej nędzy, mimo naszej ułomności a może właśnie dlaczego, że jesteśmy słabi i ułomni pragniemy skryć się w Twoich ramionach, pragniemy przytulić się do Twego Najświętszego Serca, które zostało przebite ostrzem naszych grzechów. I właśnie dlatego Panie Jezu przyszliśmy dzisiaj w ten gorący czwartkowy wieczór, by Cię przepraszać za te wszystkie ostrza i groty grzechów, które nieustannie ranią Twe kochające serce. Przyszliśmy Jezu, aby Ci wynagradzać opuszczenie Ciebie przez apostołów czyli przez nas, bo każdego z nas powołałeś do apostołowania czyli głoszenia Twojego Słowa; Słowa – które daje życie, i to życie w obfitości, bo Ty sam, osobiście „Stół dla mnie zastawiasz wobec mych przeciwników; namaszczasz mi głowę olejkiem; mój kielich jest przeobfity.” (Ps 23.5) Kielich każdego z nas, bo każdego z nas kochasz w sposób jedyny, niepowtarzalny, bo imię każdego z nas wyryłeś na swojej dłoni. Jezu, każdy z nas ma takie wspomnienie, gdy zranił się w rękę – w dłoń czy też palec. Pewnie uśmiechałeś się, gdy widziałeś nasze miny mówiące jak bardzo boli, albo płynące po policzku łzy bólu. Zranienie, skaleczenie – a ból, łzy i użalanie się jak to jest nam ciężko i źle. I jak to się a w zestawieniu z wyryciem na dłoni całego naszego imienia ?? Jak niewyobrażalnie potężna jest Twoja miłość do każdego z nas! W jaki sposób możemy Ci pokazać naszą wdzięczności za Ten bezcenny dar Twojej bezinteresownej Miłości?!
Panie Jezu, przychodzi do głowy tylko jednej sposób: oddać Ci naszą nędzę i naszą wolę, bo wszystko inne i tak należy na Ciebie. Boże Ojcze Tobie możemy oddać to co mamy najcenniejsze. Tobie pragniemy oddać, na wzór Matki Przenajświętszej, to co dla nas stanowi najwyższą wartość, Tobie Najukochańszy Tatusiu, pragniemy oddać to, co stanowi o nas – Jezusa Chrystusa. A jeżeli Abba nasze serca są puste, jeśli wypełnia je mgła rozpaczy, bólu czy też inne ziemskie emocje – to przyjmij Je Boże, zabierz to wszystko z naszych serc a wypełnij te uwolnienia miejsca Jezusem Chrystusem, abyśmy mogli powiedzieć, aby każdy z nas mógł powiedzieć z wdzięcznością i miłością: Już nie ja żyję a żyje we mnie Chrystus (G2,20)
Panie Jezu, znowu stajemy przed Tobą w ten czwartkowy wieczór. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków. Pragniemy podziękować Ci za to i przeprosić Cię za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.
Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Ewangelia wg. świętego Marka (6,17-29): „Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie”.
„A król się bardzo zasmucił przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników” Panie Jezu, Ty wiesz, że w tym momencie, każdy z nas – bez wyjątku powinien paść na kolana i błagać o Twoje Miłosierdzie – bo każdy z nas był i ,pewnie jeszcze nie raz, będzie Herodem. I pewnie Herod to często przy nas drobny rzezimieszek, bo on kazał ściąć głowę prorokowi, sam nie tknął topora – a my Jezu – własnym rękoma, własnym postępowaniem, własnymi czynami z własnej i nieprzymuszonej woli przebijamy Twoje serce, zadając Tobie, nieśmiertelnemu Bogu, śmiertelny cios prosto w serce. I to dlaczego ? Bo co inni o nas sobie pomyślą, bo jak nas osądzą? Co o nas powiedzą? A co z Twoją opinią Jezu? A co z Twoim osądem o nas? A co z Twoją miłością?
Przepraszamy Cię Jezu za nasze, osobiste osądy innych ludzi. Przepraszamy Cię Jezu, za to, że z taką łatwością nam to przychodzi. Przepraszamy Cię za to, że zamiast najpierw zapytać się Ciebie Chryste o zdanie, że zamiast Tobie oddawać tą naszą powierzchowną opinię, to od razu, z pewnością eksperta wypowiadamy nasz osąd, który z pewnością jest fałszywy. Bo choćby Herod – czy ktokolwiek z nas odważyłby się powiedzieć, że jest dobry? Nie, od razu powiemy jest zły, że morderca, że zabił proroka. Łatwo jest nam go osądzać i to z perspektywy późniejszych wydarzeń. A przecież on dotrzymał danego słowa, i zrobił to, co było w ramach ówczesnego prawa. Herod nie znał Ciebie, nie wiedział o Tobie tyle co my dzisiaj.
Przepraszamy Cię. Jezu, że tyle razy nie dotrzymujemy danego słowa. No, pewnie teraz kilka osób spojrzy na mnie z ukosa, myśląc, że to przecież nie prawda, że zawsze dotrzymuję słowa. Ale czy na pewno ? A co z obietnicą daną Tobie Jezu? Co z obietnicą dawaną Tobie w szczerości serca w sakramencie pokuty ! – Jezu, nie będę już grzeszyć! Jezu ja już nie chcę cię zasmucać ! Jezu chęć być Ci wierny! – I co? Jak długo wytrzymujemy ? Czy zatem na pewno dotrzymujemy danego słowa? Przepraszamy Cię Jezu, za to, że mamy wzgląd na ludzi, który wcale nie jest twórczy, a wręcz przeciwnie – często może zwodzić nas na manowce – jak Heroda. Przepraszamy Cię Jezu, że tak bardzo przejmujemy się ty co inni powiedzą czy też tylko pomyślą o nas.
Przepraszamy Cię Jezu, że taki mały wzgląd mamy na Twoją opinię o nas, że tak małą przejmujemy się właśnie Twoją opinią, która jest najważniejsza, która prowadzi nas do Taty, która prowadzi nas do Zbawienia, która prowadzi nas do obficie zastawionego stołu. Przepraszamy Cię, Jezu, że pomimo tego, iż obdarzasz nas niezliczonymi łaskami i darami, tak rzadko w ciągu dnia pytamy się Ciebie o zdanie, że tak rzadko pytamy się Ciebie co Ty myślisz, co Ty sadzisz. Wybacz nam Jezu …..
Święty Janie Chrzcicielu, patronie dzisiejszego dnia, Ty oddałeś życie za Prawdę. Byleś bezwzględny na wszystkich tych, którzy sprzeniewierzali się przykazaniom Bożym. Nie stałeś obojętnie z boku, mówiąc, że to nie Twoja sprawa. Święty Janie Chrzcicielu prosimy Cię o Twoje wstawiennictwo do Jezusa Chrystusa, aby dał nam odwagę otwartego głoszenia Prawd Bożych, aby dał nam odwagę do napominania z miłością ludzi stających na naszej drodze o ich złym postępowaniu.
Przepraszamy Cię Jezu, że tak często brakuje nam zwykłej cywilnej odwagi, aby zwrócić komuś uwagę, że źle postępuje, że trwa w grzechu. Przepraszamy Cię Jezu, że przyzwalamy naszym najbliższym, a zwłaszcza naszym dzieciom, trwać w grzechu współżycia poza sakramentem małżeństwa. Przepraszamy Cię Jezu, że tak często usprawiedliwiamy nasze przyzwolenie na to mówiąc, że świat się zmienił – tak to prawda, świat się zmienił, ale Twoje przykazania – nie.
Przepraszamy Cię Jezu, za nasz strach, że jak powiemy, że to jest grzech, że tak nie można, to ,że się od nas odwrócą, że już nas nie będą kochać, że nie będą chcieć do nas przychodzić. A gdzie nasze zaufanie Tobie? A gdzie nasza wiara w Ciebie? Przepraszamy Cię Jezu za brak naszej ufności, za brak naszej wiary. Przepraszamy Cię Jezu, za brak naszej codziennej rozmowy z Tobą. Bo gdybyśmy faktycznie zapraszali Cię do rozmowy i Tobie z ufnością powierzali nasze rozterki, to czy Ty byś się tym nie zajął? Przecież o tym marzysz, Jezu ! Ty pragniesz rozwiązać nasze zmartwienia i kłopoty! Tylko my, pyszni i twardego karku, trzymamy się kurczowo tych problemów, myśląc, że sami sobie damy radę; ufając sobie, że znajdziemy rozwiązanie, a Pan Jezus to niech sobie nam odpoczywa na niebiosach, po trudach Golgoty. Jezu, jak bardzo musi Ci być smutno gdy patrzysz jak szamoczemy się w tych sidłach, które często sami na siebie zakładamy.
Panie Jezu, przepraszamy Cię, że nie wołamy jak Bartymeusz – „Jezu, Synu Dawida – ulituj się nade mną!” (Mk,10,48) Panie Jezu, przepraszamy Cię, że nie wołamy każdego dnia – Jezu, Synu Dawida – ulituj się nad naszymi dziećmi! Wybacz nam Jezu……
Panie Jezu, ta godzina ja zwykle tak szybko minęła. Za szybko. Tyle nieprzebaczenia, tak wiele miejsc bez miłości, tak wiele pychy i egocentryzmu w sercach naszych, naszych najbliższych i ludzi na całym świecie. Cóż jeszcze możemy Ci ofiarować? Przyjmij Jezu, w akcie ekspiacji za świętokradztwa i profanacje płynącą z głębi naszych serc – suplikację. AMEN