25 stycznia 2024 r.
Witaj umiłowany Jezu, Królu Wszechświata, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie! Nasze serca są pełne radości i wdzięczności za to, że obdarzyłeś nas łaską i zaprosiłeś dzisiaj do Siebie. Uwielbiamy Cię z głębi naszej nicości i dziękujemy Ci za wszystkie łaski, którymi nas nieustannie obdarzasz, a jedyne czego teraz potrzebujemy, to Twojej, Panie, miłości i uzdolnienia nas do modlitwy wynagradzającej Twojemu Najświętszemu Sercu za wszelkie grzechy i zniewagi świata, naszego narodu, miasta, naszych rodzin i nasze własne nieprawości. Przyjmij Panie Jezu, w zjednoczeniu z Twoim Boskim cierpieniem, każde uderzenie naszych serc, każdy nasz oddech, każde zranienie od momentu naszego poczęcia do chwili obecnej na przebłaganie za wszelkie zło wyrządzone Tobie, nasz Panie. Najdroższy Jezu, Ty powiedziałeś do św. Małgorzaty Marii Alacoque, że pragniesz, abyśmy w tej jednej godzinie o nic Cię nie prosili, a jedynie wynagradzali wszelkie zniewagi wyrządzone Tobie i złagodzili w pewien sposób gorycz, którą odczuwałeś z powodu opuszczenia przez Apostołów, tak, iż musiałeś czynić im wyrzuty, że nie mogli czuwać z Tobą jednej godziny. Panie Jezu Chryste, jak każdego czwartkowego wieczoru, tak i dziś odpowiadamy na Twój apel, pogrążeni w pokornej modlitwie pragniemy uczcić Twoje bolesne konanie w Getsemani i jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków, za co pragniemy Ci z całego serca podziękować i jednocześnie przeprosić za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia. Maryjo, Matko Miłosierdzia, obejmij nas uczuciem Twego niepokalanego serca i bądź przy nas podczas tej Godziny Świętej. Wskazuj nam drogę do Ogrodu Oliwnego, gdzie będziemy mogli trwać u boku Twego cierpiącego Syna, pocieszając Go i wynagradzając, za tych którzy nie rozumieją lub nie ufają Jego nieskończonej boskości. Niech czas tej modlitwy będzie ku chwale Twego Syna, a naszego Boskiego Odkupiciela, tak, aby wszystkie nasze myśli, pragnienia i czyny skierowane były ku Jego służbie i miłości…
Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie Jezu, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Z Ewangelii wg św. Marka (Mk 16, 15-18) Jezus ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie». Dziś w święto nawrócenia św. Pawła Apostoła patrząc na jego historię widzimy, Panie Jezu, że powołujesz kogo chcesz, jak chcesz i w dowolnym momencie życia. O jakże często nas zaskakujesz swoim wyborem, swoją decyzją, swoim sposobem dotarcia do człowieka. Stąd wniosek, że powołujesz każdego z nas, choć na inny sposób, choć w innym miejscu, ale powołujesz nas, Panie Jezu, wszystkich do tego samego, czyli do głoszenia Ewangelii. Nie tylko słowem, zachętą czy pouczeniem, ale przede wszystkim czynem i życiem, bo jak mówi stare powiedzenie „ słowa pouczają, ale przykłady pociągają”. Wszyscy jesteśmy powołani, a naszym wspólnym celem, bez względu na to gdzie żyjemy, jaką funkcję w życiu pełnimy, jest to, aby głosić Ewangelię całemu światu. Nie możemy przecież pozostać obojętnymi wobec sytuacji, w której inni ludzie są daleko od Ciebie, nasz Zbawicielu, a tym samym skazują się na wieczne potępienie? W imię miłości ukazujmy im, że pragniesz Panie naszego zbawienia i bezwarunkowo kochasz każdego z nas. Dziś nie musimy wędrować aż na krańce świata, ale niekiedy wystarczy głosić słowa Dobrej Nowiny w pracy, sąsiadowi, znajomym czy może nawet swojemu domownikowi. Bo przecież tak wielu ludzi dziś się pogubiło w sprawach moralnych, w sprawach duchowych, albo dało się zmanipulować ulegając fałszywym nauczycielom wiary głoszącym herezje. Tak wielu odsunęło Ewangelię na margines swojego życia twierdząc, że będą bardziej szczęśliwi bez Boga… Albo twierdząc, że twoja obecność, Panie Jezu, jest zbyt kontrowersyjna i niepotrzebna człowiekowi. „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”. Tę prawdę jasno stawiasz przed nami, Panie Jezu i wzywasz wszystkich do wiary. Bo wiara daje szczęście i zbawienie, a odrzucenie wiary, odrzucenia Boga powoduje, że człowiek sam siebie skazuje na nieszczęście, potępienie i wieczną nicość. Wybór należy do nas. Tak długo jak żyjemy mamy czas na podejmowanie decyzji. Być dla siebie kimś kto będzie żył wartościami, ale również być dla drugiego człowieka światłem nadziei, tym kto będzie nieustannie przypominał te proste słowa „Jest Bóg i czeka na ciebie, czeka na mnie, na ciebie i na każdego człowieka”. Skorzystajmy więc patrząc na życie św. Pawła, że nie ma ludzi przegranych, nie ma ludzi, dla których nie ma nadziei. Wszyscy możemy się zbawić i powinniśmy się zbawić i dla siebie wzajemnie być ewangelizatorami dobrej nadziei, Bożego Słowa i Bożej Obecności.
Panie Jezu, nie jest łatwo być głosicielami Dobrej Nowiny. Aby nieść Twoje słowo innym osobom, konieczne jest przede wszystkim, aby doświadczyć najpierw Ciebie samemu, ponieważ nikt nie jest w stanie dać innym tego, czego sam nie posiada, podobnie jak nikt nie jest w stanie kochać tego, kogo sam nie zna. Umiejętność bycia autentycznym ewangelizatorem nie bierze się znikąd, tak od razu, lecz rodzi się stopniowo na przestrzeni czasu. Dokonuje się to dzięki stałemu, codziennemu praktykowaniu postawy otwartości na Twoje Panie nauczanie, tak jak to miało miejsce w przypadku pierwszych uczniów. Zdolność bycia autentycznym ewangelizatorem dojrzewa w nas niczym owoc dzięki pozostawaniu przez nas w bardzo bliskiej relacji z Tobą, nasz Mistrzu. Panie Jezu, oferując nam swoją przyjaźń, masz również wobec nas oczekiwania. Pragniesz miłości i zachowywania swojej nauki poprzez przestrzegania wszystkich wskazań i rad, które nam dajesz na kartach Ewangelii i głosem Kościoła. Pozostajesz blisko nas w Eucharystii, w Bożym Słowie, sakramentach św. i w modlitwie, dzięki czemu umacniasz naszą wieź z Tobą i pozwalasz czerpać z niej radość, pokój i siłę do codziennych zmagań. Musimy pamiętać również o spójnej i konsekwentnej postawie w życiu opierającej się na pokorze i uznaniu, że my jako Twoje dzieci nieustannie Ciebie, Panie Boże, potrzebujemy, a bez Twojej łaski nic nie zdziałamy. Ojciec Pio mawiał „Czyń dobro, gdziekolwiek jesteś, tak aby wszyscy mogli o Tobie powiedzieć: «Ten jest jednym z dzieci Chrystusa»”. A czy nasze uczynki zawsze odzwierciedlają Ciebie, Jezu Chryste, czy jesteśmy dobrym i zachęcającym przykładem dla innych? Czy potrafimy uznać się za grzesznych i przyznać, że bez Ciebie, Panie Jezu, nie możemy niczego? Czy nie zdarza się nam wywyższać nad innymi i uważać się za lepszego? Słowa św. Pawła powinny jednoznacznie do nas przemówić: „Dopełnijcie mojej radości przez to, że będziecie mieli te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich! To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie” (List do Filipian 2,3-5). Jakże często zapominamy także, że rzeczy normalne, codzienne, które częstokroć jawią nam się jako małe i niewiele znaczące, mogą stanowić dla nas znakomitą okazję do tego, aby dawać dowód naszej wierności i miłości wobec Ciebie, Panie Boże. Czy potrafimy być przepełnieni radością, ale nie wtedy, kiedy nie mamy żadnych problemów, nie wtedy, kiedy nic nas nie trapi, ale wtedy, kiedy jesteśmy w stanie dostrzec, że Panie Jezu jesteś z nami, że bierzesz na siebie i dźwigasz nasz krzyż, zagrzewając nas do kontynuowania podjętej drogi ku zbawieniu? Te przemyślenia niech nas skłonią do refleksji i jedocześnie do zadośćuczynienia za brak miłości i pomocy bliźnim. Za to, że nie zawsze swoim postępowaniem dajemy przykład życia przepełnionego radością, życia przeżywanego w sposób spójny, konsekwentny i uporządkowany. Przepraszamy Cię, umiłowany Nauczycielu, że nie wstawiamy się w swych osobistych modlitwach za tych, którzy nie są dość silni w wierze, by mogli z Twoją pomocą odmienić swoje życie…
Dobry Jezu! Jakże często ulegamy pokusie, by przedkładać sprawy ludzkie nad sprawy Boże. Szukamy w ten sposób usprawiedliwienia, gdy łamiemy Twoje przykazania i oddalamy się od Ciebie. Dziś przychodzimy do Ciebie, nasz Odkupicielu, przygnieceni ciężarem wszystkich grzechów, jakie my ludzie, popełniliśmy przeciw Tobie. Tak bardzo przepraszamy, że codziennie Cię zawodzimy, zadajemy Ci rany i odwracamy się od Twojej Miłości. Przepraszamy Cię Panie Jezu za to, że:
- nie zawsze potrafimy żyć swoją wiarą, że nasza wiara jest ,,letnia” i nie umiemy odważnie przekuć jej w czyn,
- pomimo uznawania katolickich wartości i zasad nie potrafimy przebaczyć doznanego zła,
- krytykujemy innych, wywyższamy się przedkładając pychę nad pokorę,
- buntujemy się przeciwko krzyżowi, gdy się pojawi,
- posługujemy się pogardą zamiast miłosierdziem, aby zniszczyć swego brata złymi słowami lub oszczerstwami,
- codziennie zapominamy o miłości, miłosierdziu empatii i zwykłej życzliwości względem drugiego człowieka,
- tak łatwo ulegamy złości, co skutkuje niezadowoleniem, zazdrością, pretensjami, narzekaniem, rozdrażnieniem, niecierpliwością, podejrzliwością, niezgodą a w efekcie eskalacją złego,
- jesteśmy zaślepieni wszelkimi pokusami tego świata, oddajemy cześć mamonie i dążymy do tego, co materialne, zamiast do tego, co duchowe,
- sami psujemy relacje, którymi nas obdarzyłeś, rozbijamy rodziny i małżeństwa, niszczymy życie poczęte i nie przekazujemy dzieciom wartości, w których powinny wzrastać,
- tak łatwo podejmujemy złe decyzje, które skutkują wieloma późniejszymi niepowodzeniami,
- za ludzi, którzy świadomie mówią Tobie nie, wyrządzają zło, depczą uczucia religijne wierzących i tych, którzy dopuszczają się profanacji,
- za wszystkie świętokradztwa, odstępstwa od wiary, duchową oziębłość,
- za grzechy przeciw Bożej Miłości, Bożej Sprawiedliwości i Bożemu Miłosierdziu,
- grzechy tkwiące w samym Kościele Katolickim, a także w innych kościołach na całych świecie oraz wszystkie zbrodnie popełnione na najmłodszych, wszystkie karygodne słowa i wszystkie skandaliczne zachowania duchownych, którzy powinni być dla nas wzorem moralności.
W intencji wynagradzającej ofiarowujemy Ci, Panie Jezu, wszystkie nasze cierpienia, życiowe krzywdy, cały ból fizyczny i psychiczny, wszystkie przelane łzy w naszym życiu. Weź nasze cierpienia, te dawne i przyszłe, na ofiarę przebłagalną za wszelkie grzechy i nieprawości całego świata…
Najłaskawszy Panie Jezu, osamotniony i umęczony w Ogrodzie Oliwnym, wpatrujemy się w Twoje Najświętsze Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, a które oczekuje tylko jednego – miłości i obecności współczującego człowieka. Pokaż nam, jak być prawdziwymi sługami i czuwać u boku bliźniego, gdyż zapewniłeś, że cokolwiek mu uczynimy, uczynimy również Tobie. Udziel nam siły, abyśmy nasze dobre intencje potrafili skutecznie zamienić w czyny życia ewangelicznego. Amen