22 sierpnia 2024 r.
Witaj, umiłowany Jezu prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie Ołtarza! Jesteś największym cudem miłości i najwspanialszym darem jaki Ojciec Niebieski dał ludziom na Ziemi. Dziękujemy, że jesteś tu i pozostajesz z nami w dzień i w nocy pełen miłości i miłosierdzia, oczekując, zapraszając i przyjmując wszystkich, którzy przychodzą do Ciebie. Z pokorą padamy przed Tobą i modlimy się ze wszystkimi aniołami i archaniołami, z całymi zastępami wojsk niebiańskich, z cherubinami, serafinami i wszystkimi świętymi nieba! Bądź pozdrowiony Przenajświętszy Sakramencie ofiary, któryś pojednał niebo i ziemię, bądź pochwalony i błogosławiony teraz i na wieki wieków. Prosimy i pragniemy tylko Twojej świętej miłości, daru ostatecznej wytrwałości i doskonałego spełnienia Twojej woli. Z przepaści naszej nicości uwielbiamy Ciebie i dziękujemy, że pozwoliłeś nam czerpać ze zdroju niezgłębionego miłosierdzia swego skarby łask. A teraz w sposób szczególny chcemy podziękować za to, że obdarzyłeś nas łaską i mogliśmy stawić się jak każdego czwartkowego wieczoru na Twoje wezwanie, by towarzyszyć Ci w Twoim opuszczeniu w Getsemani. Jak dobrze być tak blisko Ciebie, czuwać przy Tobie, ofiarowując swój czas, zmęczenie, niewygodę, wewnętrzne zmagania i rozproszenia na przebłaganie za własne winy i niedoskonałości, naszych najbliższych, popełniane w Ojczyźnie i na całym świecie.
Na tę godzinę pozostawiamy za sobą wszystkie nasze codzienne sprawy i problemy, nie chcemy Cię o nic prosić Panie, a jedynie odpowiadać miłością wynagradzającą za cierpienia Twojej duszy w Ogrodzie Oliwnym. Teraz, gdy jesteśmy u Twoich stóp, pragniemy przede wszystkim pocieszać Twoje Najświętsze Serce, pragniemy cierpieć wraz z Tobą, zastąpić uczniów, którzy mimo Twej gorącej prośby zasnęli i opuścili Cię w chwili próby. Boski Zbawicielu, chcemy zbliżyć się do Ciebie, ofiarować swoje pocieszenie, wynagradzać za wszystkie grzechy i uniżać się przed Bożym Majestatem na przebłaganie sprawiedliwości Boga Ojca. Panie Jezu, oblany krwawym potem i tak bardzo udręczony, pragniemy teraz trwać przy Tobie, ponieważ Cię kochany, ponieważ, jesteś naszym Bogiem i Panem, bo umiłowałeś nas, cierpiałeś za nas ofiarowując się dla naszego zbawienia. O dobry Jezu, udziel nam swego Ducha, aby rozjaśnił nasze umysły, rozpalił nasze serca i zjednoczył nas z Tobą. Przyjdź Duchu Święty, pomóż nam wielbić Jezusa, uwielbiać naszego Ojca, który jest w niebie. Przyjdź, przez Serce Maryi, która swoim życiem wychwalała i nadal uwielbia Trój Jedynego Boga, która żyła i nadal żyje dla Twojego imienia, żyje nieustannie w Tobie. Przyjdź Duchu Święty, Miłości miłosierna, Miłości nieskończona wylewaj się na nas…
Nasza modlitwa ma być dialogiem, rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty Panie przemów do nas w swym zbawczym słowie. Z Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 22, 1-14) „Jezus w przypowieściach mówił do arcykapłanów i starszych ludu: Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść. Posłał jeszcze raz inne sługi z poleceniem: Powiedzcie zaproszonym: Oto przygotowałem moją ucztę: woły i tuczne zwierzęta pobite i wszystko jest gotowe. Przyjdźcie na ucztę! Lecz oni zlekceważyli to i poszli: jeden na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sługi i znieważywszy [ich], pozabijali. Na to król uniósł się gniewem. Posłał swe wojska i kazał wytracić owych zabójców, a miasto ich spalić. Wtedy rzekł swoim sługom: Uczta wprawdzie jest gotowa, lecz zaproszeni nie byli jej godni. Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie. Słudzy ci wyszli na drogi i sprowadzili wszystkich, których napotkali: złych i dobrych. I sala zapełniła się biesiadnikami. Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych”…
W dzisiejszym słowie Dobrej Nowiny zapewniasz nas, Panie Jezu, że jesteśmy zapraszani do stołu na ucztę życia wiecznego, który w swej szczodrości specjalnie dla nas zastawiłeś. Jednak nie zawsze spotykasz się z pozytywną odpowiedzią, gdyż w swej wielkiej miłości dając nam wolną wolę do niczego nas nie przymuszasz. Możemy tym zaproszeniem wzgardzić, odmówić, czy je zlekceważyć, ale nie powinniśmy być wówczas zdziwieni, bo za konkretną decyzją, idą konkretne konsekwencje. Przecież nie będziemy zapraszani w nieskończoność. To my musimy wysłać sygnał, że chcemy współpracować i nadal wspólnie działać. Czy potrafimy rzucić wszystko dla Ciebie, Jezu Chryste, czy zaproszenie na niedzielną Mszę Świętą jest dla nas na tyle ważne, abyśmy wszystko zostawili, byś Ty Panie był w centrum? Wymówki, którymi się usprawiedliwiamy zwykle bywają błahe, a najczęściej jest to egoistyczne korzystanie z rzeczy ziemskich, które przesłaniają ostateczny cel życia. Powodem naszej odmowy są zwykle trzy klasyczne pokusy. Pierwszą jest posiadanie, dobra materialne i wszystko, co zmysłowe. Jakże często sądzimy, że o jakości i wartości życia decyduje ilość zgromadzonych dóbr, przez co pozostajemy ślepi na innych. Posiadane bogactwa stają się zwykle środkiem do władzy i panowania nad innymi ludźmi. Władza z kolei stwarza poczucie wszechmocy, daje kontrolę i możność budowania własnej wielkości kosztem innych. Inni muszą się kłaniać, a my stajemy się bożkami, albo przeciwnie – sami klękamy przed bożkami i idolami tego świata. Bogactwa i władza prowadzą do pychy, która jest piętą Achillesową życia duchowego. Wyraża się w dążeniu do kariery, sukcesu, bez liczenia się z innymi, w poniżaniu i pogardzie względem słabszych, bądź lęku i służalczości wobec mocniejszych, w dążeniu do perfekcjonizmu, samorealizacji, czy też w przesadnym poczuciu własnej wyższości lub w niskiej samoocenie, kompleksach i fałszywej pokorze. Panie Jezu przepraszamy, że dobra materialne, władza i pycha sprawiają, że cały horyzont zamyka się nam w doczesności. W dalszej konsekwencji towarzyszy temu lęk i troski, aby utrzymać lub zwiększyć stan posiadania i zamiast radosnej odpowiedzi Tobie, Panie Boże, zamiast pokoju duchowego życie staje się ciągłym napięciem, rywalizacją i walką, aby nie wypaść z obiegu.
Panie Jezu, na kartach Pisma Św. mówisz, że nas kochasz, chcesz być blisko nas i zapraszasz zarówno do pracy w swoim królestwie jak i do pełnego radości świętowania, do komunii z sobą. Jesteś dla nas dobry, bezinteresownie oferujesz nam swoją przyjaźń, radość, zbawienie, ale my często nie przyjmujemy Twoich darów stawiając na pierwszym miejscu nasze troski materialne, interesy i nawet kiedy wzywasz nas wielokrotnie wydaje się, że nam przeszkadzasz. Wielu z nas choruje na „skrzywiony obraz Boga”, jawiący się jako ktoś, kto nakłada ciężary, grozi karami i czyni życie smutnym i nieznośnym, dlatego nie chce Cię znać. Zbawicielu, nie jesteś im potrzebny i Twoje zaproszenie po prostu ich nie interesuje. Własna aktywność mierzona zdobywaniem pieniędzy i ich wydawaniem wypełnia ich egzystencję, niczego więcej nie oczekują. Mówienie o Tobie Jezu, wywołuje w najlepszym wypadku uśmiech politowania, pod którym pozostaje ukryta głęboko rozpacz: „Radzę sobie sam i nie chcę niczego zawdzięczać Bogu. Nie potrzebuję zbawienia ani żadnej pomocy, nie zasługuję na tę miłość, ani w nią nie wierzę”. Umiłowany Jezu, przepraszamy za grzechy samowystarczalności, które nie tylko wyrażają się w ignorowaniu Twojego zaproszenia, ale i wywołują agresję w obronie „prawa do swojej prywatności” czy też swojej „wolności od Boga”. A przecież ludzkie życie bez Ciebie Panie, z którego wykluczono miłość jest oczywistym bankructwem i zatraceniem części siebie…
Panie Jezu, jakże często doświadczasz odmowy i odrzucenia ze strony tych, którym ofiarowujesz swoje dary, ale Twoja miłość nie zna zniechęcenia. „Wszyscy ochrzczeni wiedzą czym jest wesele syna królewskiego i co jest jego ucztą – mówił św. Augustyn, nauczając o tym fragmencie Ewangelii. – Stół Pański jest przygotowany dla każdego, kto chce w nim uczestniczyć. Nikomu nie jest zabronione zbliżyć się do niego, ale to co ważne to sposób w jaki uczestniczymy”. Nauczycielu, swoje wezwanie kierujesz do wszystkich, nie robisz żadnej różnicy między zapraszanymi. W swojej bezwarunkowej miłości każdemu dajesz szansę zbawienia, zarówno dla dobrych jak i złych, mocnych i słabych, świadomych jak i nieświadomych. Nie ustajesz w poszukiwaniach człowieka i jesteś hojny w swym zaproszeniu. Pomyślmy przez chwilę jak my dajemy siebie innym, w jaki sposób dzielimy się sobą z innymi, czy to dzielenie jest na obraz Boży? Czy przygotowujemy dla innych to co mamy najlepsze? Czy czasami nie jest tak, że to co najlepsze zostawiamy dla siebie, na później, na „czarną godz.”, a w międzyczasie wydajemy to co nam zbywa lub jest niepotrzebne? Przypatrzmy się swoim relacjom z najbliższymi, znajomymi, czy jesteśmy gotowi dać im najlepszą część naszego życia, najlepszy czas, najlepsze warunki, nie oczekując niczego w zamian? Do tego właśnie nas Panie Jezu zachęcasz i mówisz, że to jest hojność, którą mamy w sobie i którą trzeba obudzić, byśmy coraz bardziej widzieli w sobie Boże podobieństwo. Kolejne pytanie, które warto sobie zadać to, czy robimy różnice między ludźmi, czy mamy takie serca, które są w stanie każdego przyjąć? A właśnie Panie Jezu zachęcasz nas do takiej postawy, gdzie każdy jest bratem, siostrą i pouczasz mówiąc: „Jeśli kochacie tylko tych, którzy was kochają, to cóż szczególnego czynicie? To i poganie czynią”. Jeżeli dążymy do świętości to powinniśmy szanować każdego bez względu na to czy jest dobry czy zły. Czy potrafimy cieszyć się odnalezieniem drogi do Ciebie, Panie Boże i Kościoła każdego zagubionego, „złego”, zwłaszcza gdy powraca po latach? Czy mamy taką zdolność poszukiwania drugiego człowieka, a nie tylko oczekiwania, że ktoś nas pochwali, doceni, zauważy, pokocha, ale taką zdolność, gdzie my wychodzimy do drugiego człowieka z tym wszystkim. Szukamy człowieka, którego moglibyśmy pokochać, któremu moglibyśmy zaufać, którego obdarzymy naszą przyjaźnią, życzliwością, serdecznością, czasem.
Panie Jezu, z uniżeniem przepraszamy, że jesteśmy zamknięci na siebie, poszukujemy siebie a nie innych, brakuje nam życzliwości, otwartości, miłości wobec bliźnich, jesteśmy nieufni, podejrzliwi, wyrachowani, interesowni. Przepraszamy, że w relacjach międzyludzkich wybieramy tych, którzy są nam przychylni, mili i sympatyczni a szerokim łukiem omijamy trudnych ludzi bez wnikania w ich sytuacje życiowe i tak łatwo ich osądzamy. Przepraszamy za krytykę grzeszników powracających do Ciebie, zamiast radości z ich nawracania oraz brak tolerancji i szacunku wobec inaczej myślących niż my. Wybacz nam Chryste, że nie wychodzimy na spotkanie z Tobą, nie poszukujemy aktywnie Ciebie w swoim życiu i tak skąpimy Ci swego czasu i zdolności…
Dzisiejsza przypowieść, Panie Jezu, jest dla nas wezwaniem do czujności i działania. Nie możemy czuć się pewnymi zbawienia, nic nie robiąc. Nie wystarczy tylko przyjąć zaproszenie na ucztę, pozostając w starym stroju, czyli nie zmieniając dotychczasowego sposobu myślenia i postępowania, opartego na tradycji, przyzwyczajeniach czy rutynie. Twoje zaproszenie, Jezu Chryste, jest darem, łaską i wypływa z bezwarunkowej miłości. Ale wymaga też odpowiedzi z naszej strony, odpowiedniego przygotowania czyli zmiany życia, pracy nad sobą i otwartości serca, by stawać się nowymi ludźmi. Wręcz domaga się współpracy, czyli podjęcia trudu dążenia do doskonałości, świętości. „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Chrześcijaństwo i życie wg Ewangelii nie jest proste, to nie jest życie bez zmagania i wysiłku. Panie Boże, Ty nam przygotowałeś wszystko, ale trzeba nam po to sięgnąć. Jeżeli nie wykażemy się odrobiną aktywności, relacji z Tobą, by przyjąć to co nam przygotowałeś to nie będzie dla nas miejsca na uczcie, bo nie będziemy godni, aby tam być. Przepraszamy, dobry Jezu, że nie współpracujemy z Twoją łaską, tak pochopnie ją lekceważymy myśląc, że wystarczy być dobrym człowiekiem aby się zbawić. Przepraszamy za lenistwo duchowe, zatwardziałość naszych serc, przyjmowanie stylu życia będącego zaprzeczeniem miłości wobec Boga i bliźniego. Przepraszamy za letnie serca, zniechęcenie, brak życiowego zaangażowania i duchowej motywacji, przez co możemy osądzić już samych siebie, otrzymać wg swoich uczynków i nawet potępić się na wieczność odrzucając Ducha Miłości.
Najdroższy Jezu, dziękujemy za ten czas czuwania w Twojej obecności i wynagradzania za tak wiele grzechów. Z pewnością w dzisiejszym rozważaniu nie wybrzmiały wszystkie przewinienia, za które powinniśmy zadośćuczynić Twemu Najświętszemu Sercu. Ale Ty, Jezu, doskonale nas znasz i wiesz to co w skrytości naszych serc chcemy Ci powiedzieć i za co Cię przepraszać. A teraz prosimy na przebłaganie za wszystkie popełniane grzechy przyjmij śpiewane przez nas słowa suplikacji.