21 grudnia 2023 r.

Witamy Cię kochający i chwalebny Zbawicielu, prawdziwie obecny w Najświętszym Sakramencie! Pozostajesz  w odrobinie chleba pod postacią białej hostii, pełen czułości i miłości, oczekując dzień i noc, wzywając i przyjmując wszystkich, którzy przychodzą Cię odwiedzić. Uwielbiamy Cię z głębi naszej nicości i dziękujemy Ci za wszystkie łaski, którymi nas obdarzasz, a szczególnie za to, że dałeś nam Siebie w tym Sakramencie. Umiłowany Jezu, jeżeli w ciągu dzisiejszego dnia choć trochę podobaliśmy się Tobie, jeśli zrobiliśmy coś dobrego dla bliźnich, jeśli z cierpliwością znosiliśmy cierpienie, dziękujemy Ci za to. Tak bardzo Cię kochamy i z całego serca przepraszamy, że zbyt często obrażamy Twoją nieskończoną dobroć. Przebacz nam, Jezu, wszystkie zniewagi, błędy i grzechy, którymi Cię obraziliśmy i zasmuciliśmy, wspomóż swą łaską naszą słabość i nieudolność, a w ciszy tej Godziny Świętej, wpatrując się w Ciebie, chcemy Ci wynagradzać za własne grzechy, naszych najbliższych, wszystkich Polaków i nieprawości całego świata. Maryjo, klęcząc tutaj w obecności Twojego Syna Jezusa, zwracamy się do Ciebie, abyś nam pomogła Go uwielbić i zadośćuczynić za wszelkie zło, jakim jest nieustannie obrażany. Gdziekolwiek jest Jezus, Ty jesteś z Nim. To dzięki Twojemu „fiat”, dzięki Twojemu ofiarowaniu własnego ciała  w czystym oddaniu się Bogu, Słowo stało się ciałem w Twym łonie. Prowadź nas Matko Przenajświętsza! O dobry Jezu, umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Św. oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia, porusz nasze serca, pokaż drogę, którą mamy kroczyć, pomóż pełnić wolę Ojca. Niech czas tej modlitwy będzie ku Twojej chwale, Boski Odkupicielu, tak, aby wszystkie nasze myśli, pragnienia i czyny skierowane były ku Twojej służbie i miłości. Niech wzrasta w nas pragnienie uwielbienia Ciebie, a także pragnienie dziękczynienia za dar Twojej Przenajdroższej Krwi i Twojej Męki, za nieskończoną miłość i miłosierdzie, jakimi nas nieustannie darzysz.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie Jezu, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Z Ewangelii wg św. Marka (14, 32-36) „A kiedy przyszli do ogrodu zwanego Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: «Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem będę się modlił».  Wziął ze sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć, i odczuwać trwogę.  I rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina.  I mówił: «Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie! Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]!”.

Kończymy przeżywanie Adwentu, który przybliża nam tajemnicę oczekiwania na Twoje, Panie Jezu, ponowne przyjście. Ty, nasz Panie, kończyłeś swój życiowy adwent w parną, gorącą noc trwogi, gdzie  dręczył Cię, jakże ludzki strach przed śmiercią w męczarniach. Wiedziałeś dobrze, jakie okrutne męki Cię czekają i chciałeś ich uniknąć, jednocześnie wiedziałeś, ze decyzje Ojca są dobre, a Jego wyroki najsłuszniejsze. Nie szukałeś zatem tego, co dogodne i łatwe, ale wziąłeś na siebie urągania tych, którzy urągają Bogu. Ufałeś Ojcu bezgranicznie i z miłością przyjąłeś z Jego ręki gorzki kielich. Panie Jezu, musiałeś przejść tę próbę, aby na końcu gdy wszystko się dokona, mógł objawić się Twój triumf. Nie było innej drogi do zwycięstwa nad złem, grzechem szatanem jak droga męki. Tego, co przeżywałeś Panie, nie da się porównać z żadnym ludzkim cierpieniem. Tu, w Getsemani, nasz Zbawicielu, w pewnym sensie zawiesiłeś swoją Boską naturę, by jeszcze bardziej przyjąć wszystko na siebie jako człowiek. Było to prawdziwe, rzeczywiste zmaganie się z ludzką naturą. Ty, podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, przyjąłeś na siebie całą grzeszność ludzi, by to ogromne brzemię zanieść na krzyż i ukrzyżować. Twoje ramiona ugięły się pod winami nas wszystkich, dobrowolnie obarczyłeś się tym cierpieniem. I tak oto z naszego odziedziczonego po przodkach wygnania zostaliśmy wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale Twoją drogocenną Krwią jako Baranka bez skazy. Ogromnym bólem napełniały Cię, Panie Jezu, nasze upadki, brak miłości, letniość serc, odejścia od wiary, bluźnierstwa i opuszczenie przez wielu. Widziałeś zło, które próbować będzie zniszczyć Kościół od zewnątrz, ale i od środka. Czułeś to Panie wszystko duchowo i fizycznie, dlatego podwójne cierpienie rozrywało Twoje Najświętsze Serce. Gdy człowiek doświadcza cierpienia, chciałby, aby był przy nim ktoś bliski, dobry, kochający, zaufany przyjaciel. Tymczasem uczniowie spali, mimo że Panie Jezu prosiłeś ich o czuwanie i modlitwę. Samotność w Getsemani była zatem dodatkowym cierpieniem, jakie odczuwałeś. „Smutna jest moja dusza, aż do śmierci” – tak bolało poczucie opuszczenia przez ludzi i milczenie Ojca.

Wybacz nam, umiłowany Jezu, ludzką obojętność, wszelkie drwiny ze śmierci i z wieczności, zanikające poczucie grzechu oraz stępianie wrażliwości sumienia na istnienie dobra i zła. Pragniemy wynagradzać Ci za to, że tak łatwo popadamy w pułapkę pychy, żądzy cielesnej, zwątpienia, niewiary oraz zniechęcenia i osamotnienia. Przepraszamy za tych, którzy odrzucają Twoją Miłość, nie modlą się i nie korzystają z dobrodziejstwa Sakramentów Świętych, za grzeszników, którzy nie wierzą i nie przychodzą po Boże Miłosierdzie, za konających, którzy nie chcą się z Tobą pojednać, za tych, którzy umiłowali świat, a nie Ciebie Panie Boże i  żyją tak, jakby Cię nie było..

Panie Jezu, zbliżamy się do końca okresu adwentowego, czasu podwójnego oczekiwania. Czasu przygotowywania do uroczystego obchodzenia Twojego pierwszego przyjścia na ziemię, we Wcieleniu oraz  oczekiwania na Twoje powtórne przyjście na końcu czasów. Pomyślmy, czy tak naprawdę pamiętamy o tym, że przez pierwsze przyjście w ludzkiej naturze spełniłeś Panie Jezu Twoje odwieczne postanowienie, a nam otworzyłeś drogę wiecznego zbawienia? Czy jesteśmy wdzięczni za ten niesamowity akt miłości do każdego z nas? Tak łatwo poddajemy się pędowi życia, jesteśmy zatopieni w codzienności, pracy, obowiązkach i zapominamy, że powinniśmy zwolnić, poświęcić czas nie tylko na przedświąteczne porządki, zakupy, krzątaninę, przygotowywanie jedzenia i prezentów, ale na modlitwę, refleksję nad własnym życiem, czytanie Słowa Bożego, czy udział w Roratach i rekolekcjach. Przepraszamy Panie Jezu, że tak skąpimy Ci czasu, kiedy oczekujesz nas z otwartymi ramionami, że  tak nam trudno zwolnić tempo i nie potrafimy się zatrzymać. A przecież przez usta proroka Izajasza zapowiedziałeś Panie, że „dasz siłę swojemu ludowi i że ci, którzy Ci zaufali odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły, biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą”. Nasza siła jest w Tobie, umiłowany Mistrzu, Ty sam jesteś naszym odpoczynkiem i wytchnieniem. Czy w ten sposób traktujemy modlitwę, jako odpoczynek w twojej Panie bliskości, jako wytchnienie w Twoich objęciach? Adwent jest właśnie oczekiwaniem przez czuwanie i modlitwę, a dobrze przeżyty nie jest trudem a odpoczynkiem i regeneracją sił, zarówno tych duchowych jak i fizycznych.

Wybacz nam, Panie Jezu, brak miłości w codziennej modlitwie i liczne rozproszenia, za szybkie odmawianie, czasem w biegu, jakby wykonywanie niechcianego obowiązku. Przepraszamy za to, że czasem nam się nie chce modlić, trudno się nam zebrać, a modlitwa wydaje się nudnym obciążeniem. Musimy pamiętać, że adwentowy czas jest również oczekiwaniem na Paruzję. Postawmy sobie takie proste pytanie: czy rzeczywiście chcielibyśmy się spotkać z Tobą, Jezu Chryste, przychodzącym sądzić żywych i umarłych już dziś? Czy nasze życie jest posprzątane? Jak szybko dalibyśmy radę się spakować na drogę do wieczności? Aby odpowiedzieć choćby słabym i drżącym  głosem słowa: „Gotowi jesteśmy na Sąd Boży”, przedtem winniśmy przyjrzeć się samym sobie, ciemnym stronom naszego życia.  Zatem zawczasu trzeba nam pomyśleć o duchowym remoncie, o tym, by spowiedź przed świętami była równie solidnie przygotowana jak wigilijny stół. I to będzie dobry moment na uporządkowanie naszych serc, ale i wszystkich spraw z najbliższymi, z którymi będziemy spożywać wieczerzę wigilijną. W zabieganiu naszego życia nie możemy przegapić Ciebie, Panie Jezu, który przychodzisz w codzienności, w drugim człowieku. Czy Adwent jest dla nas czasem radosnego oczekiwanie na Twoje, Panie przyjście, czy też beztroskiego spędzania czasu w oczekiwaniu na święta, to zależy wyłącznie od nas. Nie chciejmy potem, by dosięgło nas smutne uczucie bezsensu tak przeżywanych świąt, jak można ująć to w trywialnych słowach „święta, święta i już po świętach”. Przeto, by nie zmarnować czasu Adwentu i Bożego Narodzenia, dobrze jest potraktować go, jako drogę duchowego wzrostu.

Dobry Jezu, choć natura ludzka instynktownie wzdryga się przed cierpieniem, błogosławimy Cię za ciernie, które rozsiałeś na naszej drodze w tajemniczych, ale miłosiernych zamiarach. Dziękujemy za codzienne rozczarowania, które odrywają nas od świata i zbliżają  do Ciebie. Ty kruszysz nasze serca, by uczynić z nich naczynie Twojej chwały. Jezu, zalany krwawym potem w Ogrójcu, wielbimy Cię za te próby, przez które dajesz nam udział w triumfie Twojej Kalwarii. Spraw, byśmy zwyciężeni przez Twoją miłość, pragnęli rychłego przyjścia Królestwa Bożego. Wysłuchaj Panie, prosimy zanoszonej do Ciebie modlitwy duszy wynagradzającej.

O Jezu, Mistrzu, zraniony Pasterzu ojcowskiej owczarni, Twoja miłość bez granic ku Ojcu i ku nam, ludziom, sprawiła, że stałeś się na krzyżu najdoskonalszą ofiarą.  Trwasz na wieki w ofierze i w tajemnicy Eucharystii. Ty jesteś nieskończoną, powszechną i wieczną ofiarą przebłagalną przedstawioną sprawiedliwości Bożej za grzechy ludzi wszystkich czasów. Bez Ciebie nie ma żadnego odkupienia, żadnego zbawienia, żadnej nadziei na ocalenie. Ludzkość skazana jest na zagładę i na potępienie za swe zbrodnie i nieprawości wołające o pomstę do nieba. O Jezu, bądź pośrednikiem i ofiarą przebłagalną również za ten nasz wiek negacji i zaparcia się Boga. Panie, ofiarowujemy Cię Ojcu jako najdoskonalsze przebłaganie wraz z Maryją, z Kościołem prześladowanym i ze wszystkimi nędznikami, z ofiarami przebłagalnymi Dzieła Adoracji, z cierpieniami i ofiarami Ojca Świętego, biskupów, kapłanów, zakonników i wiernych całej ludzkości. Pragniemy przyłączyć do Twojej ofiary przebłagalnej, do Twej krwi przelewanej w ofierze eucharystycznej wszystkie cierpienia ludzkości, całą otchłań cierpień moralnych i fizycznych, w jakich są pogrążeni, usiłując się uwolnić, synowie Ojca, Twoi bracia na ziemi; pragniemy przyłączyć cierpienia chorych, cierpienia ubogich, którzy żyją w nędzy, cierpienia tych, którym brak żywności i dachu nad głową. Cierpienia oddających się wyczerpującej pracy, skazańców, osób więzionych w obozach koncentracyjnych, cierpienia wygnańców, rannych i walczących na wojnie. Sprawiedliwy Boże! Ofiarowujemy Ci cierpienia matek, sióstr, wdów, dzieci i wszystkich ludzi zabitych w czasie bratobójczych wojen, cierpienia prześladowanych, przytłoczonych i wyzyskiwanych. Cierpienia wszystkich pozbawionych radości, wolności, cierpienia wszystkich opuszczonych i pozbawionych pociechy. Ofiarowujemy Ci cierpienia grzeszników i ateistów, którym brak pokoju wewnętrznego. Wreszcie cierpienia niewinnych dzieci i bezsilnych starców – wszystkich, którzy nie łączą swych cierpień z Twoją męką. Przyjmij również nasze cierpienia i złącz je z Twą Eucharystią broczącą krwią i z ranami Niepokalanego Serca Maryi, dla dobra Twych planów przebłagania i adoracji. Uczyń z nas hostię ofiarną. Amen