18 lipca 2024 r.

Witaj Jezu obecny w Najświętszym Sakramencie! Witaj nasza Ochłodo w te upalne dni! Witaj Wodo żywa – Wodo, która najesz nam życie i gasisz nasze pragnienia! Witaj Pokarmie, który sprawiasz, że nie jesteśmy głodni!  Witaj Miłości, dzięki której wstajemy każdego poranka i kładziemy się spać każdej nocy. Dlatego pragniemy Panie Jezu na początku naszego spotkania uwielbić Cię. Bądź uwielbiony  Baranku Boży na wieki, Bądź uwielbiony Boże w każdej stworzeniu, które żyje dzięki Tobie. Bądź uwielbiony Boże nie za to co czynisz, ale za to, że Jesteś.  Uwielbiamy Cię Jezu  każdą cząstką naszej duszy i naszego ciała, które dzięki Twojej łasce kocha Ciebie i pragnie.

Miłości, dziękujemy Ci za to, że po raz kolejny zaprosiłeś nas do Siebie.  Ty – Nasz Stwórca, nasz Zbawiciel – zaprosiłeś nas, takich maluczkich, nieudolnych, grzesznych i jeszcze uświęciłeś nas swoją łaską przyjęcia tego daru, więc oto jesteśmy. Dziękujemy Ci Jezu, że nas wybrałeś, że imię każdego z nas jest wyryte na Twoich dłoniach. Dziękujemy Ci Jezu, że w każdej sekundzie naszego troszczysz się o każdego z nas, o każdy włos na głowie. Dziękujemy Ci Jezu, że skrywasz nas w Swojej Najświętszej Krwi. Dziękujemy Jezu za słońce, za upał, za deszcz, za chłodny  powiew wiatru, za każdą kroplę potu,  za każdą zmarszczkę, za każdy uśmiech, za każdą łzę – bo dzięki temu wiemy, że żyjemy, że mamy czucie w naszych ciałach, że mamy emocje, uczucia –  że nadal kroczymy tą ziemską ścieżką życia. Czym możemy Ci się podziękować Ci Jezu? Słowa są zbyt małe, aby oddać całą wdzięczność i miłość jaką Ciebie darzymy.  Dlatego jeszcze raz dziękujemy Ci Jezu, że to właśnie nas wybrałeś. I właśnie dlatego klęczymy przed Tobą – utajonym w Najświętszym Sakramencie – wpatrujemy się w Ciebie w Ciebie, wielbimy Ciebie, trwamy przy Tobie.

Panie Jezu, w ciągu tygodnia jest  168 godzin, w ciągu których możemy Cię prosić o wszystko, co nam tylko serce i dusza podpowie , a Ty Jezu, jak Bóg jedyny, Bóg Wszechmocny – pragniesz wysłuchać ich  i spełnić je z Miłością. Ale w tej  jednej, jedynej godzinie  prosisz nas tylko o jedno – o miłość – miłość prostą, czystą, nieżądającą nic w zamian, miłość  wynagradzającą Tobie opuszczenie Ciebie przez apostołów. Opuszczenie Ciebie przez każdego z nas. Ty – Wszech mocny Bóg, prosisz nas, abyśmy w tej jednej godzinie wynagradzali Tobie, to że odwracamy się od Ciebie  za każdym razem, gdy nasze serca, nasz rozum odwraca się od Ciebie, byśmy wynagradzali Tobie  ogarniający nasz strach, lęk,  brak zaufania Tobie.

Panie Jezu Ty wiesz jak bardzo pragniemy  zostawić za drzwiami tej świątyni całe nasze życie i cały otaczający nas świat, wszystkie nasze obawy, pragnienia, rodzinę, pracę i to wszystkim czum żyjemy na co dzień. Tak bardzo pragniemy być cali Twoi – Totuus Tuus. Tak bardzo pragniemy, aby w tej godzinie być przy Tobie, służyć Ci i być oparciem, gdy Twoje ciało upada na ziemię Ogrodu Oliwnego przytłoczone  ciężarem naszych grzechów.

Maryjo, Ty doskonale znasz cierpienia Twego Syna, Ty wiesz jak wysoką cenę poniósł za nasze Odkupienie. Ty wiesz jak cenna jest Jego Przenajświętsza Krew. Prosimy Cię Matko nasz Ukochana, my Twoje biedne dzieci, pomóż nam zanurzyć się w Jego Krwi, obmyć się w Niej  i z pokorą przepraszać Boga za wszystko czym zasmuciliśmy Jego święte Oblicze. Duchu Święty przyjdź na nas. Błagamy Cię. Naucz nas modlitwy uniżenia, uniżenia sercem. Obdarz nas łaską, by każde nasze spojrzenie, każdy oddech, każda myśl była nierozerwalnie złączona z Jezusem ciepiącym i modlącym się w Getsemanii.

Panie Jezu Chryste, dzięki Twojej łasce po raz stajemy przed Tobą w ten czwartkowy wieczór. Pragniemy w sposób szczególny, jakby na nowo, przeżyć cierpienia, opuszczenie i mękę, które podjąłeś dla naszego zbawienia. W czasie tej godziny pragniemy odpowiedzieć na Twoje wezwanie „Czuwajcie i módlcie się”. Dlatego chcemy Cię uczcić i wyznać naszą wiarę i miłość  do Ciebie, obecnego wśród nas w Najświętszym Sakramencie. Obiecałeś pozostać wśród nas aż do końca wieków. Pragniemy podziękować Ci za to i przeprosić Cię za brak naszej miłości i słabą wiarę. Umocnij i oczyść nas mocą Twojego Ducha Świętego. Oświeć oczy umysłu naszego, abyśmy chwalili Cię nie tylko ustami, ale i świętością naszego życia.

Nasza modlitwa ma być dialogiem – rozmową z Tobą, dlatego najpierw Ty, Panie, przemów do nas w swoim zbawczym słowie. Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza (11, 28-30) „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych.  Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie».

Panie Jezu, czy można powiedzieć to bardziej prosto, bardziej dobitnie? Nie – i nie powiedziałeś tego w przypowieściach, bo wiedziałeś jak bardzo jest to ważne i jak bardzo będzie nam to potrzebne. Stąd ta prosta mowa. A my i tak, w  swej dorosłości i czynieniu wszystkiego na swój sposób, i to potrafiliśmy skomplikować. Panie Jezu, to jest jeden z nielicznych fragmentów Ewangelii, który chyba wszyscy znamy na pamięć. Ileż to razy mówiliśmy go innym? ileż razy dawaliśmy radę innym, aby poszli do Ciebie, aby oddali Tobie swoje zmartwienia i kłopoty? Bo Ty dodasz im sił, Ty wszystko wyprostujesz, Ty sprawisz, że największe zmartwienie stanie  tylko niedogodnością.  . Jakże często wypowiadamy te słowa z automatu. Ale wierzymy, że mówiąc je, stajemy się narzędziami w Twoich rękach i że pomogą one osobie, którą stawiasz nam na drodze.  Ale co z nami?  Ile razy zastosowaliśmy je do nas samych? Ufamy Jezu, że nie jesteś drobiazgowy, i nam nie będziesz liczył jak często odrzuciliśmy Twoją pomoc i Twoją miłość.

Panie Jezu, ile razy słyszałeś w ciągu kilku ostatnich dni, że jesteśmy zmęczeni,  że jest za gorąco, że deszcz pada, że źle się czujemy, bo ciśnienie za wysokie. Miłości – Ty nam mówisz prosto „ Przyjdzie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście”. Wszyscy. A my co robimy Jezu? Ile razy właśnie to utrudzenie było powodem, że nie przyszliśmy do Ciebie? Ile razy słyszałeś Jezu, że: – nie przyjdę do Ciebie, bo zmęczona jestem, bo zimno w kościele, bo gorąco w kościele, bo zmoknę, bo wiatr…. Iluż ludzi zaproszonych dzisiaj przez Ciebie nie przyszło, bo…. Panie Jezu przyjmij ból i nie wygodę naszego klęczenia przed Tobą obecnym w Najświętszym Sakramencie jako wynagrodzenie za nasze niezliczone wymówki i pseudo usprawiedliwiania się, dla których nie możemy przyjść i oddać Tobie wszystko to co nas boli, co nas obciąża.

Wybacz nam Jezu, że z taką łatwością umiemy wymyślać co raz to inne tłumaczenia się, a z takim trudem przychodzi nam uwielbianie Ciebie. Przepraszamy Cię Jezu, że tak często narzekamy na to co nas spotkało, na codzienne trudy a tak rzadko dziękujemy za to co nam dajesz każdego dnia. A przecież o wiele więcej mamy powodów, aby Ci dziękować niż trudów.

Przepraszamy Cię Jezu, że Twoje codzienne dary i łaski, którymi nas obdarowujesz,  traktujemy jako coś oczywistego, co nam się należy a doświadczenia, które nam zsyłasz, aby nas wzmocnić – odbieramy jako  kamień przygniatający nas ku ziemi.

Panie Jezu, Ty nas tak ukochałeś i wiedząc jak jesteśmy słabi i leniwi dlatego powiedziałeś „Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie”(Mt 6,6). Nawet tego nie potrafimy zrobić, bo pycha tak często nas zaślepia.

Przepraszamy Cię Jezu, że nasze serca są tak zatwardziałe, iż każdą myśl zwróconą do Ciebie w potrzebie traktujemy jako słabość. I nie chodzi tu o modlitwę za innych. O nie, Ty wiesz Panie, że do tego jesteśmy pierwsi. Prosić o Twoją pomoc dla innych – oczywiście!   Ale przyznać się, że sobie nie radzę, że jest mi ciężko, że wstaję rano tylko dlatego, żeby inni nie pomyśleli, ze jestem leniwa. O nie, przecież nie potrzebuję niczyjej litości! Jezu, jak często słyszysz takie myśli w naszych głowach? Jak często są one ukryte na dnie naszych serc?  Panie Jezu przyjmij nasze łzy jako wynagrodzenie za te wszystkie niewypowiedziane słowa: Jezu  nie mam już sił!  Jezu ratuj!  Przyjmij Panie Jezu nasze dzisiejsze czuwanie za każdą odtrąconą przez nas myśl, aby wypłakać się na Twoim ramieniu, za każdą niewylaną łzę, Wybacz nam Jezu brak pokory.

Panie Jezu, przyjmij nasze nieudolne modlitwy, przyjmij nasze chaotyczne myśli jako wynagrodzenie za nasz ukryty strach przed rozmową z Tobą.  Panie Jezu przyjmij nasz przeprosiny, za to że uciekamy przed rozmową z Tobą, że zagadujemy Ciebie, że boimy się ciszy. Jezu, po raz kolejny mówisz mam „ Uczcie się ode mnie, bądźcie cisi i pokornego serca” – a my znowuż mówimy do Ciebie, i mówimy , ale …o innych, prosimy o zdrowie dla innych, dla współmałżonków, dzieci, wnuków, sąsiadów, tych którzy prosili nas o modlitwę, i za tych, którzy jej nie chcą. Ale nie mówimy o sobie.  A Ty chciałbyś usłyszeć od nas jak nam minął poranek. I czy mamy dziś z czymś problem? A może właśnie kran w łazience zaczyna nam się psuć i chcesz usłyszeć jak Twoje dziecko, prosi Ciebie – Swojego kochanego Tatę – Tato pomóż mi, daj mi dobrego fachowca, bo ja żadnego nie znam.  A może zrobiła się dziura w garnku i chcesz zrobić prezent swojego dziecku i dać nowy, piękny garnek, ale Twoje dziecko nie chce Cię o niego poprosić, bo przecież co? Bo Bogu nie należy zawracać głowy takimi drobiazgami? Panie Jezu, ale Ty chcesz to usłyszeć. Bo komu mamy się wygadać, jak nie Tobie? Kogo mamy zapytać o nasze emocje, o nasze uczucia jak nie Ciebie, nasz Zbawca, nasz Stwórco, ale i nasz Przyjacielu. To Ty wiesz jakie są nasze prawdziwe intencje a nie te, które my byśmy chcieli mieć. Tak bardzo pragniesz uśmiechać się do nas z miłością, gdy z pustką w głowie pytamy się naszej Mamy, którą Ty nam dałeś pod krzyżem, aby podpowiedziała nam co nasi bliscy by z chęcią zjedli na obiad.  Ot, taka miła niespodziana – dana z miłości.

Wybacz nam Panie Jezu, że nie potrafimy się cieszyć z naszych obowiązków. Bo czyż przygotowanie posiłku, taka prozaiczna rzecz, nie staje się słodkim jarzmem a codzienny obowiązek – lekkim brzemieniem?  Przepraszamy Cię Jezu, że uciekamy od nas samych. Przyjmij Panie Jezu nasze codzienne obowiązki jako wynagrodzenie za naszą ucieczkę od nazywania naszych emocji i potrzeb, za naszą ucieczkę od rozmowy z Tobą. Przyjmij Panie Jezu właśnie te nasze nienazwane uczucia, jako wynagrodzenie za naszą codzienną ucieczkę przed krzyżem

Modlitwa wynagradzająca: O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i kocham Ciebie z całego serca. Proszę Cię o przebaczenie tym, którzy nie wierzą, nie uwielbiają Ciebie, którzy nie ufają Tobie i którzy Cię nie kochają.